Elektryczne hulajnogi kojarzą nam się zazwyczaj z poręcznym urządzeniem do przemieszczania się na krótkie odległości po w miarę płaskim terenie, ewentualnie obowiązkowym prezentem komunijnym. Angwatt C1 jest czymś zupełnie innym – to prawdziwy potwór na kołach, dla niepoznaki tylko wyglądający jak hulajnoga.
Po niedawnym teście składaka elektrycznego PVY Z20 PRO przyszła pora na test elektrycznej hulajnogi Angwatt C1. I nie jest to taka zwykła hulajnoga…
Kiedy kurier zadzwonił, żebym pomógł mu wnieść paczkę, nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi – przecież to tylko hulajnoga elektryczna. Okazało się jednak, że razem z kartonem, akcesoriami i wypełnieniami paczka waży ponad 40 kg. Na szczęście zawartość była bardzo dobrze zabezpieczona styropianem, a sama paczka przyszła zaledwie po kilku dniach od zamówienia z europejskiego magazynu.
Hulajnogę zamawiałem w sklepie Banggood, ale z dostawą z czeskiego magazynu, co oznacza, że VAT i wszelkie dodatkowe opłaty były już wliczone w cenę. Sprzęt obecnie kosztuje 4 153 zł, ale z kodem BGZR11AWC1 obniżysz cenę do 4 148,69 zł.
Po jej otwarciu szczególną uwagę zwracają zwłaszcza dwa duże reflektory przypominające robota z filmu Wall-e.
Składanie takiego opancerzonego, jednośladowego pojazdu sprowadza się w zasadzie jedynie do przykręcenia świateł, przednich i tylnych kierunkowskazów oraz mostka z kierownicą do rury kierowniczej. Oprócz tego trzeba było tylko zrobić porządek z manetkami, stacyjką, przełącznikami i wyregulować je według własnego upodobania i można było jechać.
W zestawie jest bardzo poręczny zestaw kluczy, który przydaje się także do bieżącej regulacji ustawień. Kierunkowskazy są zamocowane na gumowym uchwycie, dzięki czemu zachowują elastyczność i nie urwą się, kiedy nimi o coś zahaczymy.
Niestety, sposób montażu przednich świateł, klaksonu i kierunkowskazów pozostawia wiele do życzenia – są przykręcane do kierownicy jedną śrubą. Trzeba ją solidnie wkręcić a najlepiej zamienić oryginalną śrubkę na dłuższą i dodać podkładkę sprężystą. W naszym egzemplarzu gwint w kierownicy był już fabrycznie lekko uszkodzony, przez co oprócz wymiany śruby musieliśmy się posiłkować trytytkami aby pewniej zamocować te akcesoria.
Dla własnego bezpieczeństwa zalecamy aby okresowo sprawdzać wszystkie połączenia śrubowe, niestety niektóre śruby mają tendencje do poluzowania się w czasie jazdy.
Do hulajnogi dołączone są aż dwie ładowarki. Nie jest tak, że one ładują osobno jakieś sektory baterii, np. przedniego i tylnego koła, ale podłączając obie przyspieszamy ładowanie – np. z 14 do ok 7 godzin.
Gotowa do jazdy hulajnoga wyróżnia się dość wysoko (28 cm od podłoża) umieszczoną szeroką platformą, która jest pokryta solidnym, antypoślizgowym materiałem.
Fabryczne, stosunkowo duże, 10 calowe opony są pancerne i robią wrażenie pełnych, ale pozory mylą, bo są pompowane. Mają one bieżnik kostkowy Semi Terrain, który doskonale sprawuje się w ruchu na mieszanej nawierzchni: asfaltowo – terenowej. Jeśli będziemy korzystać głównie z jednego rodzaju nawierzchni warto zainwestować w inne opony do tych kół: Semi Slicki – na asfalt, czy bardziej kostkowe Terrain – na leśne ścieżki.
Hulajnoga ma dwa amortyzatory sprężynowe z regulacją naprężenia wstępnego, czyli jest full suspension. Amortyzatory są solidne i razem z wahaczami robią dobrą robotę. Fabryczne ustawienia amortyzatorów są dość miękkie – warto poświęcić chwilę, żeby dopasować je pod swoją wagę i styl jazdy.
Wysokość kierownicy ustawia się jak w zwykłej hulajnodze, ma ona tylko trzy pozycje, które oferują wysokość 120 / 130 / 140 cm od podłoża. Zmiana wysokości nie wymaga żadnych narzędzi, ale pozycji mogłoby być ciut więcej, na przykład 5.
Hydrauliczne hamulce tarczowe o średnicy 140 mm nie piszczą i działają wystarczająco skutecznie, mimo że pochodzą od mało znanej firmy Dyisland. Warto zauważyć, że hulajnoga ma odwrotny niż w Europie tzw. angielski układ hamulców – czyli prawa klamka hamuje przednim a lewa tylnym kołem.
Manetka gazu, która wygląda jak “trzeci hamulec” jest umieszczona po prawej stronie i dedykowana do wskazującego palca. Ta pozycja koliduje jednak z klamką przedniego hamulca. Trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby metodą prób i błędów ustawić ją w optymalnym położeniu. My „zadarliśmy” ją lekko do góry, żeby można było nią sterować jednym palcem, a pozostałe trzymać w pogotowiu nad klamką hamulca.
Hulajnoga ma port USB, który jest ukryty pod obudową wyświetlacza – takiego potężnego powerbanku jeszcze nie używaliśmy – a także lampki przednie i tylne, światła stopu, kierunkowskazy, głośny klakson i stacyjkę na kluczyk, po wyciągnięciu którego możemy hulajnogę zostawić na pewien czas bez obaw, że ktoś na nią wsiądzie. Nawet jeśli znajdzie się chętny, to jej waga (38 kg) sprawi, że bez wspomagania elektrycznego daleko nie odjedzie.
Pierwszą rzeczą, której nie sposób nie zauważyć po wejściu na hulajnogę jest jej kiepska zwrotność. Zawracanie, czy wykonywanie ciasnych skrętów stojącą hulajnogą wymagają cierpliwości.
Inaczej sprawa wygląda podczas jazdy – duży promień skrętu to mniejsze ryzyko wywrotki spowodowanej przypadkowym, mocniejszym skręceniem kierownicy – co przy prędkościach osiąganych przez hulajnogę może być naprawdę niebezpieczne.
W ogóle jazda takim mocnym sprzętem wymaga specyficznych umiejętności. Szeroki podest, który ogólnie przypomina deskorolkę, przy spokojnej jeździe (tzn bez przyspieszeń i gwałtownych hamowań) zachęca do stania na niej ze złączonymi stopami. W pozostałych przypadkach odradzamy taką pozycję.
Moc silników, zrywność, gwałtowność tego potwora narzuca stanie na platformie, jak surferzy, snowboardziści czy deskorolkarze. W takiej pozycji dużo łatwiej pokonuje się też zakręty – a zwłaszcza wiele frajdy sprawia pokonanie ich w przechyle, podobnie jak podczas jazdy na motorze.
Wystarczy tylko zaufać szerokim oponom, które naprawdę dobrze przylegają do nawierzchni podczas takich manewrów.
Oczywiście znając specyfikację hulajnogi należy zdawać sobie sprawę, że z powodu maksymalnej prędkości przekraczającej 45 km/h, nasz pojazd nie jest w świetle przepisów prawa hulajnogą elektryczną a powinien być traktowany jako motor, ze wszystkimi tego konsekwencjami, takimi jak zakaz wjazdu na drogi dla rowerów, obowiązek rejestracji, ubezpieczenia i posiadania specjalnych uprawnień oraz używania kasku.
Zresztą, dla własnego zdrowia gorąco zalecamy stosowanie kasku zawsze, jak również ochraniaczy podczas wyjazdów w teren, ponieważ legalnie takim pojazdem można się poruszać jedynie poza drogami publicznymi, czyli na przykład po drogach polnych.
Często w teście pada słowo potwór. Tak, hulajnoga przypomina agresywne zwierzę bardzo trudne do okiełznania. Coś, jak ujeżdżanie dzikiego konia lub tresura tygrysa.
Pod manetką gazu znajdują dwa tajemnicze fizyczne przyciski: Turbo i Eco oraz Single i Dual. Przyciski, a właściwie przełączniki nie są zbyt intuicyjne – trzeba je przeklikać żeby wiedzieć, czy funkcja jest włączona czy wyłączona, informacja o ich stanie nie jest wyświetlana na panelu sterowania.
W trybie Eco, niezależnie od wybranego poziomu wspomagania maksymalna prędkość jest ograniczona do 25 km/h – przydaje się to do nauki jazdy albo w czasie jazdy w trudnym terenie czy ruchliwych miejscach. W trybie Turbo prędkość maksymalna jest ograniczona wybranym poziomem wspomagania.
Przełącznik Single / Dual załącza lub odłącza napęd na przednie koło. Przy włączonym turbo i dual już trzeba mieć solidne doświadczenie w jeździe i opanowane nerwy żeby sprawnie ruszyć, jechać i panować nad tym tygrysem.
Na początek radzimy jeździć tylko na tylnym silniku i w trybie Eco. Oczywiście mowa o mieście, manewrach wśród samochodów, pieszych czy strażników miejskich. Przy napędzie na cztery, tfu, na dwa koła, przednie koło zrywa przyczepność w zasadzie za każdym razem.
Dodanie gazu nawet przy dużej prędkości, wyrywa nas z „rączek” i podestu. Dlatego tak ważna jest odpowiednia pozycja na hulajnodze, tylna noga oparta o podpórkę oraz skupienie. W przeciwnym wypadku możemy się poczuć jak bezwładny worek ziemniaków rzucany przez pijanego woźnicę.
Warto wspomnieć, że sterownik ma rozbudowane “ukryte” menu, gdzie możemy ustawić między innymi liczbę poziomów mocy, limit prędkości, przyspieszenie, możliwość ruszania z miejsca lub po odepchnięciu się, czas do uśpienia, napięcie odcięcia sterownika i wiele innych.
Jeśli dopiero zaczęliśmy się uczyć jazdy to możemy programowo ograniczyć moc i przyspieszenie hulajnogi aby łatwiej ją “wyczuć”. W menu można także włączyć tempomat – jeśli podczas jazdy będziemy jechać ze stałą prędkością przez kilka sekund wówczas hulajnoga będzie sama utrzymywała tę prędkość aż do momentu naciśnięcia hamulca lub manetki gazu.
Po oswojeniu tego rumaka jazda nim daje bardzo wiele radości wywołując często “banana na twarzy”. Duże przyspieszenia i wysoka prędkość sprawiają, że choć z powodu kasku nie czuć za bardzo “wiatru we włosach”, to można poczuć “furkotanie” spodni.
Duża prędkość weryfikuje poprawność dokręcenia wszystkich elementów. W przeciwnym wypadku możemy poczuć tzw. wobbling – czyli niebezpieczne drgania kierownicy. Dlatego tak ważne jest między innymi prawidłowe ciśnienie w oponach – radzimy dopompować koło tylne w zakresie 45-50 PSI, a przednie 40-45 PSI – dzięki temu także lepiej jeździ się w zakrętach. Jeśli to niebezpieczne zjawisko będzie dalej występowało – można pomyśleć o dokupieniu dedykowanego amortyzatora układu kierowniczego.
Strome zjazdy terenowe, bez użycia silnika, ewentualnie na hamulcach, to czysta „balansująca” przyjemność. Można nawet pokusić się tu i ówdzie o mały skok. Nawet na krótkich, stromych podjazdach, pokonywanych obowiązkowo na dwóch silnikach, hulajnoga radzi sobie zaskakująco dobrze – według producenta maksymalne nachylenie może sięgać nawet 45 stopni (!).
Jazda po małych kamieniach, korzeniach, leśnych single trackach jest możliwa i przyjemna o ile nie zakłóci jej trochę klekotanie lampek przednich, klaksonu i migaczy umocowanych jedną śrubą do kierownicy. Odradzamy jednak wjeżdżanie na podmokłe grunty, rozmiękczone trawniki, szutry czy piasek. Koła zapadają się uniemożliwiając dalszą jazdę, dodatkowo brudząc tarcze hamulcowe.
Około 30 km bezkompromisowej jazdy po mieście na maksa, z ciężarem kierowcy ponad 90 kg, na dwóch silnikach i 10 km w terenie rozładowuje baterie praktycznie do zera. W trybie eco, oszczędzając baterie i jeżdżąc po płaskiej nawierzchni, używając tylko jednego silnika, przy 90 kg obciążenia, dystans na jednym ładowaniu można spokojnie wydłużyć do 60-70 km.
Dla testów poprosiliśmy osobnika 120 kg żywej wagi o sprawdzenie hulajnogi. Oprócz zwiększonego skrzypienia przedniej sprężyny zawieszenia i lekkiego gibania się konstrukcji kierownicy (osobnik to specjalista od czołgów, a nie koni) hulajnoga całkiem dzielnie sobie poradziła – przyspieszenie, amortyzacja i pozostałe parametry zachowania jednośladu nie zmieniły się. Według producenta maksymalna waga kierującego to 150 kg.
Hulajnogę można łatwo złożyć, wystarczy odblokować parę bezpieczników – w takiej formie zajmuje mniej miejsca podczas przechowywania lub transportu. Niestety jej duży ciężar sprawia, że jest nieporęczna do noszenia po schodach w obu wariantach: zarówno złożonym i rozłożonym, ale za to każdy mężczyzna powinien sobie dać radę z włożeniem jej do bagażnika auta.
Angwatt C1 to nie jest zabawka. Dwa silniki elektryczne o szczytowej mocy 1200 W każdy, waga 38 kg, hydrauliczne hamulce tarczowe, 10 calowe opony terenowe a nawet dołączone 2 ładowarki od razu budzą respekt.
Maksymalna prędkość 65 km/h oznacza, że na pewno nie jest to sprzęt dla małych dzieci – co najwyżej dla tych “dużych”, którzy zdają sobie sprawę, że duża moc to także duża odpowiedzialność.
Wysoka sylwetka, duże koła, dwa amortyzatory i kolorowe oświetlenie od razu zwracają na siebie uwagę. Zawieszenie i opony bardzo dobrze sprawują się w terenie i na nierównościach, nawet kostka brukowa nie jest dla nich żadnym wyzwaniem a przyspieszenie w trybie Dual jest tak silne, że trzeba naprawdę mocno trzymać się kierownicy. Trzeba tylko pamiętać, żeby nawierzchnia była sucha i twarda, bo w przeciwnym wypadku można łatwo wpaść w poślizg lub się zakopać.
To fajny sprzęt na wypady w leśne gąszcze albo do jazdy terenowo – wyczynowej zwłaszcza, że według polskich przepisów nie jest to hulajnoga na miejskie wycieczki a według specyfikacji powinna być klasyfikowana jako motor.
Hamulce tarczowe dobrze sprawdzają się zarówno w jeździe po płaskim jak i urozmaiconym terenie. Warto pamiętać, żeby co jakiś czas sprawdzać naładowanie baterii, gdyż dynamiczna jazda zwłaszcza w terenie na obu silnikach potrafi ją szybko wydrenować a pchanie hulajnogi o wadze 38 kg może być męczące.
Nauka techniki jazdy hulajnogą Angwatt C1 może zająć trochę czasu, ale kiedy dobrze poznamy jej możliwości i ograniczenia hulajnoga potrafi się odwdzięczyć dostarczając wiele radości z jazdy.
ZALETY
|
WADY
|
https://www.mobimaniak.pl/368164/rower-elektryczny-pvy-z20-pro-test/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Ludzie mają, posiadają podobne hulajnogi, nawet mocniejsze, kurierzy jeżdżą na potężnych rowerach elektrycznych ponad 50km/h i nikt na razie się nie czepia.
Jak to kategoria MOTOR? A nie czasem motorower? Czy faktycznie jest ryzyko złapania przez policję np fotoradarem? Albo będą ważyć hulajnogę, sprawdzać maksymalna prędkość?
W przepisach jest luka, ponieważ w przypadku hulajnogi elektrycznej jej maksymalna prędkość powinna być konstrukcyjnie ograniczona do 20 m/h. Z kolei "motorowery" powinny mieć konstrukcyjnie ograniczoną prędkość do 45 km/h. Ponieważ opisywana hulajnoga umożliwia szybszą jazdę, więc powinna być traktowana jako "motor". O ile faktycznie można dostać mandat za przekroczenie prędkości (podobnie jak na rowerze) - w internecie są opisy takich sytuacji - to w przepisach dotyczących badań technicznych, określonych przez Ministerstwo Infrastruktury, nie ma określonej procedury dotyczącej skierowania urządzenia na badania techniczne celem określenia z jakim pojazdem (jakiej kategorii) mamy do czynienia....
Ludzie mają i jeżdżą na podobnych albo jeszcze mocniejszych hulajkach. Kurierzy jeżdżą na rowerach el. ponad 50km/h. Na razie nikt nikogo nie łapie i nie prześladuje. Jeśli już to, żeby testować alkomatami.
Jak wejść w to ukryte menu, żeby zmienić ustawienia?
Do ustawień zaawansowanych sterownika można wejść poprzez przytrzymanie obydwóch przycisków równocześnie. Możemy wtedy pozmieniać takie rzeczy jak:
- jednostki dystansu P02
- czas po którym nastąpi uśpienie hulajnogi P04
- średnica kola P06
- ruszanie z odepchnięcia lub z miejsca P09
- limit prędkości P10
- przyspieszenie P12 (od 1 do 5, mniejsza wartość to mniejsze 'szarpanie')
- tempomat P16 (1 on, 0 off)
Są tam tez ustawienia liczby magnesów i wartości napięcia, których lepiej nie ruszać. Zawsze można tez wrócić do ustawień fabrycznych.