Testujemy niedrogi, składany rower elektryczny Engwe L20 SE i sprawdzamy, czy niska cena idzie w parze z dobrą jakością.
Chińczycy przebojem wdarli się do Europy ze swoimi elektrycznymi pojazdami. Zaczęli od deskorolek, potem pojawiły się hulajnogi a zaraz po nich elektryczne rowery. Cechą wspólną tych pojazdów jest niska cena, co widać choćby po naszym TOP-10 składanych rowerów elektrycznych.
Dzisiaj testujemy rower elektryczny Engwe L20 SE aby sprawdzić czy ta niska cena idzie w parze z dobrą jakością.
Spis treści
Nasz egzemplarz Engwe L20 SE pochodzi ze sklepu BuyBestGear, który sprzedaje rowery elektryczne m.in. z europejskich magazynów. Rower Engwe L20 SE także jest dostępny z europejskiego magazynu i jest dostarczany bezpłatnie kurierem w ciągu kilku dni.
Do wyboru są trzy wersje kolorystyczne: czarna, zielona i biała. Obecna cena roweru to 849 EUR, czyli około 3650 zł, ale używając kodu rabatowego BBGMOBI można z tej kwoty jeszcze urwać 3%, czyli ponad 25 EUR. To sprawia, że finalna cena spada do 823,53 EUR, czyli około 3545 zł.
To już jest standard w przypadku pojazdów elektrycznych, że zawartość wielkiego pudła jest zabezpieczona tonami kartonu, różnej twardości styropianu, a także plastikowymi dystansami i trytytkami. Nie ma szans na powstanie w środku najmniejszej ryski lub wgniecenia.
Jako dodatkowe wyposażenie producent dostarczył niezbędne narzędzia – ładowarkę wraz kablem oraz zapasowe klocki hamulcowe i … bezpiecznik samochodowy 30-sto amperowy (do tej pory nie wiem, gdzie się go ewentualnie wymienia).
Ubogą instrukcję obsługi można skrócić do “przykręć przedni błotnik wraz z lampką, zamontuj pedały i przednie koło, naładuj baterię i w drogę”.
Niestety, w rzeczywistości nie jest ani tak szybko ani tak łatwo. Rozpakowanie i montaż roweru zajęło jednej osobie pełne 3 godziny. Łożyska kierownicy, która nie była zbieżna z kierunkiem jazdy, nie były skręcone. Do przymocowania przedniej lampki potrzebne były aż trzy ręce.
Dodatkowo do przykręcenia była jeszcze nóżka i kosz na zakupy, który możemy zamocować z przodu na kierownicy lub z tyłu na bagażniku. Naładowanie baterii na full trwało około 2 godzin (była fabrycznie tylko częściowo naładowana) i dopiero wtedy można było jechać.
Bateria umieszczona jest pionowo za sztycą podsiodłową. Po odhaczeniu sprytnej zapadki przechylamy siodełko w przód, odblokowujemy kluczykiem w stacyjce zabezpieczenie i możemy ją wysunąć z ramy zabierając na ładowanie do biura czy domu.
Rower ma tylny bagażnik oraz dodatkowy koszyk, który możemy zamontować na bagażnik z tyłu albo bezpośrednio do kierownicy z przodu za pomocą 4 śrub.
Bezszczotkowy silnik elektryczny o mocy 250 W umieszczony jest w tylnej piaście, a wspomaganiem sterujemy za pomocą przycisków po lewej stronie kierownicy. Za ich pomocą można ustawić poziom wspomagania, włączyć oświetlenie, zobaczyć aktualną, maksymalną i średnią prędkość oraz przebyty dystans i stan naładowania baterii.
Wszystkie informacje są wyświetlane na ekranie dużego, czytelnego, kolorowego wyświetlacza na kierownicy, na którym możemy ustawić 3 poziomy jasności podświetlenia.
Rower jest wyposażony w mechaniczne hamulce tarczowe, amortyzator z blokadą skoku z przodu, amortyzowaną sztycę i tylną przerzutkę Shimano z siedmioma przełożeniami.
Ma jasną lampę przednią i pozycyjną tylną, obie zasilane z centralnej baterii a na wyświetlaczu jest kontrolka włączonych świateł. Tylna lampa ma także światło stopu uruchamiane dźwignią hamulca. Rower posiada także klasyczny dzwonek.
Wskaźnik poziomu naładowania baterii składa się z 5 pasków, które będą się świeciły w zależności od stopnia naładowania. W czasie testów i intensywnych jazd (czyli w zasadzie 90% na silniku elektrycznym) okazało się, że jeden segmencik wskaźnika odpowiada za około 10 km, co przy 15 Ah baterii jest wartością lekko rozczarowującą.
Kiedy obrys kontrolki akumulatora zacznie migać, to znak, że akumulator należy natychmiast naładować. Czas ładowania wynosi zwykle 4-6 godzin, można ładować akumulator bezpośrednio na rowerze, albo po jego wyjęciu. Producent zwraca uwagę, żeby go nie przeładowywać i zabrania ładowania dłużej niż 10 godzin.
Składanie i rozkładanie roweru dzięki szybkozłączom jest bardzo proste a dodatkowe blokady uniemożliwiają przypadkowe złożenie się w czasie jazdy. Rama oraz wszystkie spawy wyglądają solidnie i maksymalna waga kierującego 120 kg podawana przez producenta na pewno nie jest podana na wyrost.
Niestety, pancerność roweru sprawiła, że razem z koszykiem, bagażnikiem i błotnikami rower waży ok 31 kg i to czuć podczas jego podnoszenia.
Rama ma nisko umieszczony przekrok, więc jest wygodna dla kobiet w spódniczkach mini i dla mężczyzn w spodniach z „krokiem” przy kolanach. Wysoka opona, amortyzator przedni, wysoka główka ramy a także długa i regulowana na wysokość rura kierownicy, daje nam możliwość ustawienia tejże prawie na wysokości twarzy – oczywiście jeśli ktoś tak lubi.
Natomiast rura podsiodłowa jest stosunkowo krótka, na pewno za krótka dla osób bardzo wysokich (powyżej 185 cm) lub z długimi nogami. Jestem pewien, że w tej ramie zmieściłaby się sztyca dłuższa o parę centymetrów.
Na rowerze siedzi się z sylwetką wyprostowaną, z kierownicą umieszczoną wysoko. Jest to pozycja typowa do miasta, w gotowości na gwałtowne manewry.
Przedni amortyzator ma zadziwiająco dobrą kulturę pracy. Podczas jazdy po nierównościach nie wydobywają się z niego żadne niepokojące odgłosy – co zdarza się często w przypadku tanich modeli – ale śmieszy trochę blokada czterdziestomilimetrowego skoku przy takim wymiarze koła z oponą i przy raczej miejskim przeznaczeniu roweru.
Szerokie opony dobrze zachowują się w przechyłach, trzymają się nawierzchni a w połączeniu z amortyzatorem, sztycą z absorberem oraz bardzo miękkim siodełkiem – tłumienie nierówności, dziur i krawężników jest zaskakująco poprawne.
Warto podkreślić, że aby korzystać ze wspomagania podczas jazdy, kluczyk musi znajdować się w stacyjce w baterii w pozycji ON. Niestety, stacyjka jest umieszczona z boku baterii i włożony klucz jest bardzo blisko poruszającej się lewej nogi.
Silnikiem elektrycznym sterujemy przy pomocy dużych przycisków plus i minus, dzięki którym możemy ustawić 5 stopni wspomagania, czyli dosłownie ustawiamy prędkości po przekroczeniu których musimy używać jedynie własnych sił, przy czym piąty stopień wspomaga nas do 25 km/h (przypominam, że tak stanowią przepisy o rowerach elektrycznych).
Denerwujące jest opóźnienie przy załączaniu silnika przy ruszaniu z miejsca (dwa pełne obroty korbami), a także po jakimkolwiek przerwaniu pedałowania. Wtedy do ponownego załączenia wspomagania potrzeba aż czterech obrotów korbami. Winny jest tutaj prawdopodobnie czujnik PAS przy suporcie, czyli czujnik kadencji, który odpowiada za sterowanie mocą jaka dostarczana jest do silnika w trakcie wprawiania w ruch korby.
Pozytywnym efektem takiego opóźnienia jest natomiast to, że przy ciasnych zakrętach i manewrach załączane wspomaganie nie szarpie. Z doświadczenia wiem, że z tym szarpaniem początkujący mogą sobie nie radzić. Tu tego problemu nie ma.
Po prawej stronie kierownicy zamontowano manetkę, która w teorii ma służyć do ułatwienia ruszania z miejsca, ale w praktyce przy wadze testującego ok 90 kg, bez pomocy własnych mięśni i bez pedałowania ruszanie na manetce trwa wieki a dodatkowo mocno nadwyręża akumulator i jeszcze bardziej skraca zasięg jazdy ze wspomaganiem. Warto dodać, że manetka służy tylko do ruszania, jej użycie podczas jazdy nie powoduje żadnych efektów.
Akumulator o dużej pojemności 15.6 Ah powinien według producenta umożliwić przejechanie ok 50 – 66 km w trybie całkowicie elektrycznym oraz aż do 140 km w trybie wspomaganym. Można się tylko domyślać, że ta większa wartość została osiągnięta w warunkach laboratoryjnych, przy najsłabszym trybie wspomagania.
Niemniej jednak należy zauważyć, że w praktyce przy najczęściej używanym, najmocniejszym trybie wspomagania (poziom 5), w mieszanym terenie rower jest w stanie pokonać deklarowane przez producenta ok. 50 – 60 km.
Co ciekawe – rower posiada tryb “walk assist”, który włączymy przytrzymując przycisk “-”. W tym trybie rower będzie jechał ze stałą prędkością 6 km/h, a na wyświetlaczu zaświeci się odpowiedni wskaźnik. Tego trybu można używać jedynie do prowadzenia roweru.
Jak zwykle w przypadku chińskich rowerów czy hulajnóg, w prosty sposób można odblokować maksymalną prędkość oraz zmienić działanie manetki. Po odblokowaniu maksymalna prędkość jaką może uzyskać rower przy wspomaganiu elektrycznym to 32 km/h, a na dodatek można ją uzyskać manetką, bez potrzeby pedałowania.
Warto jednak podkreślić, że taki rower ze zdjętą blokadą przestaje być w świetle przepisów prawa rowerem elektrycznym a zaczyna być traktowany jak motorower, ze wszystkimi tego konsekwencjami, takimi jak zakaz wjazdu na drogi dla rowerów, obowiązek rejestracji, ubezpieczenia czy posiadania kasku, Takim pojazdem można się poruszać jedynie poza drogami publicznymi, czyli na przykład po drogach polnych.
Tarczowe, mechaniczne hamulce nie są przesadnie mocarne, ale hamują wystarczająco dobrze, choć trochę przy tym piszczą. Może po wymianie klocków na dołączone zapasowe (które wyglądają na grubsze) skuteczność hamowania się poprawi.
Rower posiada jedynie tylną, 7-stopniową przerzutkę marki Shimano, co w zupełności wystarcza do jazdy miejskiej. Manetka to tzw. “thumbshift” – czyli przejście na mniejszą zębatkę odbywa się po przyciśnięciu przycisku – co jest bardzo wygodne. W drugą stronę musimy użyć klasycznej dźwigni.
Warto także podkreślić, że przednia tarcza posiada prowadnicę łańcucha – dzięki temu rozwiązaniu nie musimy się obawiać, że spadnie on z tarczy a my ubrudzimy się próbując go ponownie założyć.
Jak już wspomniałem wcześniej, kosz na zakupy można przymocować z tyłu roweru do bagażnika lub z przodu do kierownicy. Przy montażu z przodu prowadzenie roweru w zakrętach jest trochę mylące bo kosz pozostaje nieruchomy na wprost i zasłania skręcające koło. Taka jazda wymaga przyzwyczajenia, zwłaszcza jeśli umieścimy w nim ciężkie zakupy.
Całkiem niedawno testowaliśmy inny składany rower elektryczny PVY Z20 PRO. Obie te konstrukcje są dość do siebie podobne.
Stosunkowo niewysoka cena tego roweru wymusiła zastosowanie budżetowego wyposażenia. Mimo to, producentowi udało się użyć akumulatora o stosunkowo dużej pojemności 15 Ah.
Grube opony w połączeniu z zaskakująco dobrze działającym amortyzatorem z przodu oraz amortyzowana sztyca podsiodłowa z regulowanym tłumieniem, a także bardzo miękkie siodełko – wszystko to sprawia, że rowerem dobrze pokonuje się nierówności. Szerokie błotniki oraz norma wodoodporności IPX2 sprawia, że nie pobrudzimy się jeżdżąc nim po mokrych drogach.
Małe, 20 calowe koła sprawiają, że manewruje się nim dość wygodnie w ciasnym ruchu miejskim. Dostęp do baterii jest bardzo wygodny – nie trzeba składać roweru, żeby ją wyciągnąć.
Trzeba jednak zauważyć, że miękkie i szerokie siodełko oraz ogólna geometria roweru sprawia, że najlepiej nadaje się on na krótsze odcinki, już przejechanie 50 km sprawia, że możemy zacząć odczuwać lekki ból w miejscu, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.
Warto także docenić obecność bagażnika oraz koszyka – dzięki nim możemy łatwo przewieźć swoje rzeczy a po drodze do pracy czy na uczelnię zrobić zakupy. Możliwość złożenia go przydaje się, jeśli chcemy przewieźć go w bagażniku lub schować w piwnicy, kiedy z niego nie korzystamy.
To wszystko sprawia, że Engwe L20 SE jest ciekawą opcją dla osób szukających niedrogiego roweru, którym łatwo i bez wylewania potu można się dostać do pracy, na uczelnię czy pojechać po zakupy do sklepu.
Przy okazji zachęcam również do zerknięcia na nasz TOP-10 składanych rowerów elektrycznych.
ZALETY
|
WADY
|
https://www.mobimaniak.pl/368164/rower-elektryczny-pvy-z20-pro-test/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Dzień dobry. Mam pytanie odnośnie sztycy podsiodłowej. Jaki rozmiar przyjmie rama. Chodzi mi o średnicę.
Do ramy zmieści się standardowa sztyca o średnicy 27.2 mm