fot. Corsair
Drugi ekran w monitorze to wizja, która wcale nie musi być chorą mrzonką. Pokazuje to przykład najnowszego, gamingowego akcesorium od Corsair, które w kapitalny sposób może rozszerzyć możliwości praktycznie każdego wyświetlacza.
Współczesne monitory bardzo często oferują potężną przestrzeń na prezentowanie treści – mowa bowiem o modelach, których przekątna w przypadku topowych konstrukcji dla graczy sięga blisko 60 cali. Niekoniecznie jednak musimy sięgać po tak wielki sprzęt, by uzyskać dodatkową, jakże potrzebną przestrzeń.
Pokazuje to dodatkowy wyświetlacz od Corsair – model Xeneon Edge. To nic innego, jak bardzo ciekawe uzupełnienie bazowego monitora w dodatkowy, 14-calowy ekran z funkcją dotyku, prezentujący obraz w bardzo nietypowym formacie 32:9. Jego wybór nie jest jednak dziełem przypadku.
Takie wymiary pozwalają bowiem na umieszczenie dodatkowego ekranu pod monitorem, co wydaje się być zdecydowanie najwygodniejszym rozwiązaniem. Ciekawostką jest jednak fakt, iż ekran możemy także przytwierdzić do obudowy PC dzięki specjalnemu, magnetycznemu przyczepowi.
Prezentowana przez Xeneon Edge rozdzielczość to 2560 x 720, co daje naprawdę solidne zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 183 PPI. Oczywiście możliwości tego monitora wykorzystamy najlepiej, korzystając z oprogramowania Corsair iCUE. Umożliwia ono zastosowanie wielu różnorodnych widgetów.
Na dodatkowym ekranie możemy wyświetlić dane o systemie i komputerze, okienko z rozmową w popularnych komunikatorach, a także mini-grę podczas gry w ulubione tytuły. Co ważne, z monitora możemy korzystać zarówno w poziomej, jak i pionowej orientacji, co daje bardzo duże możliwości w kwestii jego wykorzystania.
To bez wątpienia bardzo ciekawe akcesorium, które ma trafić do sprzedaży już w drugim kwartale tego roku. Na ten moment nie wiemy niestety, ile trzeba będzie zapłacić za Corsair Xeneon Edge, ale raczej nie nastawiałbym się na to, iż będzie to tanie akcesorium – tanie nowalijki zazwyczaj sporo kosztują.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.