Po dwóch latach od uprawomocnienia się wyroku, Apple rozpoczyna właśnie wypłatę odszkodowań osobom będącymi posiadaczami MacBooków z osławioną już, motylkową klawiaturą. W sumie z konta giganta z Cupertino zniknie 50 milionów dolarów.
Na przestrzeni ostatnich lat Apple zaliczyło wiele wpadek, jeśli chodzi o laptopy z serii MacBook. Z niektórych wycofała się bez większego żalu – mowa chociażby o bardzo niefunkcjonalnym i zwyczajnie nieprzydatnym Touch Bar – a za niektóre przyjdzie zapłacić po latach. I to bardzo solidnie.
Apple rozpoczyna właśnie wypłatę odszkodowań ustanowionych w postanowieniu sądu przed dwoma laty. Grzywna w wysokości 50 mln dolarów to efekt pozwu zbiorowego, jaki wystosowała grupa posiadaczy MacBooków z cieszącymi się złą sławą klawiaturami, bazującymi na tzw. mechanizmie motylkowym.
Wysokość odszkodowań wyniesie on 50 do 395 dolarów, w zależności od stopnia problemu oraz ilości wymian wadliwego mechanizmu, który mimo reparacji nadal nastręcza wielu problemów. Zakończenie procesu wypłat dla mieszkańców kilku amerykańskich powinno nastąpić w sierpniu.
Tzw. motylkowa klawiatura była stosowana w MacBookach w latach 2015-2019. Mimo wielu zmian w mechanizmie tej klawiatury, praktycznie do samego końca jej obecności w laptopach Apple spotykano różnorodne problemy praktycznie uniemożliwiające jej prawidłowe działanie.
Tysiące klientów donosiło m.in. o powtarzających się automatycznie naciśnięciach klawiszy, nakładkach, które nie wracają do swojej pierwotnej pozycji czy też wielu awariach, spowodowanych dostającymi się do wnętrza mechanizmu drobinkami kurzu czy różnych, niewielkich zanieczyszczeń.
Choć Apple wystartowało z programem napraw w 2018 r., do tej pory nie znaleziono skutecznego sposobu na pozbycie się wspomnianych problemów. Nic więc dziwnego, że po czterech latach zdecydowano się na powrót do sprawdzonego mechanizmu nożycowego. Nie zwalnia to jednak Apple z odpowiedzialności za popełnione błędy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.