Wydawało się, że po problemach związanych z pandemią, koncerny technologiczne będą mieć ułatwione funkcjonowanie na rynku. Nic z tych rzeczy – Logitech właśnie informuje o sporych problemach logistycznych, których powodem są piraci. Nie ci komputerowi, ale prawdziwi.
Od kilku tygodni obserwujemy kolejny w ostatnich latach impas na Morzu Czerwonym. Wspierani przez Jemen bojownicy Huti wzięli na cel potężne kontenerowce, które zajmują się frachtem towarów z Azji do Europy czy Ameryk.
Wiele firm logistycznych – w obliczu potężnego zagrożenia ze strony piratów – postanowiło zmienić trasy żeglugowe, co skutkuje niczym innym, jak wydłużeniem tras przepływowych do portów docelowych. To oczywiście wpływa także na koszt transportu.
O tym problemie otwarcie mówi prezes koncernu Logitech, Hanneke Faber. Według jego opinii, koszty frachtu morskiego w ostatnich tygodniach wzrosły o ok. 30 proc. Ponadto firma boryka się ze sporymi opóźnieniami dostaw do europejskich portów – te wynoszą nawet 30 dni.
Co to oznacza dla firmy? Oczywiście mniejsze zyski – Faber przewiduje, że firma uzyska zysk operacyjny na poziomie niższym o 100 punktów bazowych, a więc 1 punkt procentowy. Prezes Logitecha spodziewa się także czasowych problemów z dostępnością niektórych towarów.
Jednocześnie szef Logitecha twierdzi, że kryzys na Morzu Czerwonym nie będzie tak dotkliwy, jak wielu się spodziewa. Czas pokaże, bo to zależy także od jego czasu trwania. A ten teraz naprawdę ciężko przewidzieć.
Zobacz również:
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.