Potrzebujesz laptopa, któremu Cyberpunk 2077 w trybie RT Overdrive nie jest straszny? Proszę uprzejmie. Oto Hyperbook GTR Raptor z procesorem Intel Core i9-13900HX oraz grafiką GeForce RTX 4090 (TGP 175W). Mocniej być już nie może.
Hyperbook ma w ofercie nie lada gratkę dla graczy szukających wyśrubowanego sprzętu. Najnowszy komputer z logo polskiej firmy ma chyba wszystko, czego szukasz w laptopie gamingowym – topowy procesor, super wydajne GPU i zaawansowany ekran 240 Hz na matrycy a-Si TFT-LCD, a do tego szybkie dyski SSD i pamięć RAM DDR5-4800.
Mamy hit? Postanowiliśmy to sprawdzić i odpowiedzieć na pytanie, czy warto kupić laptopa Hyperbook GTR Raptor?
Hyperbook GTR Raptor – cena i specyfikacja
Tradycyjnie zaczynamy od złej wiadomości – Hyperbook GTR Raptor tani nie jest, bo za maszynę w podstawowej konfiguracji zapłacisz dzisiaj nieco ponad 15 tys. zł.
Chcąc wybrać nasz testowy wariant musisz dorzucić jeszcze kolejne 3 tys. zł, bo tyle kosztuje rewelacyjny pakiet 64 GB pamięci RAM na kościach DDR5-4800 i duet 2-terabajtowych dysków SSD z serii Samsung 990 Pro.
Sporo? Sporo. Niemniej, warto zauważyć, o jakiej maszynie tu mówimy. Przy tak wyśrubowanej specyfikacji lepszej oferty raczej nie znajdziesz.
Skoro o parametrach mowa, tak wygląda specyfikacja Hyperbook GTR Raptor w wariancie, który testowaliśmy:
- Ekran: IPS 17,3” a-Si TFT-LCD, matowa powłoka, rozdzielczość 2560 × 1440, 240 Hz;
- Procesor: Intel Core i9-13900HX (24 rdzenie, TDP 55W);
- Grafika: NVIDIA GeForce RTX 4090 Laptop (16GB GDDR6 VRAM, TGP 175W);
- Pamięć: 64 GB DDR5-4800 (PC5-38400);
- Dysk: 2 x SSD NVMe Samsung 990 Pro 2 TB;
- Bateria: 99 Wh
- Porty: 2 x USB 3.2 (Gen 2), 2 x Thunderbolt 4 (jeden z funkcją przesyłania obrazu i Power Delivery, drugi tylko z funkcją przesyłania obrazu), 1 x HDMI 2.0, 1 x Mini DisplayPort 1.4, 1 x mikrofon, 1 x słuchawki;
- Bezprzewodowa łączność: 802.11ax Killer AX1675x + Bluetooth 5.3;
- Klawiatura: podświetlana (podświetlenie RGB, każdy klawisz indywidualnie), membranowa, z blokiem numerycznym;
- Kamerka: 2,1 Mpix, 1080p, Windows Hello;
- Wymiary: 396 x 278 x 25 mm;
- Waga: 3,2 kg.
Design, czyli to, co najlepsze w Clevo
Nie będzie chyba wielką niespodzianką jeśli napiszę, że Hyperbook zwykle korzysta z kadłubków firmy Clevo. Tak też stało się w wypadku najnowszego „Raptora” – to model zbudowany na projekcie Clevo X370SNW-G, a że ten ostatni to całkiem udana konstrukcja, to pozostaje się tylko cieszyć.
Obudowę w przeważającej części tworzą aluminiowe elementy, a sam design jest wyraźnie skierowany w stronę graczy – mocno zarysowany tył i dodatkowe, chromowane „spoilery” na bocznych i tylnych kratkach wentylacyjnych to ukłon w stronę tych, którzy za klasycznym, stonowanym designem nie przepadają.
Nie przesadzono za to z podświetleniem. Klawiatura jest (co chyba już nie dziwi w 2023 roku) podświetlana w palecie RGB, natomiast producent spasował w kwestii dodatkowych pasków świetlnych czy ozdobników. Moim zdaniem to dobra decyzja, choć pewnie nie każdemu takie rozwiązanie przypadnie do gustu.
Hyperbook GTR Raptor to komputer typu „desktop replacement”, więc projektanci nie przywiązywali specjalnej uwagi to wymiarów czy wagi – w efekcie uzyskaliśmy sprzęt stosunkowo masywny i ciężki (3,2 kg przy grubości niemal 25 mm), ale też nie ma się co czarować – zamknięcie tej klasy podzespołów w dużo smuklejszej oprawie daje więcej problemów niż zalet.
Pokrywę wsparto na dwóch solidnych zawiasach, pozwalających na wychylenie ekranu do około 130 stopni. Opór stawiany przez ten mechanizm jest zauważalny, ale z uwagi na sporą wagę korpusu laptopa, podniesienie pokrywy jednym palcem nie stanowi żadnego wyzwania.
Boczne ramki okalające 17,3-calowy ekran są wąskie, podobnie jak górna listwa – wyjątkiem jest tylko jej środkowa część, gdzie w specjalnie wyprofilowanej przestrzeni ulokowano kamerkę o rozdzielczości (aż) 2,1 Mpix. To miła niespodzianka, tym bardziej że kamerka wspiera funkcję Windows Hello, co pozwala na łatwe i bezproblemowe logowanie z użyciem mechanizmu rozpoznawania twarzy.
Kanały wentylacyjne są masywne, ale wygodnie ulokowane – umieszczono je w tylnej części (także na bokach), dzięki czemu strumień ciepłego powietrza jest wyrzucany daleko od użytkownika, co pozytywnie wpływa na komfort pracy z urządzeniem.
Większość portów umieszczono w tylnej części obudowy. Ich listę otwierają dwa dedykowane złącza wideo (HDMI 2.0 oraz Mini DisplayPort 1.4), którym towarzyszy prostokątne gniazdo zasilania oraz port LAN.
Po bokach umieszczono natomiast częściej (i aktywniej) używane złącza: po lewej stronie dwa porty USB 3.2 (Gen 2) oraz gniazda audio (mikrofon i słuchawki), po prawej natomiast dwa porty Thunderbolt 4, przy czym, co ciekawe, tylko jeden oferuje zarówno funkcję przesyłania obrazu, jak i standard Power Delivery – drugi wspiera tylko opcję przesyłania obrazu.
Czy czegoś zabrakło? Chyba tylko czytnika kart SD / microSD, ale z uwagi na malejącą popularność tego typu nośników nie jest to żadną niespodzianką.
Stereofoniczne głośniki nie są specjalnie donośne, ledwie dobijając do poziomu 83 dB – to spora niespodzianka, bo zazwyczaj w urządzeniach Clevo / Hyperbooka montowane są mocniejsze rozwiązania. Głośniki grają akceptowalnie, ale w żadnym miejscu nie odchodzą od standardów w tym segmencie – mamy więc czytelne średnie i wysokie tony i zauważalny brak niskich tonów.
Z jednej strony trochę szkoda, bo to jednak maszyna topowej klasy, z drugiej – nie ma się co oszukiwać: mało który użytkownik „Raptora” będzie słuchał muzyki na wbudowanym układzie stereo, więc wszelkie braki na tym polu są drugo-, jak nie trzeciorzędne.
Podobnie jak w wypadku innych laptopów tego producenta, spód urządzenia można bez większego problemu zdemontować – żadna ze śrub nie została zamaskowana lub ukryta. Warto tylko pamiętać o tym, że w GTR Raptor spodnia płyta składa się z dwóch elementów – tylnej maskownicy i właściwej osłony.
Trzeba też nadmienić, że relatywnie łatwy dostęp jest tylko do tych podzespołów, które najczęściej się wymienia, czyli masowej pamięci, WiFi czy RAM. Jeśli marzy Ci się natomiast dostęp do GPU czy CPU, to musisz przygotować się także na demontaż całego systemu chłodzenia, który pokrywa znakomitą większość płyty głównej laptopa.
Duży gładzik i podświetlana klawiatura? Na miejscu!
Gładzik jest olbrzymi i zajmuje większą część frontu pulpitu roboczego. Jego spasowanie nie jest tak perfekcyjne, jak np. w wypadku laptopów gamingowych Razera, za to sam touchpad jest wygodny w użyciu – pokryty został przyjemną w dotyku powłoką dającą dobry poślizg.
Obsługuje funkcję wielodotyku, a marginesy martwych stref są minimalne. Prawo- i lewoklik połączono w jednej belce ukrytej pod płytką dotykową – przyciski chodzą miękko i nie sprawiają kłopotów.
Klawiatura to klasyczna, membranowa konstrukcja, którą nieraz już widzieliśmy w kadłubkach Clevo. Jest poprawnie zrobiona i zawiera blok numeryczny, przy czym klawisze z tej sekcji są wyraźnie węższe względem elementów głównego bloku.
Krawędzie płytek klawiszy tradycyjnie wykończono w bieli, dzięki czemu ładnie kontrastują z płytą klawiatury. Przy standardowym skoku (poniżej 2 mm) klawiatura daje wyraźną odpowiedź, ale nie nazwałbym jej twardą. To model uniwersalny, który w mojej ocenie sprawdzi się u każdego użytkownika niemającego sprecyzowanych oczekiwań i potrzeb w tym zakresie.
Każdemu za to przypadnie do gustu indywidualne podświetlenie każdego klawisza w palecie RGB. Luminacją można wygodnie zarządzać z poziomu dedykowanej aplikacji Control Center, która w najnowszej odsłonie (3.0) jest już całkiem wygodnym narzędziem do zarządzania ustawieniami komputera.
Poziom luminacji jest wysoki, nie zabrakło też edytora efektów, dzięki czemu można szybko włączyć jeden z predefiniowanych scenariuszy, albo samodzielnie utworzyć schemat podświetlenia dla każdego z klawiszy indywidualnie.
Podobnie jest z Flexikey, czyli edytorem skrótów i makr – mamy tu dużo opcji do wyboru, więc łatwo będzie spersonalizować klawiaturę pod siebie.
Ten panel a-Si TFT-LCD 240 Hz jest lepszy niż myślisz!
Clevo często sięga po panele wyprodukowane przez koncern BOE, a my często punktujemy ich słabsze strony – bo to zazwyczaj jeden z elementów, które dla producenta są polem do pójścia na kompromis w kwestii ceny. Z przyjemnością mogę jednak napisać, że Hyperbook GTR Raptor pod tym względem wyłamał się z szeregu.
Zacznijmy od tego, że „Raptor” ma tylko jedną opcję konfiguracyjną w zakresie wyświetlacza, więc bez względu na to, jaki wariant wybierzesz, zawsze możesz liczyć na ten sam, 17,3-calowy panel typu a-Si TFT-LCD o rozdzielczości 2560 × 1440 i częstotliwości odświeżania 240 Hz.
I choć nie jest to sprzęt na miarę OLEDa z niedawno przez nas testowanego Razer Blade 15 OLED, to w kontekście oczekiwań gracza w zasadzie niewiele mu brakuje.
Opóźnienie jest akceptowalne (9 ms GtG Tr+Td), częstotliwość odświeżania wysoka, a kąty widzenia szerokie. Co więcej, nie zawodzi także jasność, która w tym modelu osiąga przyzwoite 350 cd/m2 przy nierównomierności podświetlenia na poziomie 12%. Ekran dodatkowo pokryto matową powłoką niwelującą niechciane refleksy.
Równie ważne, jeśli nie ważniejsze jest natomiast to, że nie można narzekać także na odwzorowanie kolorów. Współczynnik gamut coverage wynosi aż 98,1% dla palety DCI-P3, co jest dobrą wiadomością dla każdego, kto chciałby poza graniem zajmować sie również tworzeniem treści.
Dla palety Adobe RGB wynik jest już gorszy, bo oscyluje w okolicy 82,6%, co profesjonalnym grafikom może nieco przeszkadzać, niemniej w mojej ocenie to już szukanie wad na siłę – zawodowcy i tak sięgną po inne, dedykowane panele, a znakomita większość „zwykłych” graczy na ten aspekt wyświetlacza „Raptora” uwagi zapewne nawet nie zwróci.
99 Wh, czyli tyle, ile fabryka dać może
Wewnątrz obudowy umieszczono akumulator 99 Wh, a więc zapas energii na dzień dobry jest tak wysoki, jak tylko to w laptopie jest obecnie dopuszczalne.
Trzeba jednak brać poprawkę na to, jakim monstrum jest Hyperbook GTR Raptor – tutaj energooszczędność była na trzecim, jak nie czwartym planie. Mamy w końcu na liście podzespołów absolutnie topowe pod względem zapotrzebowania na energię jednostki Intela (55 W) i NVIDII (175 W), a taki duet jest w stanie błyskawicznie wydrenować każdą baterię.
Co za tym idzie, grając bez kabla i używając GPU NVIDII zamiast integry Intela, za gniazdkiem zaczniesz się rozglądać już po 80 minutach, co i tak nie jest złym wynikiem zważywszy na to, że mówimy tu o procesorze Core i9-13900HX i grafice GeForce RTX 4090 Laptop. Na szczęście w innych scenariuszach jest już zauważalnie lepiej.
Jeśli myślisz o pracy z przeglądarką, dokumentami czy multimediami, to w tym scenariuszu możesz liczyć na od 3 do 5 godzin bez potrzeby sięgania po ładowarkę, zależnie od tego, co robisz. Warunek jest tylko jeden – aktywacja integry Intela i nie rezygnowanie z trybów energooszczędnych.
Dołączony zasilacz ma 330 W i jest absolutnie niezbędny do grania przy zachowaniu maksymalnej wydajności całego systemu. Wspominałem oczywiście o tym, że jeden z portów Thunderbolt 4 obsługuje funkcję Power Delivery, niemniej z uwagi na ograniczenia tego standardu to raczej rozwiązanie ułatwiające pracę w drodze czy biurze, kiedy nie chcesz dźwigać standardowego zasilacza. Do grania bez dedykowanego zasilacza nie ma co podchodzić.
Wydajność: to potwór, nie laptop!
Hyperbook GTR Raptor to jeden z najmocniejszych, jesli nie najmocniejszy laptop w ofercie polskiego producenta w 2023 roku – zagrozić może mu chyba tylko V17 Liquid o podobnej specyfikacji.
Zacznijmy od tego, że na pokładzie zameldował się topowy procesor Intela generacji Raptor Lake – Core i9-13900HX, który wyróżniają aż 24 rdzenie. 8 z nich to rdzenie wysokowydajne (linia P), które taktowaniem w trybie HyperThreading dobijają odpowiednio do 5.4 GHz lub 4.9 GHz (zależnie od tego, ile rdzeni pracuje w tym samym czasie), pozostałe cechują się obniżonym zużyciem energii i niższymi zegarami.
Jak łatwo zgadnąć, w mniej wymagających, codziennych zadaniach pierwsze skrzypce grają „słabsze” rdzenie, natomiast linia P aktywowana jest głównie w czasie grania, ale też skokowego zapotrzebowania na dużą moc obliczeniową.
Tak mocne podzespoły zawsze wymagają solidnego chłodzenia, ale też zazwyczaj podatne są na termiczny throttling – nie inaczej jest w wypadku testowanej maszyny. Przy długotrwałym i mocnym obciążeniu temperatura błyskawicznie rośnie do granicznych 100 stopni C, po czym zaczyna się cykliczne obniżanie i podbijanie taktowania, w efekcie czego straty na wydajności przekraczają 20%.
To oczywiście zła wiadomość, ale też spodziewana – i co najważniejsze, wspomniane spadki nie odbijają się negatywnie na tym, co najważniejsze, czyli stabilności pracy.
Widoczne są za to w kwestii komfortu użytkowania laptopa, który przy dużym obciążeniu zamienia się w prawdziwy grzejnik – temperatura w spodniej części dobija miejscami do 62 stopni C. Pulpit jest nieco chłodniejszy, ale i tak mamy tutaj nawet 57 stopni C w stresie. To sporo.
O ile gorący spód raczej dużą przeszkodą nie będzie (mało kto trzyma 17,3-calowego laptopa na kolanach renderując grafikę czy grając), tak 57 stopni C na klawiaturze może już przeszkadzać i warto brać na to poprawkę. Z drugiej strony, warto docenić fakt, że Hyperbook nie ingeruje sztucznie w temperowanie wydajności (próbując za wszelką cenę osiągnąć niższe temperatury), oddając w ręce użytkownika decyzję, czy warto „rozkręcić” maszynę na pełne obroty.
Warto w tym miejscu wspomnieć także o tym, że poziom hałasu generowanego przez aktywny układ chłodzenia sięga w szczycie rekordowych 61 dB, co oznacza, że w czasie sesji Cyberpunka 2077 w trybie RT Overdrive lepiej będzie założyć słuchawki.
W przerwach od grania i renderowania czy obróbki grafiki laptopa zapewne w ogóle nie usłyszysz, bo w typowo „biurowym” użytkowaniu sprzęt pracuje na niskich obrotach generując minimalny poziom hałasu.
Do topowego procesora Hyperbook dorzuca równie topowy nośnik SSD (w naszym wypadku podwójny Samsung 990 Pro w wersji 2 TB) oraz pamięć RAM na kościach DDR5-4800 (PC5-38400). Maksymalna wartość tej ostatniej to 64 GB – tyle też zagościło w testowanej maszynie, co oznacza tylko jedno – mocy jest tu więcej, niż prawdopodobnnie potrzebujesz, co widać zresztą po wynikach benchmarków.
Graczy ucieszy natomiast obecność jednego z najnowszych i najpotężniejszych układów graficznych z logo NVIDIA, czyli RTX 4090. To zawodnik wagi ciężkiej – 16 GB pamięci GDDR6 VRAM i maksymalne TGP na poziomie 175 W (!) daje tak duży zapas mocy, że niejeden gamingowy desktop zostanie w tyle.
Granie w natywnej rozdzielczości (czyli 2560 × 1440 pikseli) przy najwyższych ustawieniach graficznych nie będzie żadnym problemem. Nie ma gry, której nie odpalisz w takich ustawieniach mając na liczniku mniej niż 60 kl./s., choć trzeba uczciwie zaznaczyć, że w wypadku najbardziej wyśrubowanych pozycji (dzień dobry, tu Cyberpunk 2077 w trybie RT Overdrive) trzeba się posiłkować włączeniem wsparcia dla DLSS 3.
I na koniec warto jeszcze wspomnieć o tym, że Hyperbook GTR Raptor wyposażony jest również w zintegrowany układ graficzny Intela, z którego polecam korzystać wtedy, gdy nie potrzebujesz dużej mocy w kontekście grafiki – pobiera mniej energii.
Nie warto natomiast polegać na Optimusie, czyli automatycznym przełączniku między GPU NVIDII i Intela – działa niestabilnie, więc zdecydowanie lepszym pomysłem jest wybranie właściwego układu z menu BIOS przy włączaniu komputera.
Czy warto kupić laptopa Hyperbook GTR Raptor?
Jeśli dysponujesz odpowiednim budżetem i szukasz gamingowego peceta, który dla niepoznaki ubrano w szaty laptopa, lepiej pewnie nie trafisz.
Hyperbook GTR Raptor to bez dwóch zdań jeden z najmocniejszych i najlepszych laptopów gamingowych na polskim rynku. To również potężne i bezkompromisowe narzędzie do pracy. Kosztowne, ale nie mogło być inaczej zważywszy na obecność absolutnie rekordowego duetu w postaci procesora i9-13900HX oraz GPU GeForce RTX 4090. Jak już wspominałem we wstępie, w tym roku mocniej być nie może.
Trzeba oczywiście pamiętać o tym, że chłodzenie nie jest (ujmując rzecz dyplomatycznie) mocną stroną tej maszyny, a i design nie każdemu graczowi przypadnie do gustu, niemniej w ogólnym rozrachunku to jeden z najciekawszych laptopów gamingowych na rynku i jeden z nielicznych, na którym skorzystasz z technologii path tracing bez schodzenia poniżej 60 kl./s. I za sprzęt dostaje nasze wyróżnienie „Wybór redakcji”.
- Dla gracza10
- Do pracy10
- Do podróży2
- Dla grafika8
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Hyperbook GTR Raptor (i9-13900HX + RTX 4090)
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Jeszcze zróbcie dla zywklego użytkownika (a nie redakcyjny) test serwisu Hyperbooka jak się lapek popsuje. Spotkanie z serwisem tej marki polecam wszystkim chętnym na kupno czegokolwiek od Hyperbooka. Dopiero ono pokazuje ile wart jest sprzęt.
Zapomnieliście dodać że TGP jest ostro ściany jeśli osiągnie temp odpowiednią w tym łapki i że 140 zostaje bardzo malo
A może tak wypadałoby pokazać porównania do innych modeli z tego roku z RTX 4xxx, a nie zeszłorocznych z RTX 3xxx? Obrzydliwa manipulacja …
I pokażemy. Zaczęliśmy od 4090 w jednej z maksymalnych konfiguracji na rynku, aby pokazać jak wygląda topowa półka. Z czasem będziemy dodawać kolejne – aktualnie mamy na tapecie dwa modele z 4070 (niższe TGP i wyższe TGP), więc jak skończymy ich testy, zobaczysz wyniki na wykresie. 😉
Jestem zainterosowany tym laptopem i pytałem ostatnio konsultanta firmy o technologię w jakiej wykonany jest ekran.
Powiedział mi, że to IPS. Zostałem okłamany przez pracownika Hyperbook czy to jednak w waszym tekście jest błąd?
Dodam tylko, że inna redakcja recenzującą laptop też pisała o panelu IPS.
Popraw mnie proszę jeśli się mylę, ale chyba jedno nie wyklucza drugiego. Panel w testowanym przez nas egzemplarzu nosi oznaczenie NE173QHM-NZ1 i według specyfikacji jest kwalifikowany jako a-Si TFT-LCD (w kontekście typu TFT), natomiast jego parametry (i wyniki testów) wskazują, że w kontekście typu ułożenia ciekłych kryształów to IPS.