Gdyby istniało magiczne zaklęcie, które pozwala na wymazanie z historii firmy ostatnich trzech lat, Intel wydałby na nie majątek. Tragiczna passa wielkiego koncernu technologicznego zdaje się nie mieć końca, a raport dotyczący sytuacji na rynku GPU pokazuje, że tutaj już nie ma czego zbierać.
Z wejściem Intela na rynek dedykowanych kart graficznych wielu wiązało naprawdę spore nadzieje. Nic w tym dziwnego – przecież to wiodący producent procesorów, które swoje „know how” z segmentu CPU mógł w bardzo prosty sposób przenieść na grunt zewnętrznych układów graficznych – nieco bardziej skomplikowanych, niż zintegrowane.
Wielu upatrywało w tym także złamania panującego duopolu, a może raczej – monopolu, wszak przewaga Nvidii nad AMD w kontekście sprzedaży zewnętrznych GPU jest kolosalna. Wygląda jednak na to, że szaleńcza szarża Intela w tym segmencie skończy się naprawdę dramatycznie, co pokazują najnowsze statystyki.
Jak wynika z najnowszego raportu opublikowanego przez analityków z Jon Peddie Research, w drugim kwartale tego roku Intel kontrolował całe 0% branży zewnętrznych GPU. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że sprzedaż tych układów była po prostu śladowa i zbyt niska, by ująć ją w sensowny sposób w statystykach.
To w porównaniu do całej skali absolutna katastrofa – warto bowiem pamiętać, że w drugim kwartale tego roku sprzedano ok. 9,5 mln kart graficznych, co stanowi wzrost względem pierwszych trzech miesięcy o 9 proc. Szybka matematyka jest tutaj absolutnym dramatem dla Intela.
1% z 9,5 mln to bowiem 95 tysięcy sztuk. Biorąc pod uwagę zaokrąglenia do pełnych procentów można więc domniemywać, że koncern sprzedał przez trzy miesiące nie więcej, niż niespełna 50 tysięcy sztuk kart graficznych. W innym przypadku na koncie Intela zapewne pojawiłaby się dumna „jedynka”.
To oczywiście poddaje w wielką wątpliwość sens dalszego inwestowania przez Intel w segment zewnętrznych GPU. Choć plany – związane z układem Battlemage – były, to w obliczu potężnych cięć spowodowanych przez oszczędności (ich ofiarą stała się także fabryka w Polsce) trudno przewidywać, by ktoś w centrali (na czele z prezesem Patem Gelsingerem) był zainteresowany prowadzeniem mocno hobbystycznego pod względem przychodów działu. A szkoda, bo potencjał był potężny.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.