>
Kategorie: MotoryzacjaNewsy

Obowiązkowy zestaw każdego kierowcy. Brak wiąże się z mandatem

Wożenie ze sobą tych przedmiotów to absolutna podstawa. Za ich brak grozi nie tylko otrzymanie mandatu, ale czasem ryzykujemy także utratą zdrowia lub życia.

Podczas kontroli funkcjonariusze policji mają wiele praw, z których mogą w jej trakcie skorzystać. Jednym z nich jest zadanie pytania z zakresu obowiązkowego wyposażenia pojazdu. Wówczas zadaniem kierowcy jest wskazanie wymaganych przez prawo przedmiotów. Brak ich posiadania grozi mandatem.

Obowiązkowy zestaw kierowców – wiesz, o co chodzi?

fot. Pixabay

Pierwszym z obowiązkowych przedmiotów jest gaśnica. Prawo jasno wskazuje, że powinna zostać umieszczona w łatwo dostępnym miejscu. Wsadzenie jej do bagażnika raczej nikomu nie pomoże podczas pojawienia się płomieni.

Warto zamontować specjalne uchwyty do trzymania gaśnicy w aucie. Jeśli ich nie macie, zadbajcie o jej odpowiednie umiejscowienie – ważne jest tutaj, aby nie została pozostawiona luźno. Podczas wypadku mogłaby ona zacząć przemieszczać się po całym samochodzie, robiąc kierowcy, jak i pasażerom krzywdę.

Każdy pojazd musi mieć także trójkąt ostrzegawczy

Ten element wyposażenia okazuje się przydatny, gdy auto utknie na drodze. Gdy zatrzymamy się w miejscu niedozwolonym, powinniśmy włączyć światła awaryjne lub pozycyjne. Używamy w tej sytuacji też trójkąta ostrzegawczego, który można postawić za pojazdem lub na jego dachu (maksymalnie na wysokości 1 m).

W przypadku drogi szybkiego ruchu odległość trójkąta ostrzegawczego od pojazdu powinna wynieść 30-50 m. Natomiast na autostradzie i ekspresówce odległość ta wynosi już 100 m.

Nie można zapominać, że brak obowiązkowego wyposażenia w aucie, niezależnie od tego, czy mówimy o gaśnicy, czy trójkącie ostrzegawczym, może skończyć się mandatem. Wystarczy, że nie będziemy mieć któregoś z tych przedmiotów, aby móc zostać ukaranym karą od 20 do nawet 500 złotych.

Przy okazji ciekawostka: w jednym z dużych miast oficjalnie wprowadzono zakaz wypożyczania hulajnóg elektrycznych.

Piotr Kaniewski