>

Składany, elektryczny rower gravelowy? Ten jednoślad prezentuje się kapitalnie

Rowery elektryczne ze składaną ramą to najczęściej sprzęty, które sprawdzają się głównie w miejskiej rzeczywistości. Kłam tej tezie zadaje najnowszy składak marki Brompton, który na szutrze czuje się jak ryba w wodzie.

Rynek składanych rowerów elektrycznych opanowany jest przez proste i tanie konstrukcje, które raczej nie pozwolą nam na zbyt wielkie szaleństwa poza miejską rzeczywistością. Na szczęście co jakiś czas pojawiają się kompaktowe modele, dla których wycieczka na łono natury to jak najbardziej normalka.

fot. Brompton

60 km na jednym ładowaniu? Bardzo przyzwoicie

Pokazuje to sprzęt uznanej, brytyjskiej marki Brompton – G-Line to bowiem naprawdę niewielki, oszczędny w swoim wyrazie elektryczny składak, który potrafi naprawdę wiele. Jednoślad napędzany jest chińskim silnikiem Ananda M107 umieszczonym w piaście tylnego koła, z momentem obrotowym sięgającym 40 Nm.

Na wyposażeniu mamy również baterię o pojemności 350 Wh, którą znajdziemy w nietypowym miejscu – umieszczono ją bowiem w specjalnej torbie znajdującej się na przedzie pojazdu. Zasięg? Oczywiście szału nie ma, ale 60 kilometrów na jednym ładowaniu przy oszczędnym korzystaniu z ogniwa jest jak najbardziej osiągalne.

fot. Brompton

Napęd bazuje na prostym, 4-biegowym osprzęcie marki Microshift. Na tym polu bardzo cieszy obecność hydraulicznych hamulców tarczowych TRP – tarcze mają tutaj średnicę 160 mm, ale i tak hamowanie powinno odbywać się bardzo sprawnie. Co ważne, cała konstrukcja – jak na składaka – nie jest specjalnie ciężka.

To bowiem ciężar wynoszący 19,5 kg, a po złożeniu rower ma rozmiar 72 x 67 x 41 cm. Spokojnie zmieścimy więc rower do każdego samochodowego bagażnika i zostanie nam jeszcze sporo miejsca. Całość osadzono na 20-calowych, gravelowych oponach Schwalbe G-One Allround.

fot. Brompton

Brompton G-Line to składak, który trafił już do oficjalnej dystrybucji w Europie. Trzeba jednak przyznać to wprost – wyceniono go naprawdę wysoko. Za ten jednoślad zapłacimy bowiem 3995 euro, czyli ok. 17 tysięcy złotych. A warto pamiętać, ze mówimy o gołym elektryku, bez takich dodatków jak błotniki czy bagażnik.

źródło

Amadeusz Cyganek