Choć miało być inaczej, to jednak koniec jest bardzo smutny – kultowy, holenderski producent rowerów elektrycznych, VanMoof, zbankrutował. To solidny cios dla całej, dynamicznie rozwijającej się branży e-rowerów.
Ledwie kilka dni temu informowaliśmy Was o tym, że znany i ceniony producent rowerów elektrycznych – holenderski VanMoof – przeżywa ogromne finansowe turbulencje i znajduje się na skraju upadku. Na dopełnienie tej historii niestety nie musieliśmy długo czekać.
To koniec zasłużonej marki. Szanse na ratunek iluzoryczne
Mimo zgody holenderskiego banku na opóźnienie płatności, firma – w wyciekłym do sieci wewnętrznym mailu – oficjalnie poinformowała o bankructwie. Tym samym wszystkie holenderskie spółki zostały postawione w stan upadłości.
To jednak wcale nie musi być ostateczny koniec – amsterdamski sąd postanowił wyznaczyć dwóch powierników, którzy mają dogłębnie zbadać sytuację spółki i ocenić szanse na ewentualny restart marki, choć oczywiście pod innymi skrzydłami. To także wiąże się z koniecznością odsprzedaży aktywów innej firmie, rzecz jasna bez bagażu w postaci zadłużenia.
Tym samym firma przeszła naprawdę zaskakującą drogę z szybko rozwijającej się spółki, wspartej wielomilionowym, zewnętrznym finansowaniem, do zera. Z pewnością problematyczną kwestią stanie się ewentualny serwis rowerów, a także obsługa samych pojazdów w kontekście korzystania z aplikacji do ich uruchomienia, co jest zasługą stosowania elektronicznego klucza.
Przyszłość marki wydaje się więc stać pod dużym znakiem zapytania – okazuje się jednak, że branża rowerów elektrycznych nie jest niekończącym się, zyskownym eldorado. Nawet w tak rozwojowym segmencie e-pojazdów trzeba umieć – nomen omen – poruszać się z rozsądkiem. Tego najwyraźniej właścicielom firmy po prostu zabrakło.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.