Wodór jako paliwo przyszłości budzi nadzieje, ale i kontrowersje. Jego produkcja wciąż zależy od paliw kopalnych, stwarzając tym samym niemały problem.
Wodór od dawna uważany jest za jedno z potencjalnych rozwiązań problemu globalnych emisji. Jednak pomimo rosnącego zainteresowania tą technologią, droga do jego szerokiego zastosowania jest długa i pełna zakrętów. Kluczową kwestią pozostaje, w jaki sposób wodór jest produkowany i czy rzeczywiście może przyczynić się do osiągnięcia celów klimatycznych.
Produkcja wodoru poważnym problemem – o co w tym chodzi?
Wodór często pojawia się w rozmowach jako alternatywa dla paliw kopalnych, jednak wiele osób zapomina o tym, że istnieje problem dotyczący jego produkcji. Arnd Franz, przewodniczący firmy Mahle, wyjaśnia, że obecnie budowa infrastruktury wodorowej nie będzie możliwa bez tzw. „niebieskiego” wodoru, który pochodzi z paliw kopalnych i potrzebuje technologii wychwytywania CO2.
Franz podkreśla, że obecnie produkcja wodoru w 90 proc. opiera się na gazie ziemnym i innych paliwach kopalnych, co oczywiście nie przynosi korzyści w zakresie redukcji emisji CO2. Aby stworzyć infrastrukturę i rynek dla wodoru, „niebieski” wodór jest koniecznym etapem, zanim będzie możliwy pełny rozwój „zielonego” wodoru – produkowanego z odnawialnych źródeł.
Wodór słabszy od elektrycznych napędów
Technologia wodorowa nie jest jedynym kierunkiem rozwoju zrównoważonego transportu. Prezes MAN Trucks, Alexander Vlaskamp, twierdzi, że wodór nie może skutecznie rywalizować z elektrycznymi napędami, zwłaszcza jeśli wodór pochodzi z niezrównoważonych źródłem.
Co ciekawe, mimo tej opinii MAN rozwija technologię wodorową, głównie dzięki rządowym dotacjom, przyznając, że wodór jest obecnie dla marki bardziej eksperymentem niż realnym rozwiązaniem.
Źródło: Electrek
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
A akumulatory to niby z czego powstają?