W Krakowie problem związany z hulajnogami elektrycznymi urósł do rangi wielkiego kłopotu, z którym trzeba sobie poradzić. Nowe regulacje pokazały jednak, że użytkownikom hulajnóg na wynajem wcale nie jest łatwiej.
Kraków był jednym z tych polskich miast, w którym problem nieuporządkowanego statusu związanego z hulajnogami na wynajem najbardziej dawał się we znaki. Na ulicach znajdowaliśmy mnóstwo bezmyślnie porzuconych pojazdów, a chaos na chodnikach i w miejscach użyteczności publicznej był momentami nie do ogarnięcia.
W sprawę zaangażowali się aktywiści miejscy, wkrótce później publiczną deklarację wystosował wiceprezydent miasta Andrzej Kulig, a miasto przystąpiło do negocjacji z operatorami. Wcześniej problemem próbowali zająć się strażnicy miejscy, ale – co wcale nie zaskakuje – polegli z ogarnięciem porządku z jednośladami na wynajem w centrum miasta.
Spis treści
W teorii naprawdę sensownie, w praktyce – mało praktycznie
Finalne ustalenia wydawały się być całkiem sensowne – na terenie centrum miasta, ograniczonego drugą obwodnicą, wyznaczono 163 punkty mobilności, na terenie którego możemy pozostawić wynajmowane hulajnogi. Tam – i nigdzie indziej.
Egzekwowanie tych zasad odbywa się za pośrednictwm aplikacji mobilnej, która poprzez geolokalizację wskazuje lokalizacje miejsc parkingowych, w których zostawimy hulajnogi. I tutaj rodzi się spory problem, o którym przekonałem się jakiś czas temu.
Walka o wolne miejsce postojowe
Błonia Krakowskie, godzina 23:30. Ostatni autobus z położonego nieopodal przystanku przy Kinie Kijów odjeżdża w kierunku mojego domu za kilka minut. Pieszo – sytuacja nie do ogarnięcia, no chyba, że szybkim sprintem. Alternatywą pozostaje hulajnoga elektryczna, która staje nieopodal.
Kilka minut wcześniej zakończył się także mecz, a po spotkaniu na ulicy pojawiły się tysiące osób, mających ten sam problem – jak zdążyć na ostatnie dzienne kursy komunikacji miejskiej. Jak zapewne się spodziewacie – dziesiątki osób sięgnęły po hulajnogę elektryczną.
Problem pojawił się kilkaset metrów dalej. Okazuje się bowiem, że w pobliżu przystanku znajdowała się strefa parkowania, w której… nie można zostawić hulajnogi. Powód? Zbyt duża ilość zaparkowanych pojazdów.
Nic to – po drugiej stronie ulicy także znajduje się wydzielony fragment chodnika służący do parkowania. Uciekają kolejne dwie minut, ale jeszcze powinienem zdążyć na autobus.
Niestety – powtórka z rozrywki. Znów brak dostępnych miejsc, a po drugiej stronie alei wesoło pomyka ostatni dzienny autobus. Chciałem przyspieszyć sprawę – finalnie okazało się, że wrócę do domu znacznie później, niż zakładałem.
Wycieczka na hulajnodze zakończyła się jakieś… 400 metrów dalej – dopiero na skrzyżowaniu kolejnej ulicy znalazłem wolne miejsce, w którym mogę pozostawić hulajnogę. Wyjścia nie było – w innym wypadku nie mógłbym zakończyć wynajmu i bardzo szybko opróżniłbym konto ze znacznej ilości gotówki.
Nie ma idealnego rozwiązania?
To sytuacja, która w kontekście codziennego użytkowania raczej nie jest spotykana – jasna sprawa. Wystarczy jednak wyobrazić sobie popularne turystyczne lokalizacje czy momenty przed i po wydarzeniach masowych, by dojść do wniosku, że jazda hulajnogą elektryczną na wynajem przypomina grę w rosyjską ruletkę. Kto pierwszy zdąży zaparkować wynajętym pojazdem, ten lepszy.
A w praktyce hulajnoga elektryczna na wynajem to świetne uzupełnienie miejskiego ekosystemu. Pojazd, który na krótkich odcinkach pozwoli na zastąpienie samochodu czy często mocno niewydolnej komunikacji miejskiej. Środek transportu, który jest całkowicie bezemisyjny, nie zwiększa ruchu na ulicach i pozwala na dotarcie w miejsca, gdzie nie sięga autobus czy tramwaj w zaledwie kilka minut.
Tymczasem korzystanie z niego do najprostszych nie należało i nadal tak jest. Może i na ulicach panuje trochę większy porządek, ale wygoda użytkowników hulajnóg elektrycznych jednocześnie wcale nie wzrosła.
Czas na zmiany. Z sensem, by pogodzić obie strony
To jest oczywiście kwestia ustaleń z miastem, ale czy nie warto rozważyć zmian w systemie? Sztucznie ustalona maksymalna ilość zaparkowanych hulajnóg w punkcie mobilności wydaje się być za niska, zważywszy na to, że w opisywanej lokalizacji miejsca na zaparkowanie jednośladu było jeszcze sporo.
Może więc warto rozważyć system rezerwacji miejsc do parkowania dostępny z poziomu aplikacji? A może rozwiązaniem jest rezerwowanie hulajnogi na kurs z punktu A do punktu B?
Rozwiązań jest sporo, wiele z nich pewnie leży na stole. Warto się nad tym pochylić, bo w obecnym kształcie korzystanie z hulajnóg elektrycznych w Krakowie to często strata i czasu, i pieniędzy. A miało być zupełnie odwrotnie.
I niestety nie jest to tylko problem Krakowa, ale i wielu innych, polskich miast.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.