EA Sports FC 25 to obowiązkowa pozycja dla każdego fana piłki nożnej. Kanadyjczycy nie wymyślają koła na nowo, ale dodają ciekawe nowości do sprawdzonej rozgrywki. Jak wyszło w tym roku? Poznajcie naszą opinię.
Dla wielu fanów piłki nożnej wrzesień to ulubiony miesiąc w roku, bo właśnie wtedy wraca Liga Mistrzów i wychodzi nowa odsłona gry od EA Sports. Kiedyś sprzedawana jako FIFA, dzisiaj dostępna już jako EA Sports FC, jest złodziejem setek godzin spędzonych przy konsoli lub pececie. Sam jestem weteranem serii, bo w gry piłkarskie EA Sports gram „od zawsze”, a w Ultimate Team od 2012 r.
A jaka jest najnowsza odsłona? Czy w EA Sports FC 25 trawa jest bardziej zielona niż w EA Sports FC 24? Trochę już pograłem i mam kilka uwag. Oto 10 najważniejszych.
*Większość poniższych uwag odnosi się do trybu Ultimate Team
Spis treści
Na pierwszy rzut oka EA Sports FC 25 nie różni się znacznie od poprzedniej odsłony. Gdyby zestawić obok siebie gameplay z 24 i 25, to od strony graficznej są one niemal identyczne (może poza nieco innym domyślnym odcieniem murawy).
Nikt chyba tutaj nie spodziewał się fajerwerków, a ponieważ EA Sports FC 24 uważam za bardzo udaną odsłonę pod względem gameplayu, ten w najnowszej części także należy ocenić wysoko. Każdy znający tę serię, poczuje się jak w domu, a pewne opcje będzie wybierał wręcz automatycznie.
Ruchy piłkarzy są dobrze odwzorowane, zarówno w ataku, jak i obronie, a w samym mechanizmie sterowania nic się nie zmieniło. Co prawda, dostaniemy kilka nowych zwodów i tzw. „faul taktyczny”, ale podczas realnych meczów większość i tak będzie z nich rzadko korzystać. Ogromną zaletą FC 25 jest to, że gry nie trzeba uczyć się na nowo, choć trzeba poświęcić nieco czasu na opanowanie taktycznych niuansów (o których nieco dalej).
Ale już po odpaleniu pierwszego meczu w FC 25 zauważymy, że sam mecz jest dużo wolniejszy niż w FC 24. W tym roku w Ultimate Team mniejszy nacisk jest położony na szybkość piłkarzy, dlatego w „mecie” są już nie tylko najlepsi sprinterzy, a raczej najwięksi taktycy.
W UT 25 piłkarze obok dobrze znanych styli gry (playstyle) mają także określone role na boisku. W samej grze jest ich ponad 50 i wpływają one na to, jak dany zawodnik zachowuje się na boisku, co przekłada się na bardziej „naturalną” rozgrywkę.
To oznacza, że na papierze świetny piłkarz, który nie będzie pasował do preferowanego przez nas stylu rozgrywki, będzie nieefektywny. A to z kolei przekłada się na większą personalizację i różnorodność składów.
W FC 25 większość wypracowanych schematów do strzelania goli w FC 24 nie obowiązuje. Ponieważ mniejszy jest nacisk na szybkość, w tym roku raczej nie będzie dominował schemat długiej piłki do przodu, zejścia do linii i dośrodkowania na napastnika (chyba, że coś się zmieni po jakimś patchu).
Co więcej, nawet topowe karty (np. Salah czy Haaland) nie w każdej pozycji strzelą gola – zdarza się im przestrzelić nad bramką lub trafić w słupek. To bardzo duży plus, bo wymusi na graczach większą kreatywność, choć pewnie już za tydzień-dwa będą latały „gotowce” na YouTube.
Rozgrywka w FC 25 jest bardziej taktyczna – i to bardzo dobrze. Jako menadżerowie w UT 25 mamy możliwość dostosowania większej liczby szczegółów niż rok temu, a jeżeli nie chcemy zagłębiać się w detale, to możemy przypisać drużynie wytyczne preferowane przez wybranego trenera.
Co więcej, w tym roku trenerzy mają swoje statystyki, więc jeżeli będziemy trzymać się jednego przez cały rok, to możemy nabić nim całkiem pokaźne liczby!
Ponieważ gra jest bardziej taktyczna, mniejszy wpływ na gameplay ma drybling, który w FC 24 był tak naprawdę podstawą rozgrywki. Mijanie zawodników z wykorzystaniem R1 nie jest tak efektywne jak rok temu, chociaż nadal Viniciusem Jr. czy Pele możemy przejść pół boiska – trzeba jednak większego wyczucia.
W tym roku lepiej zachowują się także bramkarze, którzy w końcu dostali nowe animacje i własne style gry. Chociaż nielubiane przez społeczność „wylewy” i tak będą się zdarzać, to może rzadziej niż w FC 24. Piłkarze w defensywnie są mało zwrotni, więc trzeba pamiętać, by nie próbować zabrać piłki „na raz”, bo to praktycznie nigdy dobrze się nie skończy.
Żeby nie było tak kolorowo, to najpopularniejsze tryby rozgrywki w UT – Squad Battles, Division Rivals i FUT Champions – przeszły mały remont. I o ile jeszcze w przypadku tych pierwszych można mówić o zmianach na plus, bo punktowanych meczów w tygodniu jest mniej (tylko 14 zamiast 32), a same nagrody wydają się atrakcyjniejsze, to trzeba pamiętać, że mówimy o meczach rozgrywanych na bota, które nie dla każdego są przyjemne.
Sam mecze w SB zaliczam po linii najmniejszego oporu albo wykorzystuję do odblokowywania dodatkowych kart zawodników lub ewolucji.
Ale zmiany w Division Rivals i FUT Champions mogą nie być tak przyjemne. W Division Rivals do rozegrania w tygodniu jest więcej meczów (w FC 24 potrzebne były 3/7 spotkań do odblokowania nagród progu 1 i 2), bo teraz zdobywamy punkty, więc niekiedy trzeba ich nabić i 14. Ale warto, bo nagrody są dużo lepsze niż rok temu – i to nawet w niższych ligach.
Co do zmian w FUT Champions jestem sceptyczny, bo znów zmniejszono liczbę meczów – z 20 do 15, a to z kolei oznacza większe „spocenie”. Także liczba wygranych meczów do kwalifikacji do FUT Champions uległa zmianie – teraz trzeba odnieść 3 zwycięstwa w 5 próbach, a nie 4/10 jak rok temu. Czy to dobra decyzja? Moim zdaniem nie, bo margines błędu jest mniejszy.
Wielką nowością w UT 24 były Ewolucje, które znacznie odświeżyły całą rozgrywkę. W UT 25 Ewolucje zawodników idą krok dalej i jestem przekonany, że pozwolą stworzyć prawdziwe perełki. Gram w FC 25 od ponad tygodnia i już widziałem kilku ciekawych „zielonych” zawodników. Wydaje się, że w tym roku większy nacisk będzie położony na tzw. łańcuchy ewolucji, co też będzie miało przełożenie na personalizację naszej drużyny.
Szkoda tylko, że nie można wykonywać kilku Ewolucji jednocześnie, nawet gdyby te ekstra sloty miały być dodatkowo płatne. Widać, że EA Sports dalej testuje pewne rozwiązania w Ewolucjach i wciąż doprecyzowuje formułę, więc nie zdziwię się, gdy w FC 26 znowu coś zmienią.
Jeszcze niedawno w FIF-ie debiutował tryb Volta, który miał być pomostem między tradycyjną rozgrywką a uwielbianą przez wielu FIF-ą Street. Rzeczywistość zweryfikowała wizje „Elektroników” i w Voltę praktycznie nikt nie grał, więc zdecydowano się ją skasować. Zamiast Volty pojawił się tryb Rush, który jest o niebo lepszy.
Gra w Rush to czysta przyjemność! Zasada działania tego trybu jest banalnie prosta, ale niezwykle satysfakcjonująca. Łączymy się ze znajomymi/nieznajomymi w lobby multiplayer, wybieramy jednego zawodnika z naszego klubu i w trybie 5v5 (a właściwie 4v4, bo bramkarzem steruje komputer) walczymy z drużyną przeciwną.
Każdy steruje tylko jednym zawodnikiem jednocześnie i jest indywidualnie oceniany po meczu, zdobywając premię za gole, asysty czy udane odbiory. Rush jest o niebo lepszy od Volty, bo jest zintegrowany z UT, a więc i umożliwia zdobywanie nagród/paczek, a nawet robienie Ewolucji.
Ale ponieważ już za samo wejście do meczu w Rush dostajemy punkty, to niektórzy nasi wirtualni znajomi mogą nie chcieć grać i po prostu odkładają zablokowanego pada. To skutkuje tym, że realnie mamy w składzie o jednego mniej zawodnika, co naprawdę potrafi wkurzyć. Nie chcesz grać, to nawet nie wchodź do meczu, a nie odbierasz radość z grania innym!
Kanadyjczycy powinni opracować jakiś mechanizm karania graczy, którzy nie uczestniczą w meczu Rush, a po prostu odkładają pada, by nabić sobie punkty. W przeciwnym razie, z czasem Rush zacznie bardziej denerwować niż radować.
Z drugiej strony w UT 25 mamy dwa „martwe” tryby, które albo powinny już umrzeć na dobre, albo przejść gruntowną modernizację. Draft tak naprawdę wielkich rewolucji nie potrzebuje – wystarczyłoby jedynie jakoś odświeżyć/ulepszyć nagrody za wygrywanie meczów, bo te w porównaniu do takich Division Rivals są po prostu śmieszne.
Sprowadza się to do tego, że jeżeli możemy poświęcić na grę godzinę lub dwie, to bardziej opłaca się odpalić DR czy nawet SB niż wspomniany Draft.
Podobnie bezproduktywne są Momenty, które zmuszają nas do wykonywania konkretnych zadań, za które zdobywamy gwiazdki i wymieniamy na nagrody, ale sama mechanika jest tu potwornie nudna. Momenty miały być taką bardziej rozbudowaną areną treningową, a w rzeczywistości są zestawem nudnych zadań, które zalicza się, by dostać jakieś dodatkowe paczki. Ten tryb można by jakoś zmodyfikować.
Niestety, w tej beczce miodu jest potężna łyżka dziegciu. Mowa o menu FC 25, które jest tragiczne. Nie chodzi bynajmniej o stylistykę czy rozkład poszczególnych sekcji, bo do tego można się przyzwyczaić, nawet jeżeli wydaje się nieintuicyjne, a fakt, że zacina się ono przy każdej możliwej okazji.
Sytuacje, w których przy przechodzeniu do Sklepu, zatwierdzaniu SBC czy zmianie zawodników w składzie, gra się zawiesza, jest mnóstwo! W kiepskiej kondycji są także serwery EA, które znowu nie wyrabiają, a już zdarzyło mi się zostać kilka razy wyrzuconym z meczu, mimo że gram dopiero od ponad tygodnia.
Chodzi plotka, że menu FC 25 „musi” się tak lagować, bo jest to mechanizm zabezpieczający przed botami, by nie skupowały najtańszych zawodników z rynku transferowego. Nie chce mi się to wierzyć, patrząc na to, jak znakomicie co roku prosperują handlarze w tej grze. Sytuacja z serwerami jest o tyle dziwna, że w FC 24 było pod tym względem dużo lepiej niż we wcześniejszych odsłonach serii.
EA Sports FC 25 to zdecydowanie lepsza gra niż EA Sports FC 24. Cieszy mnie, że „Elektronicy” liczą się ze zdaniem graczy i wprowadzają rozwiązania ułatwiające nam życie, np. taki magazyn duplikatów trafionych kart, których nie trzeba już wrzucać do szybkiej sprzedaży, a można zachować do wykorzystania na później.
Bardzo dobrze, że nie zdecydowano się na wprowadzenie darmowych i płatnych Sezonów (co podobno było w planach), bo mogłoby to negatywnie wpłynąć na sam balans rozgrywki.
Tak naprawdę jedyną poważną wadą FC 25 są bugi, zacinające się menu i problemy z serwerami, czyli coś, z czym czarodzieje z EA powinni już dawno się uporać. Wszak mówimy o pełnoprawnej, dość drogiej produkcji, na którą miliony ludzi co roku wydają miliony dolarów, a nie wersji beta gry.
Czas wyhamować z wymyślaniem nowych eventów w UT, a zabrać się za naprawę tego, co naprawdę szwankuje i wielu – dosłownie – odrzuca od gry. Trzymam za Kanadyjczyków kciuki, bo każda ich dobra decyzja zbliża nas do idealnej gry piłkarskiej.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.