Mikrofon gamingowy
Jest i mikrofon stylizowany na „gamingowy”, skierowany do entuzjastów tej formy rozrywki. Mozos to natomiast producent znany na rynku właśnie z tego, że oferuje tanie i ciekawe konstrukcje z zakresu nagrywania audio.
Cena tego konkretnego modelu opiewa na 159 złotych, co jak za kolejny zestaw z ramieniem jest niską kwotą. Zapowiada się więc ciekawie, jednak nie przedłużając, przejdźmy do omówienia kolejnych aspektów.
Samo w sobie opakowanie nie wyróżnia się jakimiś „gamingowymi” wstawkami, pod tym kątem jest stonowane. Nie znajdziemy również na nim zbyt wielu informacji, ale pojawia się specyfikacja omawianego modelu. W środku natomiast możemy liczyć na następującą zawartość:
Jak widzicie, brakuje przewodu, ale on jest obecny – jest zintegrowany z ramieniem, dzięki czemu nie będziemy musieli się „męczyć” z jego ułożeniem. Ta strona testowanego modelu zdecydowanie na plus.
Całość prezentuje się naprawdę dobrze, z uwagi na wykonanie w większości z metalu. Oczywiście znajdą się gdzieniegdzie wstawki z tworzywa sztucznego, czy gumy, jednak nie „zaburzają” one oceny pod tym kątem. Samo w sobie ramie zdaje się być solidne a montaż nie jest trudny. Najpierw łączymy je z podstawką, którą przykręcamy do blatu biurka.
Na plus dla niej „osłonki”, dzięki którym nie porysujemy blatu. Następnie przykręcamy mikrofon wraz z już połączoną z nim „klatką”, albo inaczej mówiąc – uchwytem, a całość łączymy przewodami z jednej i drugiej strony – voila. Niestety mikrofon nie jest łatwo „rozbieralny”, więc nie zajrzymy do jego środka.
Oprócz tego posiada on parę pokręteł oraz przycisków. Zapewniają one możliwość sterowania głośnością odsłuchu (z uwagi na obecne złącze jack 3,5 mm), „wyłączaniem” mikrofonu, czy jego czułością. Przycisk „mute” jest dodatkowo podświetlany, byśmy wiedzieli, czy właśnie wyciszyliśmy nasz mikrofon, czy też nie.
Przeprowadzenie przewodu przez ramię jest genialnym pomysłem i jest zrealizowany bardzo dobrze. Całość zdaje się być stabilniejsza od SMX Kaigi, a także jakoś „lepiej do siebie dobrana”. Regulacja jest prosta, z kolei jej zakres jest spory. Buduje się naprawdę ciekawa propozycja i to zauważalnie poniżej 200 złotych.
Jak końcowo brzmi w takim razie ten mikrofon dla graczy od Mozosa? Tradycyjnie, najpierw przesłuchajmy próbkę bez filtrów:
Następnie z pop-filtrem gąbeczkowym:
A na koniec z siateczkowym:
Już wyjaśniam – dwóch na raz nie da się u żyć, konstrukcja siateczkowego na to nie pozwala. Wracając, co wynika z powyższych nagrań? Chociażby to, że jakość i głośność rejestrowanego dźwięku jest słyszalnie lepsza, o „klasę” jak nie dwie od propozycji Silver Monkey.
Nie ma już „komputerowego” podźwięku, czy „ucinania” słów. To poziom, który pozwalałby nagrywać jakieś wartościowe treści, z pewnym „ale”. O tym jednak zaraz, co z pop-filtrami? Działają, spełniają swoją rolę, chociaż gąbeczkowy robi to lepiej. Z kolei całość z siateczkowym może się bardziej podobać wizualnie – coś za coś.
Wracając do „ale”, zbiera on całkiem sporo szumu otoczenia, a oprócz tego ma trochę słyszalny szum własny, który jest cichym piszczeniem. Jeżeli jednak rozmawiacie z kimś „na Discordzie”, to raczej nie będzie to przeszkadzało. Z kolei w przypadku treści nagrywanych, zawsze można usunąć szum choćby w Audacity.
Ale „transmisje live” – no tutaj trzeba by zwyczajnie zmienić nieco warunki użytkowania. Bliżej, z mniejszym „gainem” i powinno być w porządku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.