Sporym zaskoczeniem dla wielu osób wspinających się na Giewont był widok mężczyzny, który postanowił zdobyć szczyt, wykorzystując do tego celu rower elektryczny. Śmiałek będzie miał jednak z tego tytułu spore problemy.
Ostatni weekend w Tatrach wyjątkowo obrodził w turystów. Nic w tym dziwnego – piękna, bezchmurna pogoda i kilkanaście stopni na plusie to bardzo dobre warunki do korzystania z uroków gór. Wiele popularnych szlaków zaroiło się od zwiedzających, choć jeden z nich wpadł na nietypowy sposób zdobywania szczytu.
20 października na szlaku na Giewont jeden z mężczyzn poruszał się… rowerem elektrycznym. Zaskoczenie było tym większe, że poruszanie się na tej ścieżce z użyciem jednośladu jest surowo zabronione, a przepisy w tym aspekcie reguluje konkretnie regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Rowerzysta – jak donosi jeden z turystów w rozmowie z „Gazetą Krakowską” – powodował spore zagrożenie dla osób postronnych. Było ono zauważalne zwłaszcza w momencie schodzenia ze szczytu. Wówczas mężczyzna miał spore problemy z utrzymaniem sporo ważącego elektrycznego jednośladu.
Próby sprowadzenia roweru na powierzchnię były kłopotliwe m.in. ze względu na konieczność korzystania z łańcucha. W pewnym momencie rowerzystę asekurował jeden z turystów, który pomógł znieść jednoślad o półkę niżej. To jedna nie było jedyne szaleństwo, na które pozwolił sobie mężczyzna.
Po zjechaniu z Giewontu udał się on do Zakopanego przez Dolinę Kondratową oraz Kalatówki. Co więcej, jechał po zamkniętej trasie dla narciarzy skitourowych, a dodatkowo używał dzwonka, próbując utorować sobie drogę wśród pieszych idących prawidłowo szlakiem, na którym panuje zakaz jazdy na rowerze.
To skandaliczne zachowanie rowerzysty najprawdopodobniej nie ujdzie mu płazem. Rowerzysta jest bowiem poszukiwany przez Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego, a konsekwencje tego działania mogą być dla niego bardzo przykre. Mężczyźnie grozi nie tylko mandat, ale i skierowanie sprawy do sądu za istotne złamanie przepisów.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.