Do niedawna wielu z nas nie wyobrażało sobie, że komplementarnym elementem dysków SSD staną się potężne radiatory. Ta sytuacja w ostatnich miesiącach znacząco się zmieniła, bowiem topowe modele bez dodatkowego chłodzenia… po prostu odmawiają posłuszeństwa.
Współczesne dyski SSD znacznie różnią się od konstrukcji, które umieszczaliśmy w naszych komputerach jeszcze kilka lat temu. To znacznie szybsze, bardziej żywotne modele, które dodatkowo – dzięki sporym spadkom cen – stały się bardzo przystępne dla przeciętnego użytkownika komputerów.
Spory wzrost w możliwościach SSD przyniosła także najnowsza, piąta już generacja interfejsu PCI-Express. Z PCIe 5.0 korzystają aktualnie głównie najbardziej pojemne i najdroższe dyski, które – jak się okazuje – potrafią także zaskoczyć ilością emitowanego ciepła.
Szybciej, wydajniej, ale i znacznie cieplej
Znakomita większość modeli z wysokiej półki, np. od Corsair czy Crucial, korzysta z kontrolera Phison PS5026-E26. Jak się okazuje, zastosowane w nim kości NAND wykazują skłonności do pracy w wysokiej temperaturze, co przekłada się na gorszą pracę nośników.
Testowane przez redakcję TechPowerUp modele Crucial T700 oraz Corsair MP700 podczas pracy przy dużym obciążeniu mają bowiem skłonność do throttlingu, a także przerwania poprawnej pracy ze względu na wysoką temperaturę dysku.
Chłodzenie dysków SSD niebawem będzie normą
Oczywiście dyski SSD są sprzedawane w zestawie z radiatorem, a konieczności jego stosowania przekonuje także producent rzeczonego kontrolera, firma Phison. Niewykluczone więc, że wraz z rozwojem technologii, konieczne będzie zastosowanie aktywnego chłodzenia – zresztą, koncern Phison wspominał o takiej możliwości jeszcze w zeszłym roku.
Cóż – niebawem może się więc okazać, że malutkie, szybkie nośniki znacznie zwiększą swoje gabaryty właśnie przez konieczność zastosowania rozbudowanego chłodzenia.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.