Ograniczenie wolności czy sprawiedliwość? Zdania są podzielone, ale jedno jest pewne – posiadacze cięższych samochodów, którzy zamierzają odwiedzić Paryż, zapłacą za tę przyjemność krocie. Pewne jest też to, że zdecydowana mniejszość zadecydowała o większości.
Paryż to miasto, które zdaje się prowadzić najbardziej kontrowersyjne, ale także gruntowne reformy dotyczące tkanki miejskiej. Niedawno z ulic francuskiej stolicy zniknęły hulajnogi na wynajem, teraz zaś postanowiono znacząco ograniczyć napływ SUV-ów… choć nie do końca o nie chodzi.
W Paryżu przeprowadzono bowiem referendum, w którym zapytano mieszkańców o plany podwyższenia opłat parkingowych dla ciężkich samochodów o dużych rozmiarach. W domyśle chodzi o SUV-y, w praktyce zaś mowa o pojazdach o masie powyżej 1600 kilogramów.
SUV-y, ale nie tylko. Kara za duże auto
To więc nie tylko wspomniane SUV-y, ale także kombi i inne pojazdy, nieco większe od małych miejskich aut. W przypadku elektryków mowa o 2 tonach i to również nie jest granica, którą trudno przekroczyć. W referendum mieszkańcy opowiedzieli się za podwyżką opłat, która jest… ogromna.
Ma ona bowiem wynieść 18 euro za godzinę parkowania w ścisłym centrum i 12 euro poza nim. To więc blisko 80 złotych za godzinę. 80 złotych.
40 tysięcy mieszkańców zdecydowało za ponad 2-milionowe miasto
Szkopuł w tym, że frekwencja w głosowaniu wyniosła zaledwie 5,7%. To więc niespełna 80 tysięcy osób na blisko 1,4 mln uprawnionych do głosowania. Za podwyżką opowiedziało się z kolei 54,55% osób głosujących. A więc jakieś 40 tysięcy osób. Przypominam – Paryż ma ponad 2,1 mln mieszkańców.
To więc dość kuriozalna sytuacja – jasne, referendum, zgodnie z obecnym prawodawstwem, jest ważne. Tak czy owak – głosowanie w takim wydaniu prezentuje się wręcz dziwacznie.
Jest to jednak idealny sposób na to, by przepychać kontrowersyjne rozwiązania na szerszą skalę. Wynik głosowania nie obliguje miasta do wprowadzenia tych założeń, ale znając życie jest to tylko kwestia czasu. Warto wspomnieć, że wyższe stawki nie obejmują mieszkańców – gdyby było inaczej, to można oczekiwać, że po stronie popierających byłoby nie blisko 55% osób, ale pewnie 5%.
Oczywiście władze miasta podkreślają, że jest to rozwiązanie prośrodowiskowe i mające wywrzeć wpływ na przyspieszenie zmian związanych z transformacją ekologiczną. Tylko czy utrudnianie życia posiadaczom SUV-ów i innych, ciężkich, rodzinnych samochodów to na pewno jest to, od czego trzeba zacząć?
Przypuszczam, że wątpię.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.