Głośniki przenośne niekiedy są naprawdę sporych rozmiarów. Jeden taki zagościł u mnie na jakiś czas, bym sprawdził, czy jest warty zainteresowania. Niby przenośny głośnik Bluetooth, ale bardziej „półstacjonarny”. Zapraszam na test Sony XV900!
Przez „imprezowy głośnik Bluetooth” zwykle mam na myśli coś pokroju Tronsmart Bang SE – raczej nie przychodzi na myśl „bydle” ważące ponad 25 kilogramów. Taki natomiast jest właśnie Sony XV900, który swoimi rozmiarami przerósł moje najśmielsze oczekiwania.
Ma jednak tak opcję działania bezprzewodowo, jak i przewodowo. No i mimo takiego rozmiaru posiada akumulator.
Oto recenzja Sony XV900, przenośnego głośnika imprezowego, który jest dość intrygujący.
Spis treści
Specyfikacja Sony XV900
Jak każdy test sprzętu, tak i ten zacznijmy od spojrzenia na techniczną stronę tego modelu.
- Rodzaj łączności: Bluetooth 5.2
- Zgodne profile: A2DP, AVRCP, SPP
- Kodeki: SBC, AAC, LDAC
- Zasięg: 30 metrów
- Pobór mocy: 100W
- Budowa: trój-drożna (głośnik niskotonowy – średniotonowy – wysokotonowy)
- Pojemność baterii: brak informacji
- Maksymalny czas pracy: do 25 godzin
- Wodoszczelność: brak
- Złącza: USB-A, Jack 3,5 mm, 2x Jack 6,3 mm (gitara, mikrofon), cyfrowe wejście optyczne
- Rozmiar: 880 x 410 x 439 mm
- Waga: 26,6 kg
Wielki głośnik Sony XV900, to i wielkie pudełko
W zasadzie w samym opakowaniu były problemy, żebym całość zmieścił do niespecjalnie małego samochodu. To tak jednak tylko dla jakiegoś wyobrażenia sobie, jak duże to „pudło” jest. Oczywiście poniżej zdjęcia również powinny przynajmniej w części pokazać, z jak dużym gabarytem mamy do czynienia.
W środku znajdziemy na pierwszy „rzut” akcesoria, którymi są:
- 2x przewód zasilający (europejski, UK);
- Przewód optyczny;
- Papierologia.
W zasadzie więc mamy raczej takie podstawowe wyposażenie. Nie ma tutaj nic, co moim zdaniem znalazło się tutaj „nadmiarowo” patrząc na klasę urządzenia, z jakim mamy do czynienia.
No i oczywiście w dalszej części, świetnie zabezpieczony głośnik Sony XV900. Jest duży? Jest ogromny. To cała zawartość pudełka, które jest proste i zawiera na sobie niezbędne informacje.
Jak w takim razie wykonany jest sam Sony XV900?
W zasadzie w większości jest to połączenie tworzywa sztucznego i metalu. Jest również odrobina gumy, która została zastosowana na spodzie głośnika, by zapobiec jego samowolnemu przemieszczeniu się.
Pierwszy z większościowych „udziałowców” występuje praktycznie na całej konstrukcji, od przodu i tyłu, poprzez boki, po górę i dół. Spasowanie jest na wysokim poziomie i nie można mieć do niego praktycznie żadnych zastrzeżeń. A co z samą jakością tej grupy materiałów?
Tutaj również nie znajduję powodu, dla którego można by na nią narzekać. Całość raczej nie zbiera odcisków. No, oprócz panelu sterującego, który jest dotykowy. Tam owe pozostają, jednak są stosunkowo łatwo usuwalne. No ale została jeszcze kwestia metalu.
Ten znajdziemy jako grill osłaniający przednie membrany głośników, a także na górze urządzenia w tej samej roli. Jakby to ująć – metal jak metal. Trzeba również wspomnieć o kółkach, w jakie to wyposażono Sony XV900. Oczywiście po to, by łatwiej było go transportować. Te działają bardzo dobrze i nie doświadczyłem z nimi żadnych problemów.
Sama kwestia przemieszczania głośnika dzięki ich obecności, pomimo jego wagi i sporych rozmiarów, stoi na sensownym poziomie. Oczywiście kwestia przeniesienia go np. do auta w momencie, kiedy nie mamy w bloku windy może być problematyczna, jednak nie niemożliwa.
J***** basem synu – tak właśnie gra Sony XV900
Bardzo dużo obraca się tutaj właśnie wokół niskich tonów. Nie można jednak nie docenić pozostałych pasm i tego, jak radzi sobie z nimi testowany dzisiaj twór z Japonii. Tak swoją drogą, na 100% głośności nie miałem możliwości przetestowania go. Raczej sąsiedzi nie byliby z tego faktu zadowoleni, przy 50-60% można było usłyszeć go (podejrzewam) w większej części bloku.
Bas
Tutaj trzeba go rozdzielić na „przed” i „po”. Zaczniemy od standardowego ustawienia. Jest świetny, głęboki, ma to mocne uderzenie i ciężko tutaj tak naprawdę cokolwiek zarzucić temu głośnikowi w kontekście niskiego pasma.
W takim ustawieniu jest ono idealne do słuchania muzyki, gorzej z oglądaniem jakichś filmów. Jest jednak funkcja MEGA BASS, czyli moment „po” jej włączeniu. Wtedy szczerze mówiąc, oglądając filmy, gdzie ścieżka dźwiękowa robi robotę, można było poczuć się jak w kinie.
To zejście, ta moc tego basu, to naprawdę trzeba usłyszeć. Ewentualnie przypomnieć sobie, kiedy ostatnio byliście w kinie na filmie typu Pearl Harbor, czy Szeregowiec Ryan. Cóż mogę powiedzieć więcej, naprawdę Sony – chapeau bas! 320 mm jednostka niskotonowa zrobiła swoje.
Średnica
Tutaj mamy dwie jednostki 120 mm o średniotonowej charakterystyce, które zapewniają również wysokiej jakości dźwięk w średnim paśmie. Całość jest bogata w szczegóły, dzięki czemu bardzo dobrze sprawdza się w kontekście reprodukcji ludzkiego głosu.
Oprócz tego można również wspomnieć o instrumentach, które brzmią naprawdę przyjemnie na Sony XV900. Nie można tutaj mówić o żadnych nieczystościach, czy problemach, przynajmniej ja takowych nie dostrzegam słuchem.
Sopran
Ostatnie pasmo wytwarza wręcz „armia” przetworników. Znajdziemy tutaj bowiem po dwa razy:
- 50 mm z przodu;
- 40 mm po bokach;
- 40mm od góry.
No i jak to sobie radzi? Również bardzo dobrze, dźwięk jest czysty, nie ma sytuacji, w których cokolwiek kułoby w uszy, jest po prostu TOP-owo. Całość raczej nawiązuje nieco do brzmienia „V-ki”, ale jedynie nieznacznie. W końcu głośnik imprezowy.
Scena
Ta akurat w mocnym stopniu zależeć będzie od tego, w jakim pomieszczeniu, bądź otoczeniu, będziemy używać głośnika. Ja nie mam zbyt wielkiego pokoju, w którym owy głośnik rezydował i szczerze mówiąc, nie powiedziałbym, że scena jest przesadnie szeroka. To, że dźwięk wydobywa się w zasadzie z każdej strony głośnika, trochę mu jednak pomaga.
Jest aplikacja, jak cała obsługa Sony XV900?
A jest nią Sony Music Centre. Pobieramy oczywiście ze sklepu z aplikacjami. Jak owa aplikacja wygląda? Tak, jak na poniższych zdjęciach.
Mamy wiele opcji w kontekście dostosowania tak brzmienia, jak i wyglądu chociażby podświetlenia. Jest naprawdę sporo opcji, które również definiują, z jakiego źródła korzysta głośnik.
Możemy również manipulować kwestią zasilania – no jest po prostu tego sporo. Każda z opcji pozwala na dostosowanie głośnika pod swoje preferencje. Sama aplikacja jest raczej intuicyjna, więc nie będzie problemem jej obsłużenie.
Sam w sobie głośnik ma również panel kontrolny, który pozwala korzystać z funkcji MEGA BASS, zmieniać rodzaj oświetlenia, wybierać źródło, czy manipulować głośnością głośnika. Czy można było chcieć czegoś więcej? Cóż, moim zdaniem taki „zestaw” jest całkowicie wystarczający.
O łączności w Sony XV900 słów kilka
Mamy tutaj parę możliwości w tej kwestii. Zacznijmy od bezprzewodowej, jaką jest Bluetooth. Można skorzystać ze świetnego kodeka jakim jest LDAC, o ile urządzenie nadające go obsługuje. Zasięg jest spory i nie miałem z nim problemów podczas testów. Nie miałem jednak okazji, by sprawdzić deklarowany maks, jakim jest 30 metrów.
Jest jednak również opcja skorzystania ze złącza optycznego oraz dołączonego przewodu. W tej konfiguracji całość gra trochę jaśniej, zyskuje średnica i generalnie należy się pochwała dla Sony, że taką opcję zdecydowali się dodać.
Kolejną przewodową opcją jest połączenie Sony XV900 ze źródłem za pomocą tradycyjnego przewodu jack 3,5 mm. Ten sposób również daje nieco w kontekście średnicy. Został więc jeszcze jeden, dodatkowy sposób na źródło dźwięku dla testowanego głośnika.
Możemy również podłączyć pendrive lub inną pamięć poprzez gniazdo USB-A. Tutaj całość gra podobnie jak w przypadku połączenie poprzez Bluetooth.
Sony XV900 to również dodatki miłe dla oczu
Czyli o „ficzerach” słów kilka. W zasadzie głównym jest tutaj oświetlenie, które znajduje się u dołu, jak i w górnej części testowanego głośnika.
Nie działa ono 1:1 do muzyki, aczkolwiek całkiem dobrze naśladuje całą rytmikę i brzmienie. Jeżeli ktoś lubi światełka, to z pewnością będzie to dla niego zaleta, obok której nie przejdzie obojętnie. Możemy dostosować kolor, wybierając z następujących opcji:
- Czerwony;
- Żółty;
- Zielony;
- Niebieski;
- Różowy;
- Mieszany.
Możemy również całe oświetlenie wyłączyć. Co by nie mówić, miły dodatek. Oprócz tego już wspomniana wyżej funkcja MEGA BASS. Trzeba również powiedzieć o możliwości działania w trybie karaoke. Podłączamy mikrofon i „jedziemy z koksem”. Oprócz tego możemy podłączyć również gitarę.
Jak Sony XV900 radzi sobie z pracą na baterii?
Producent jak zdążyliście wyczytać ze specyfikacji, mówi tutaj o ponad dobie odsłuchu. Po moich testach, które jednak nie zawierały wykorzystania głośności w pełnym zakresie, mogę stwierdzić, że zrobienie doby jest wykonalne. Oczywiście pod pewnymi warunkami.
Nie wydaje mi się, że przy pełnej głośności będzie to możliwe, aczkolwiek jest to raczej zrozumiałe. Niemniej jednak trzeba pochwalić japońską firmę, że zdecydowała się na pójście w kierunku stworzenia tak wielkiego głośnika z akumulatorem, który zapewne jest naprawdę sporych rozmiarów.
Podsumowanie. Sony XV900 to świetny głośnik do…
… naprawdę wielu rzeczy. Jest bardzo wszechstronny, co oczywiście jest jego zaletą. Zacznijmy jednak podsumowanie od tego, ile ten głośnik w ogóle kosztuje. Obecnie na portalu Ceneo widzimy, że możemy go kupić za 4799 złotych, a jego oficjalna wycena u partnerów to 4999 złotych. Czy to dużo? Cóż, nie jest to mała kwota, aczkolwiek pytanie powinno paść inne – czy jest ona uzasadniona?
Moim zdaniem tak, o ile znamy jego ograniczenia, których w zasadzie nie ma niby za wiele, ale jakieś są.
Co w takim razie na korzyść?
Cóż, można tutaj zacząć od naprawdę dobrej jakości wykonania całości. Mimo tego, że mamy tutaj ogrom tworzyw sztucznych, to udało się wyselekcjonować producentowi takie, które pasować będą do klasy urządzenia.
Ponadto, pomimo takich rozmiarów, dodanie kółeczek i ogólna konstrukcja głośnika sprawiają, że przemieszczanie go nie jest ciężkie do zrealizowania. Oczywiście jakość dźwięku, w zasadzie każdego z pasm, ale przede wszystkim urzekł mnie bas. Naprawdę głębokie, potężne zejście w dół i czujemy się niczym w sali kinowej.
Kwestia personalizacji głośnika do naszych preferencji również jest czymś, obok czego nie można przejść obojętnie. Mamy wiele opcji, a producent oddaje sporą kontrolę nad głośnikiem za pomocą aplikacji. Ta natomiast jest przemyślana oraz intuicyjna.
Sony XV900 to również wiele złącz i sposobów łączności ze źródłem, a te działają wszystkie bezproblemowo. Można również wspomnieć o miłym dla oczu oświetleniu. Niezaprzeczalną „bajerancką” funkcją jest karaoke.
No i na koniec zalet – czas pracy na baterii. Zapewne akumulator musi być naprawdę sporych rozmiarów.
Jest też łyżeczka dziegciu w tej beczce miodu
Co by nie mówić, w tej cenie producent mógł dorzucić dodatkowe akcesoria. Moim zdaniem tym dziegciem jest także scena, która nie jest za szeroka. Tutaj jednak mogła być kwestia niewielkiego pomieszczenia i jego akustyki.
I przebrnęliśmy przez kolejną długą i mam nadzieję wyczerpującą recenzję. Jeżeli podobało się, to oczywiście zachęcam do udostępnienia jej, niech się szerzy – kto wie, może któryś z Waszych znajomych skusi się na takie cudo.
Sekcja komentarzy jak zawsze dla Was!
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Sony SRS-XV900
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Tylko niestety jest to dźwięk mono który nigdy nie dorówna głośnikom stereo
Jeżeli byłoby bardzo istotnym posiadanie opcji stereo, to jest możliwość sparowania ze sobą dwóch sztuk tego głośnika, otrzymując w ten sposób stereo 🙂
Tutaj ciężko mówić o tym jako o wadzie, bardziej skłonny byłbym uznać to za cechę, z uwagi na przeznaczenie owego głośnika.