>
Kategorie: ASUSNetbookiTesty

Asus Eee PC 1215N – test MobiManiaKa

Obudowa, jakość wykonania

Asus Eee PC 1215N ma 12-calowy kran i stosunkowo niewielkie wymiary. Stwierdzenie, że jest to komputer mobilny będzie więc tu jak najbardziej na miejscu. Z takich urządzeń najczęściej korzysta się poza domem, więc producenci stawiają przede wszystkim na stylistykę. Tak samo było też w przypadku testowanego przez nas modelu. Przy opisywaniu „pierwszych wrażeń” stwierdziłem, ze design tego urządzenia nie jest szczególnie interesujący, gdyż komputer ten wygląda dokładnie tak samo jak cała seria Seashell, więc Asus 1215N niczym nie wyróżnia się (wizualnie) spośród całej gamy komputerów Asusa. Tak też jest, ale później doszedłem do wniosku, że osoby, które decydują się na zakup tego netbooka nie patrzą na jego wygląd zewnętrzny, tylko na platformę nVidia ION 2.

Od strony wizualnej Asus 1215N wygląda więc schludnie, ale nie zachwyca. Obudowa wykonana została z (moim zdaniem) kiepskiej jakości materiałów, gdyż po dość dłuższym użytkowaniu, gdy obudowa netbooka nieco się nagrzeje, zaczyna nieprzyjemnie skrzypieć, zgrzytać i wydawać z siebie dziwne odgłosy – tak nie powinno być. Do naszej redakcji trafił egzemplarz w srebrnej wersji kolorystycznej – taki kolor miała pokrywa matrycy oraz wnętrze urządzenia. Delikatnie mówiąc rozczarowałem się, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że zamiast szczotkowanego aluminium, na które stylizowana jest obudowa, producent skorzystał z plastikowych elementów. Właściwie, gdyby wykorzystał aluminium, netbook kosztowałby dwa razy więcej, więc może to i lepiej.

W przeciwieństwie do Asusa 1201N, model 1215N wykonany został z matowego plastiku, który jest znacznie bardziej praktyczny od błyszczącego i połyskującego materiału. Chodzi tu przede wszystkim o walory praktyczne. Na matowej obudowie nie widać tak bardzo nieprzyjemnie wyglądających odcisków palców, drobinek kurzu oraz delikatnych rys. Asusa 1215N łatwiej jest więc utrzymać w czystości, co użytkownicy szczególnie wyczuleni na tym punkcie bez wątpienia docenią. Podobnie jak chyba we wszystkich netbookach tego producenta, w centralnej części pokrywy ekranu umieszczone zostało wygrawerowane logo „ASUS”, które dość mocno się wyróżnia. Na szczęście nie psuje to całego uroku netbooka, ale sądzę, że producent mógł nieco bardziej się postarać.

Matryca naszego urządzenia przytrzymywana jest przez dwa, niewielkich rozmiarów zawiasy, które są niemalże dokładnie takie same jak w Asusie 1201N. Zostały one bardzo solidnie przymocowane do obudowy, a oprócz tego niezwykle sprawnie spełniają swoją funkcję. Mocno trzymają ekran w niemalże każdej pozycji, dzięki czemu mamy pewność, że ekran nie zamknie nam się samoczynnie podczas przenoszenia komputera. Niestety producent nie wyciągnął wniosków z poprzednich modeli i w tym netbooku mamy dokładnie ten sam problem co w 1201N. Chodzi tu dokładnie o mocno ograniczony i stosunkowo niewielki kąt nachylenia matrycy. Z tego względu, że ten jest dość skromny, osoby hojnie obdarzone przez naturę wzrostem, mogą mieć niemały problem z komfortowym przeglądaniem treści wyświetlanej na ekranie w momencie trzymania urządzenia na kolanach.

Asus Eee PC 1215N posiada pełny zestaw portów komunikacyjnych oraz złącz, które umożliwią komfortową i niezawodną pracę urządzenia. Co ciekawe, umieszczenie poszczególnych portów wygląda niemalże dokładnie tak samo jak w modelu 1201N. Zmieniona została jedynie kolejność niektórych z nich.

Z lewej strony producent umieścił gniazdo zasilania, wyjście VGA, złącze HDMI, port USB 2.0, kratkę wentylacyjną oraz czytnik kart SD.

Po przeciwległej stronie znajdziemy blokadę Kensington, złącze RJ-45, dwa porty USB, wyjście słuchawkowe oraz wejście mikrofonowe. Warto zwrócić uwagę na to, że w naszym egzemplarzu również zabrakło portów USB 3.0, które powinny znaleźć się w netbooku Asusa.

Przód oraz tył urządzenia wolny jest od wszelkiego rodzaju portów komunikacyjnych oraz złącz. Warto jednakże wspomnieć o tym, że z przodu urządzenia umieszczone zostały diody kontrolne, sygnalizujące o aktualnym stanie komputera.

Mateusz

Komentarze