O tym, że biznes związany z samochodami elektryczny niekoniecznie musi być dochodowy, pokazuje sytuacja Forda. Koncern zdecydował się na mocne zmiany w swojej strategii ze względu na potężne straty na każdym samochodzie elektrycznym, idące w setki tysięcy złotych.
Wygląda na to, że okres hossy na rynku samochodów elektrycznych w Europie mamy już za nami – zainteresowanie pojazdami z elektrycznymi silnikami znacząco spadło, a najwięksi producenci zastanawiają się nad strategią rynkową.
Do takich decyzji został zmuszony Ford, który elektrycznej rewolucji z pewnością nie zaliczy do udanych. Ten znany koncern ponosi bowiem potężne straty związane z produkcją elektryków.
Według danych przekazanych przez Bloomberga, koncern znacząco ograniczył zamówienia baterii, które miałyby stanowić podstawę nowych pojazdów elektrycznych Forda. To decyzja podjęta nie tylko w odniesieniu do malejącej sprzedaży samochodów elektrycznych.
Jak się bowiem okazuje, na sprzedaży każdego pojazdu z napędem elektrycznym Ford traci bowiem aż 130 tysięcy dolarów, czyli – w przeliczeniu – ok. 520 tysięcy złotych netto.
To kolosalna kwota, która ma potężny wpływ na wyniki całej spółki. Nie dziwi więc fakt, że Ford uśmiecha się w kierunku pojazdów z silnikami spalinowymi, bo to właśnie one zdają się aktualnie utrzymywać tą zasłużoną markę przy życiu.
Co więcej, takie straty pojawiają się mimo znacznego zwiększenia sprzedaży samochodów elektrycznych. W przypadku kwietnia tego roku był to wzrost aż o 96,6% względem tego samego miesiąca z ubiegłego roku.
Przed Fordem więc czas naprawdę trudnych decyzji, także w obliczu coraz mocniejszej konkurencji z Chin. I wcale nie muszą one oznaczać nieustannego uporu, jeśli chodzi o rozwój elektromobilności.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.