Czy gamingowe słuchawki Razer BlackShark V2 Pro (2023) są stworzone tylko do gamingu? W niniejszym teście staram się przedstawić charakterystykę brzmienia i dokładność lokalizacji przeciwników w grach sieciowych.
Chyba bez najmniejszych wątpliwości można stwierdzić, że słuchawki bezprzewodowe na dobre rozgościły się na rynku audio. Rezygnacja z kabla pozwoliła osiągnąć dużo większą swobodę użytkowania, która dla wielu osób jest szalenie istotna.
Jak to jednak w życiu bywa, niektóre zalety okupione są wadami. W przypadku wielu modeli tego typu jest to szum, który odbiera niektórym z nas przyjemność ze słuchania muzyki. Czy Razer BlackShark V2 Pro (2023) poradził sobie z tym problemem?
Zanim jednak odpowiemy sobie na to pytanie, pozwolę sobie przedstawić specyfikację techniczną omawianych słuchawek. Ta prezentuje się następująco:
Nowa edycja słuchawek wykorzystuje pewne rozwiązania z poprzednika, który doczekał się recenzji na łamach naszego portalu. Ponownie do naszej dyspozycji oddano m.in. przetworniki TriForce Titanium o średnicy 50 mm, tę samą wagę, pokrętło do zmiany głośności umieszczone na lewym boku, identyczne pasmo przenoszenia oraz impedancję 32 Ω. Nie zabrakło również nauszników z oddychającej gąbki i efektem pamięci (memory foam), odłączanego mikrofonu i THX Spatial Audio.
Na szczęście nie zabrakło kilku zmian, które mogą okazać się dla niektórych prawdziwym gamechangerem.
Razer BlackShark V2 Pro (2023) wprowadza kilka ciekawych zmian w stosunku do swojego poprzednika. Wariant z 2020 wyposażono w mikrofon, którego częstotliwość próbkowania wynosiła 16 kHz. Recenzowana nowość oferuje natomiast próbkowanie na poziomie 32 kHz. Do jakości nagrywanego dźwięku wrócimy jednak nieco później.
Modyfikacje tyczą się również łączności. Przy starszych słuchawkach mogliśmy skorzystać z pasma 2.4 GHz oraz przewodu zakończonego standardowym złączem minijack. Iteracja z 2023 pozwala skorzystać nie tylko z połączenia 2.4 GHz, ale również z Bluetooth 5.2. Nie obyło się jednak bez drobnej skazy, gdyż zabrano przy tym możliwość połączenia analogowego.
Recenzowany w 2020 roku sprzęt oferował kilka profili audio w aplikacji Razer Synapse. Następca również może z nich skorzystać, jednak poza nimi dostarcza ustawienia, które są dedykowane konkretnym grom:
Oczywiście każdą konfigurację możemy modyfikować zgodnie z naszymi upodobaniami, niezależnie czy mówimy o „presetach” ogólnych, czy przeznaczonych do wirtualnej zabawy.
Ewolucja nie ominęła złącza do ładowania. Wcześniej mieliśmy do czynienia z micro USB. Teraz będziemy korzystać z USB-C.
Na sam koniec zostawiłem sobie wisienkę na torcie w postaci czasu działania na baterii. Już wcześniej mogliśmy liczyć na solidne 24 godziny czasu działania, jednak teraz, wartość ta ma dobijać do 70 godzin. Czy słuchawki faktycznie działają tak długo odpowiem w późniejszej części tego materiału, bowiem teraz mam zamiar skupić się na jakości dźwięku.
Jakiś czas temu wiele modeli słuchawek gamingowych miało do siebie to, że były skierowane — jak nazwa wskazuje — do gier wideo. Dało się oczywiście na nich posłuchać nieco muzyki, jednak osoby bardzo wymagające raczej stroniły od korzystania z konstrukcji tego typu.
Na szczęście Razer poradził sobie z wyprodukowaniem bardzo kompetentnych słuchawek nie tylko do gamingu, bowiem BlackShark V2 Pro (2023) grają bardzo przyzwoicie. Podczas testów byłem w stanie z łatwością wyłapać drobne szczegóły w przesłuchiwanych utworach muzycznych.
Na szczególną uwagę zasługuje tu tryb THX Spatial Audio, który — w moim odczuciu — radzi sobie o wiele lepiej niż tryb stereo. Dźwięk jest szerszy i bardziej przestrzenny, zahaczając w sposób niemal niezauważalny o coś w rodzaju pogłosu.
Słuchając kilku utworów miałem wrażenie, jakoby całość była delikatnie cięższa, ale i szersza w stosunku do HyperX Cloud Alpha + U-Phoria UM2, których używam na co dzień. Na tym różnice się oczywiście nie kończą, bowiem BlackShark V2 Pro generował dźwięki bliższe temu, co możemy usłyszeć na prawdziwej scenie, podczas gdy mój codzienny zestaw oferuje bardziej studyjną charakterystykę, dostarczając dźwięk nieco czystszy, który jest jakoby bliżej użytkownika.
Zaznaczam jednak, że porównuję tu sprzęt kablowy i bezprzewodowy, który na dodatek różni się zauważalnie pod względem ceny. Robię to tylko i wyłącznie dla zobrazowania charakterystyki dźwięku, jaki jest generowany przez Razer BlackShark V2 Pro. Nie mam na celu wskazywania, które urządzenie jest lepsze, jako że każde z nich należy do innej półki cenowej i jest skierowane do innego odbiorcy.
Różnice, jakie zachodzą między jednym a drugim zestawem nie definiują przyjemności, która płynie ze słuchania swoich ulubionych kawałków. Razer BlackShark V2 Pro (2023) ma świetną jakość dźwięku, szczególnie podczas korzystania z trybu THX Spatial Audio, nadającego sporo przestrzeni temu co słyszmy. Co ciekawe, ma on wpływ na jeszcze jeden element, który spowodował u mnie przysłowiowy opad szczęki.
Mowa o dialogach, jakie często słyszymy na różnego rodzaju filmach. Podczas oglądania pewnego materiału na YouTube byłem wprost zaskoczony tym, jak klarowny i donośny jest głos osoby, która prowadziła monolog.
Przekłada się to na niektóre utwory muzyczne, które stoją wokalem (np. Wolf Moon w wykonaniu Type o Negative). Możemy mieć wrażenie, jakby ktoś przy nas stał. Trzeba jednak uważać, ponieważ jeżeli głos jest sam w sobie donośny, to tryb THX może go wręcz przerysować. W takich sytuacjach pozostaje nam ściszenie dźwięku, ewentualnie zabawa equalizerem, lub przełączenie na stereo.
Wychodzi więc na to, że mamy tu do czynienia z naprawdę kompetentnym sprzętem grającym, czyż nie? Otóż sprawa jest nieco bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać.
Pora odnieść się do elementu, o którym mówiłem na samym początku testu. Chodzi oczywiście o szum, który jest wielką zmorą słuchawek bezprzewodowych. Niestety, ale nie inaczej jest i tym razem, bowiem Razer BlackShark V2 Pro (2023) cierpi na niniejszą przypadłość.
Szum nie jest znaczący, jednak zauważalny. Problem dostrzeżemy przede wszystkim podczas absolutnej ciszy. Nie byłaby to wada, gdyby zakłócenia kończyły się na tym. Niestety, ale te są obecne również podczas słuchania spokojnej muzyki, lub przy niskim ustawieniu głośności.
Mówiąc krótko — szum jest tam, gdzie dźwięk jest słaby, lub nie ma go wcale. Bardzo wyraźnie usłyszałem to podczas przesłuchiwania Sonaty Księżycowej Beethovena. Szum nachodził na dźwięki fortepianu, nawet jeżeli znacząco podbiłem głośność. Na szczęście nie wzrastał on razem z nią; jego poziom pozostaje niezmienny niezależnie od poziomu głośności.
Nagłówek podsumowuje z grubsza to, co za moment napiszę. Razer BlackShark V2 Pro (2023) radzą sobie w grach bardzo przyzwoicie.
Sprzęt przetestowałem w CS:GO (PC) oraz Rainbow Six Siege (PS5 | 3D Audio). W każdym z tytułów byłem w stanie zlokalizować przeciwnika, choć pewną trudność sprawiło mi pod tym względem dzieło Ubisoftu. Zaznaczam jednak, że oferuje ono wielopoziomowe mapy, a w samej grze nabiłem dopiero kilka godzin. Poza tym problem z określeniem pozycji graczy miałem też na moich słuchawkach, dlatego to raczej nie recenzowany sprzęt jest tu problemem, a mój brak obycia z produkcją.
Mimo to, jeżeli jakiś adwersarz był dostatecznie blisko mnie, to nie miałem problemu z określeniem kierunku, z którego się do mnie zbliżał. Udało mi się to z resztą uwiecznić na materiale wideo, który umieszczam poniżej.
Sprawa wyglądała dużo lepiej w CS:GO, gdzie słuchawki pokazały swoją moc. Podczas kilku rund w trybie deathmatch nie miałem trudności w określeniu miejsca, w którym przebywał lub odrodził się mój adwersarz. Byłem nawet w stanie stwierdzić w jakiej odległości ode mnie się on znajduje.
Warto jeszcze dodać, że recenzowany sprzęt generuje dźwięk, który zawiera w sobie nieco basu, co może być całkiem pożądane podczas ogrywania gier akcji. Poza tym nie powinniśmy mieć szczególnych problemów ze zlokalizowaniem przeciwnika.
Słuchawki gamingowe nie mogą obyć się bez mikrofonu, dlatego nie dziwi jego obecność w recenzowanym sprzęcie. Ten jest wprost fantastyczny. Na nagraniach audio nie usłyszałem żadnych szumów ani zakłóceń.
Nie da się ukryć, że możliwość personalizacji sprzętu za pomocą dedykowanego equalizera jest pożądana wśród wymagających użytkowników. Dzięki niej możemy sobie pozwolić na dostosowanie dźwięku do naszych preferencji. Uważam, że Razer Synapse spełnia swoją rolę wprost śpiewająco.
Za pomocą wbudowanego narzędzia EQ byłem w stanie zbliżyć BlackShark V2 Pro (2023) do słuchawek, które wykorzystuję na co dzień. Pragnę jednak zaznaczyć, że już nastawy standardowe brzmią bardzo dobrze. Poniżej umieszczam ustawienia, które nieco zmodyfikowałem.
W oprogramowaniu znajdziemy też „ulepszacze”. Ja z nich nie korzystałem, gdyż uważam, że dźwięk najlepiej modyfikować za pomocą equalizera. Warto jednak pokombinować z tymi suwakami na własną rękę, gdyż aspekty audio to zawsze sprawa indywidualna. Całościowo aplikację oceniam jak najbardziej na plus i warto z niej skorzystać, tym bardziej, że wprowadza ona „presety” dla tytułów e-sportowych.
Razer BlackShark V2 Pro (2023) są bajecznie wygodne. Moje stwierdzenie, to nie przesada. Mimo używania tych słuchawek przez większość dnia, nie odczułem żadnego dyskomfortu. Sprzęt świetnie dopasował się do mojej głowy, zakrywając w całości małżowiny uszne. Za tym ostatnim idzie bardzo dobra izolacja dźwięków otoczenia. Co prawda przy wyłączonej muzyce bez problemu usłyszymy stłumione rozmowy osób, które znajdują się obok, jednak przy żywszym utworze, domownicy będą musieli się nieźle postarać, abyśmy ich usłyszeli.
Muszę się jednak przyczepić do nauszników. Są one szalenie wygodne i dopasowały się idealnie do mojej głowy. Niemniej materiał, którym są obite może być nieco kłopotliwy w ciepłe dni. Pragnę jednak zaznaczyć, że to już kompletne czepialstwo z mojej strony. W ogólnym rozrachunku nie wpłynęło to bardzo negatywnie na moje odczucia z noszenia testowanych słuchawek.
Dodam jeszcze, że recenzowany sprzęt nie nadaje się raczej do długiego noszenia na szyi. Jest to oczywiście możliwe, ale muszle nieco przeszkadzają w swobodnym poruszaniu głową. Produkt raczej średnio nadaje się na dłuższe wycieczki w terenie, no chyba, że cały czas będziemy nosić go na uszach.
Nie da się odpowiedzieć na to pytanie po relatywnie krótkim czasie trwania testu. Dopiero miesiące użytkowania mogą zweryfikować trwałość produktu. Mogę jedynie stwierdzić, że urządzenie sprawia wrażenie solidnego.
Skorupa jest wykonana z matowego, przyjemnego w dotyku plastiku. Pałąk oferuje natomiast miękką poduszkę, która styka się z głową. Regulacja jest z kolei możliwa dzięki metalowym prowadnicom. Na lewym boku znajduje się przycisk zasilania oraz parowania Bluetooth. Na prawym do naszej dyspozycji oddano zaś przycisk zmieniający predefiniowane ustawienia dźwięku, o których mówiłem wcześniej.
Co do wyglądu, to trzeba przyznać, że słuchawki mogą się podobać. Są stonowane, nie mają podświetlenia RGB, a muszle mają ciekawy kształt. Mimo, że to konstrukcja gamingowa, to ciężko uznać ją za krzykliwą. Na pochwałę zasługują tu napomknięte prowadnice, które są w moim odczuciu bardzo eleganckie.
Osoby, które kupią te słuchawki nie będą zawiedzione. Razer BlackShark V2 Pro (2023) to bardzo kompetentny sprzęt gamingowy, na którym nawet posłuchamy muzyki w całkiem wysokiej jakości.
Nie wszystko jednak mi się tu podoba. Największym mankamentem jest szum. Ten na ogół nie przeszkadza i jest bardzo delikatny, jednak osoby wyczulone na najdrobniejsze dźwięki, a także melomani, mogą tego nie polubić.
Słuchawki Razera mogą być za to bardzo ciekawym wyborem dla graczy, którzy chcą uwolnić się od przewodów. To porządny sprzęt, który powinien spełnić oczekiwania przeważającej większości użytkowników, nawet tych bardziej wymagających. Wykorzystamy go nie tylko w rozgrywkach sieciowych, ale również podczas słuchania muzyki.
Na koniec pozostaje kwestia ceny, która jest stosunkowo wysoka na start. Jeżeli to nie stanowi problemu, to nie widzę przeszkód, aby ze słuchawek rezygnować. Ja sam zapewne poczekałbym z akupem do pierwszej fali obniżek.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.