Razer Deathstalker V2 Pro to najnowsza, gamingowa klawiatura niskoprofilowa w ofercie amerykańskiej marki. Z założenia ma być bezprzewodowa, cicha (w wersji z czerwonymi przełącznikami) i wytrzymała. Sprawdzam, czy warto kupić ten sprzęt.
Przez ostatnie lata Razer pokazał przynajmniej kilka dobrych i solidnych klawiatur gamingowych – były to jednakże bez wyjątku modele o standardowym profilu.
Kilka miesięcy temu światło dzienne ujrzała jednak ciekawa nowość – klawiatura niskoprofilowa Razer Deathstalker V2 Pro, będąca rozwinięciem starszego modelu Razer Deathstalker, który do niedawna pozostawał jedyną niskoprofilówką w ofercie amerykańskiej firmy.
Na pytanie, czy nowy Razer Deathstalker V2 Pro jest lepszy niż poprzednik nie trzeba szukać odpowiedzi, bo ta jest oczywista – premierowy sprzęt bije starszego kuzyna na każdym polu. Właściwe pytanie natomiast brzmi: czy w 2023 roku warto kupić klawiaturę niskoprofilową od Razera?
Pytanie to jest o tyle zasadne, że zgodnie z przewidywaniami nowy Razer Deathstalker V2 Pro jest stosunkowo kosztownym zakupem – aktualna cena tego modelu to 249 EUR w europejskim sklepie Razera, co przekłada się na ceny rzędu ponad 1000 zł w polskich sklepach.
Warto przy okazji dodać, że w sprzedaży jest również wariant TLK tańszy o ponad 200 zł, jak również wersja z filetowymi, głośniejszymi przełącznikami (i w opcjonalnym, białym kolorze obudowy).
Spis treści
Deathstalker V2 Pro to nietypowa klawiatura Razera
Większość nowych klawiatur amerykańskiego producenta jest tworzona według zbliżonych schematów, co oczywiście czyni je niezwykle podobnymi konstrukcjami. Deathstalker V2 Pro na tym polu dla odmiany się wyróżnia.
Pierwsza rzecz, która zwraca uwagę już przy pierwszym kontakcie z urządzeniem, to smukły profil. Przy wysokości zaledwie 26 mm w najwyższym punkcie, to zdecydowanie jedna z najbardziej „odchudzonych” klawiatur na rynku – ten efekt będzie jeszcze bardziej widoczny w wypadku wersji TLK, która bez bloku numerycznego wydaje się jeszcze bardziej kompaktowa.
Smukły profil to w dużej mierze zasługa wykorzystania spłaszczonych nakładek. To nadal elementy wykonane z ABS, jak w wypadku innych modeli amerykańskiej firmy, ale o niemalże dwukrotnie mniejszej wysokości, co przekłada się na widocznie niższy profil całego urządzenia.
Same nakładki są przy tym wykonane w typowy dla Razera sposób, czyli poza wykorzystaniem ABS mamy tu także grawerunek laserowy na lakierowanych powierzchniach, a więc dwie rzeczy niespecjalnie lubiane przez hardkorowych graczy. W mojej ocenie (a używam klawiatur Razera już dobrych kilka lat) to jednak sensowne rozwiązanie, które cechuje się sporą wytrzymałością i ładnie koresponduje z podświetleniem klawiszy, a opowieści o szybkim ścieraniu się nadruków i masowo pękających nakładkach można chyba włożyć między bajki.
Obudowę klawiatury tworzy kombinacja wysokiej jakości tworzywa sztucznego (w spodniej części) i metalu (korpus klawiatury). Całość stanowi solidną podstawę dla klawiszy, dzięki czemu płyta Deathstalker V2 Pro nie ma tendencji do uginania się pod naciskiem.
Pewną niespodzianką jest fakt, że w odróżnieniu od wielu innych modeli Razera, Deathstalker V2 Pro nie został wyposażony w podkładkę pod nadgarstki. Wynika to zapewne z niskoprofilowej konstrukcji klawiatury (trudno o wygodną poduszkę przy 26 mm wysokości), niemniej warto o tym pamiętać.
Trzeba natomiast skomplementować wygodne, 2-stopniowe nóżki w tylnej części obudowy, które pozwalają na podniesienie klawiatury o 6 lub 9 stopni. Do tego dochodzą gumowe podkładki, które skutecznie stabilizują całą konstrukcję na biurku.
Nowe przełączniki to świetne rozwiązanie
Kolejna nowość to nowe, niskoprofilowe przełączniki optyczne. Testowy model wyposażony jest w czerwone, liniowe przełączniki, które cechują się niskim poziomem hałasu (co jest m.in. zasługą silikonowych podkładek), niskim skokiem (tylko 1,2 mm do punktu aktywacji) i stosunkowo niskim progiem aktywacji (45 gramów nacisku).
To dobra i co ważniejsze, uniwersalna kombinacja – sprawdza się nie tylko podczas grania, ale również w pracy. Same płytki są też dobrze wyprofilowane, co zawsze warto skomplementować. Mają lekko chropowatą fakturę i dobrze leżą pod palcem.
Z uwagi na nowe przełączniki Deathstalker V2 Pro to stosunkowo szybka klawiatura, o czym warto pamiętać podczas zakupów. Jeśli preferujesz sztywniejsze modele, z klawiszami stawiającymi większy opór i pokonującymi dłuższą drogą do aktywacji, przesiadka na ten konkretny model może być czasochłonna. Moim zdaniem warto to jednak zrobić, bo – przynajmniej w mojej ocenie – komfort pisania na Deathstalker V2 Pro jest wyższy niż w wypadku np. skądinąd fajnej BlackWidow V3 Pro.
Nie zabrakło oczywiście klasycznych usprawnień dedykowanych graczom. Mamy więc Anti-Ghosting, pełny N-Key Rollover, obsługę makr i programowalne profile ustawień, czyli solidną podstawę każdej gamingowej konstrukcji.
Fajna rolka i wygodne opcje łączności
Rewelacyjnym dodatkiem jest metalowa rolka umieszczona w prawym górnym rogu klawiatury. Jest sporych rozmiarów, stawia zauważalny opór pod palcem i ma wyraźnie wyczuwalną fakturą, dzięki czemu wygodnie się z niej korzysta. Z jej pomocą domyślnie sterujesz poziomem głośności, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby w oprogramowaniu Razer Synapse podpiąć pod rolkę inne funkcje – jak choćby definiowanie jasności ekranu czy przeskakiwanie między programami.
Obok roli umieszczono klawisz multimedialny. Jego pojedyncze naciśnięcie pauzuje / wznawia odtwarzanie wybranego utworu, podwójne naciśnięcie odtworzy następny utwór na liście, a potrójne naciśniecie – cofnie odtwarzanie o jeden utwór do tytułu. Nie jest to specjalnie wygodne rozwiązanie i w odróżnieniu od rolki, tego elementu nie można przepisać w oprogramowaniu Synapse, więc sam szybko przestałem z niego korzystać – być może jednak znajdą się użytkownicy zadowoleni z takiego dodatku.
Testowany przez nas model ma dopisek „Pro” w nazwie, co oznacza, że jest to model bezprzewodowy. Tutaj zaskoczeń nie ma – Razer wykorzystał autorską technologię Hyperspeed Wireless, alternatywnie skorzystać można też z łączności Bluetooth 5.0.
Ja sam preferuję korzystanie z łączności Hyperspeed, bo daje stabilniejsze połączenie, co jest szczególnie istotne zwłaszcza w wypadku grania. Nie ma tu mowy o lagowaniu czy opóźnieniach – komfort użytkowania jest porównywalny do klasycznego połączenia kablowego. Żeby spiąć klawiaturę z pecetem, wystarczy zainstalować dołączony do zestawu adapter USB.
Warto przy tym nadmienić, że na jednym adapterze Hyperspeed możesz jednocześnie korzystać z dwóch urządzeń kompatybilnych z tym standardem (np. myszki i klawiatury), co jest sporym ułatwieniem i pomaga „oszczędzić” jeden port USB. Całość działa przy tym bez zauważalnej straty na jakości połączenia.
Klawiaturę możesz bezprzewodowo spiąć z trzema różnymi urządzeniami – przełączasz się między nimi korzystając z przycisków umieszczonych w tylnej części obudowy.
Jest w końcu opcja podłączenia klawiatury za pomocą kabla USB do USB-C (jest dołączony do zestawu) – w taki też sposób można doładować akumulator klawiatury.
Do 40 godzin pracy na baterii
Istotnym elementem nowej klawiatury Razer Deathstalker V2 Pro jest wbudowany akumulator, dzięki któremu (i bezprzewodowej łączności) można się uwolnić od kabli na biurku.
Czas pracy na baterii jest zwykle piętą achillesową klawiatur Razera, stąd z pewnym zaskoczeniem odnotowałem, że Deathstalker V2 Pro wyposażono w ogniwa 4200 mAh, co przekłada się na deklarowany przez producenta czas pracy na poziomie 40 godzin. Co więcej, nie jest to deklaracja czysto teoretyczna, jak miało to miejsce choćby w wypadku BlackWidow V3 Pro.
40 godzin ma jednym ładowaniu jest w pełni osiągalnym wynikiem przy założeniu, że korzystasz z łączności Hyperspeed, a podświetlenie klawiszy nie przekracza 60% nominalnej wartości, co jest zdecydowanie dobrym i satysfakcjonującym wynikiem.
Dla porównania ustawiając siłę podświetlenia na maksymalne wartości skrócisz czas pracy do około 26 godzin, podczas gdy z wyłączonym podświetleniem spokojnie przeskoczysz próg 195 godzin. Wszystkie scenariusze możesz przećwiczyć na wygodnym kalkulatorze, który Razer udostępnił na swojej stronie.
Trzeba natomiast pamiętać o tym, że wbudowane w oprogramowanie scenariusze oszczędzania energii nie są specjalnie skuteczne, więc zdecydowanie lepiej jest wyłączać klawiaturę jeśli odchodzisz od biurka na dłużej, aby maksymalnie zoptymalizować pobór energii. W innym wypadku sprzęt trzeba będzie ładować częściej niż myślisz.
Super dodatkiem jest opcja wyświetlenia stanu akumulatora z pomocą skrótu Fn+End – nie musisz zaglądać do Synapse, wystarczy rzucić okiem na wskaźniki statusów nad blokiem strzałek, aby zobaczyć przybliżony „zapas” energii. Mała rzecz, a cieszy.
Podświetlenie Razer Chroma RGB, czyli amerykański standard
O tym, że w wypadku Deathstalker V2 Pro Razer skorzystał ze sprawdzonej technologii grawerunku laserowego na lakierowanych powierzchniach już wspominałem – to oczywiście oznacza, że płytki klawiszy cechuje wyższa przepuszczalność światła, a co za tym idzie, podświetlenie jest czytelne w każdych warunkach.
Razer tradycyjnie nie zawodzi też w kontekście możliwości konfiguracji. Każdy klawisz można podświetlić indywidualnie w palecie RGB korzystając z modułu Chroma Studio w oprogramowaniu Synapse, są też popularne, szybkie profile, z których pomocą w ciągu sekundy ustawisz jeden z popularnych efektów, pokroju Fire czy Starlight.
Jakość podświetlenia nie odbiega od tego, co już widzieliśmy w poprzednich modelach amerykańskiego producenta. Jakość ledów jest tradycyjnie bardzo wysoka, więc nie trzeba się martwić niechcianym „wyciekiem” światła albo mieszaniem kolorów. Nie mogło być inaczej – to przecież nie pierwsze rodeo Razera.
Podobnie jest z poziomem jasności podświetlenia – nawet przy ustawieniu 100% pozostaje ono stonowane. Czytelne i dobrze widoczne (także w słoneczne dni), ale nie jaskrawe, co nie każdemu przypadnie do gustu.
Co natomiast nietypowe dla Razera, podstawowe tryby podświetlenia możesz ustawić bez potrzeby wchodzenia w oprogramowanie Synapse, tylko za pomocą skrótów klawiszowych. Jasne, to tylko namiastka możliwości oferowanych przez Chroma Studio, ale z pewnością przypadnie do gustu tym, którzy preferują proste rozwiązania i nie lubią zabawy z Synapse (a takich osób nie brakuje).
Panel Razer Synapse w najnowszej wersji
Aplikacja Razer Synapse, czyli kombajn w stylu „wszystko w jednym” towarzyszy produktom amerykańskiego koncernu od lat. I od lat ma równie szerokie grono fanów, jak i przeciwników.
W najnowszej odsłonie program działa zaskakująco stabilnie – przez czas testów Razer Deathstalker V2 Pro aplikację musiałem restartować tylko raz, co jest zdecydowanie krokiem do przodu względem poprzedniej edycji tego softu.
Z poziomu aplikacji tradycyjnie już ustawisz podświetlenie klawiszy i efekty świetlne w systemie Chroma, jak również spersonalizujesz każdy klawisz z wyjątkiem przycisku multimediów. Możesz również zmienić podstawowe nastawy (jak czas czuwania przy bezprzewodowej łączności), czy aktywować tryb Hypershift.
To ostatnie rozwiązanie nie jest nowością i już o nim wspominaliśmy na łamach mobiManiaKa, więc teraz tylko dodam, że pozwala na tymczasowe aktywowanie drugiego zestawu skrótów klawiszowych, co de facto w praktyce oznacza podwojenie ilości makr, z jakich możesz korzystać.
Także z pomocą Synapse możesz skonfigurować łączność Hyperspeed Wireless dla dwóch różnych urządzeń na jednym adapterze – cały proces jest bardzo prosty do skonfigurowania.
Warto w tym miejscu jeszcze raz podkreślić, że Razer Deathstalker V2 Pro to jedna z nielicznych klawiatur w ofercie amerykańskiego koncernu, w których Synapse jest faktycznie tylko uzupełnieniem możliwości, a nie obligatoryjnym elementem. Jeśli się uprzesz, aplikacji nie musisz nawet instalować, choć tym samym skazujesz się na niekompletne (w mojej ocenie) doświadczenie.
Czy warto kupić Razer Deathstalker V2 Pro?
Deathstalker V2 Pro to pierwsza od dawna niskoprofilówka Razera – i jednocześnie strzał w dziesiątkę, bo to nad wyraz udany produkt.
Najnowsza odsłona serii Deathstalker przynosi to, na co wszyscy chyba czekaliśmy – solidnie zrobioną, niskoprofilową klawiaturę bezprzewodową, która doskonale sprawdza się nie tylko w czasie grania, ale jest też przydatnym narzędziem do pracy.
Można by oczywiście ponarzekać na sporadyczne problemy ze stabilnością połączenia bez kabla, czy szybki drenaż baterii w stanie czuwania, niemniej są to drugorzędne niedogodności, które nie powinny przysłonić zalet tego bardzo udanego produktu.
Na koniec pozostaje jeszcze kwestia ceny. To drogi sprzęt. Razer nie słynie z tanich produktów. Warto natomiast mieć w pamięci, że w przeciwieństwie do innych serii amerykańskiego producenta, które mają licznych konkurentów, dobrych i udanych bezprzewodowych niskoprofilówek na rynku nie ma wielu. Wśród tych, o których warto wspomnieć, Razer Deathstalker V2 Pro jest bez dwóch zdań w czołówce.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Razer Deathstalker V2 Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.