Ekspansja technologiczna pieczołowicie kultywowana przez Intela i AMD, w branży komputerów mobilnych objawia się jak nigdzie indziej. Współczesne laptopy potrafią więcej niż można było sobie do tej pory wyobrazić, a granice między poszczególnymi segmentami zacierają się coraz bardziej. Netbook z żywotną baterią spokojnie może być używany przez zabieganego biznesmena, a odpowiednio wyposażony tzw. laptop biznesowy w domowym zaciszu może przeobrażać się w potężną maszynę do gier. Konfiguracji jest mnóstwo, a wszystko to zasługa wszechobecnego, nazwanego odpowiednio do rangi zjawiska, Postępu Technologicznego.
Czy w nadchodzących latach, albo już nawet miesiącach, czeka nas rewolucja technologiczna i standaryzacja wszystkich segmentów komputerów mobilnych? Co trend ten oznacza dla nadal popularnych tzw. laptopów gamingowych? Niestety, z fusów nie da się wywróżyć im kolorowej przyszłości.
Bezpośrednią przyczyną do powyższych rozważań była dla mnie kontynuacja fenomenalnej polskiej gry RPG, czyli Wiedźmin 2. Nie chcę w tym miejscu rozpływać się nad rewelacyjną warstwą „erpegową”, dojrzałą fabułą i kapitalnymi dialogami tej produkcji… Bez tych elementów nie byłoby Wiedźmina 2 – zresztą, jeżeli tylko graliście to wiecie o czym mówię. Odzierając najnowsze dziecko studia CD Projekt RED z całej gamingowej immersji docieramy do jego technologicznego trzonu. A tu (zaskoczenie?) proszę – Wiedźmin 2 wygląda olśniewająco! Niestety, by w pełni podziwiać piękno wykreowanego świata trzeba mieć mocny komputer, gdyż wymagania techniczne gry nie tolerują słabszych konstrukcji.
Miałem to szczęście, by w ostatnim czasie pograć sobie trochę w Wiedźmina 2 na dwóch mocnych laptopach. Na wstępie zaznaczę, że na każdym z nich komputerowa kontynuacja przygód Geralta z Rivii, bez problemu działała na maksymalnych ustawieniach. Pierwszy z bohaterów to gamingowy potwór, czyli MSI GT680R. Wewnątrz mocne, ale standardowe dla tego typu nowoczesnych maszyn, podzespoły: czterordzeniowy procesor Core i7-2630QM, 16 GB pamięci RAM i grafika Nvidia GeForce GTX 460M z 1.5 GB VRAM. W takim towarzystwie Wiedźmin 2 wygląda pięknie. Drugi sprzęt to nie stworzony stricte z myślą o maniaKach gier komputerowych Acer Aspire Ethos 5951G. W laptopie postawiono na identyczny układ Core i7-2630QM, także 16 GB pamięci RAM, ale inną grafikę, bo GeForce GT 555M z wydzielonym 2 GB pamięci wideo. Efekt? Wiedźmin 2 też działa rewelacyjnie. Można zauważyć co prawda różnice w szczegółach graficznych w stosunku do GT680, ale nieznaczne.
W powyższego wywodu da się wyciągnąć prosty, ale słuszny wniosek. Po co inwestować w szalenie drogi sprzęt dedykowany do gier (np. Alienware), skoro za mniejsze pieniądze można mieć znacznie bardziej wszechstronnego laptopa, który bez problemu „pociągnie” najnowsze tytuły? Myśląc w ten sposób być może fortuny nie zaoszczędzimy, ale jeżeli ów trend będzie nadal tak szybko postępował to może pewnego dnia doprowadzić do całkowitego wymarcia laptopów gamingowych.
Zaprezentowana przez Intela na początku roku platforma Sandy Bridge bardziej ujednoliciła możliwości współczesnych komputerów mobilnych. Przecież sprzęt z Core i7-2630QM można mieć już za 3000 zł (taki Samsung RF511), chociaż nie oznacza to, że z każdej gry wyciśnie on ostatnie soki. Znacznie ważniejsza w przypadku gier komputerowych jest karta graficzna, których standard także znacznie podwyższył się w ostatnich miesiącach. Różnice w wydajności GeForce GTX 560M, a takiego GeForce GT 540M występują nadal, ale w połączeniu z dużą ilością pamięci RAM i mocnym, czterordzeniowym procesorem po oczach kłuć nie będą.
Obiecywana przez Intela rewolucja procesorowa przybierze nową postać najprawdopodobniej już w 2012 roku, kiedy to gigant z Santa Clara wprowadzi do sprzedaży platformę Ivy Bridge. Ta 22-nanometrowa rodzina procesorów jako pierwsza wykorzystywać będzie tranzystory 3D Tri-Gate, dzięki którym wzrost wydajności układów będzie jeszcze większy niż osiągnięty jedynie w przypadku przejścia na niższy proces technologiczny.
Dokąd cały ten kram zmierza? Być może to wyjątkowo nieprzyjemne czarnowidztwo, ale mnie naturalny wydaje się być zmierzch laptopów gamingowych. Nic na to nie poradzimy – ludzie grali, grają i grać będą w tytuły takie jak Crysis 2, Wiedźmin 2 czy Duke Nukem Forever także na komputerach mobilnych. W przyszłości podwyższeniu ulegnie standardowa „bariera wejścia” nowoczesnego sprzętu na rynek. Gry odpalimy nie tylko na potworach w stylu Alienware, MSI czy Maingear, ale także w najtańszych konstrukcjach dzisiaj nazywanych przez nas „budżetowymi”.
Mam nadzieję, że postęp technologiczny sprawi, że w przyszłości komputery mobilne będą nie tylko stylowe, dobrze wykonane i wydajne, ale przede wszystkim tanie. Zarówno sobie, jak i wszystkim zaangażowanym w świat gier komputerowych mobimaniaKom życzę, by Wiedźmin 3 (który na pewno powstanie) nie sprawił problemu laptopom, które dopiero w swoim życiu kupicie.
* Testy MSI GT680 i Acera Aspire Ethos 5951G w czerwcu będziecie mogli przeczytać na łamach MobiManiaKa.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Jużjakiśczas temu pisałem, że notebooki biznesowe i do gier to właściwie to samo i różnia się tylko designem.
Ja jako notebook biznesowy kupiłem Asusa G73SW 3D, który ma parametry bardzo zbliżone do Della Insmiron M6600 a jest o 1/3 tańśzy.
Dla mnie wymaganiami było matowa matryca FullHD, Sandy Bridge i7 (najlepiej 2620 bo 2 szybkie rdzenie mi wystarczą), 8GB RAM, dedykowana karta graficzna a przyzwoitych osiągach (najlepsza by była GF530). Poza G73 i M6600 rozważałem Sony Vaio F21 i Lenovo W520. Tyle, że Lenovo jest trochę mały a i tak droższy od G73, sony zaś ma tylko jeden dysk przez co nie mógłbym mieć jednego małego szybkiego SSD i drugiego wolnego ale pojemnego HDD. W Asusie brakuje mi technologii Optimus, która by wydłużyła czas pracy na bateriach kiedy nei potrzebuję pełni możliwości 3D przydało by się też złącze e-SATA i czytnik linii papilarnych.
Przydałoby się jeszcze zdjęcie postapokaliptycznego Fallout'a ;)
A tak na poważnie, to muszę ci Marcinie powiedzieć, że gracze to bardzo specyficzna grupa ludzi. Są niedzielni gracze, którzy mają odpowiedni sprzęt, żeby od czasu do czasu w coś zagrać, ale na Wiedźmina 2 nie mają co liczyć. Są też tacy, którzy grają dla przyjemności znacznie więcej i są w stanie zainwestować w sprzęt średniej klasy.
Najciekawsza jest natomiast trzecia kategoria graczy - tak zwanych hardkorów, którzy potrafią wydać koszmarnie duże pieniądze na sprzęt tylko po to, żeby mieć powiedzmy ponad 100 fps'ów w Counter Strike'a! Do tego kupują również specjalne słuchawki, myszki, podkładki - najlepiej od Razera - co wcale takie tanie nie jest. A skoro stać ich na kupienie takiego sprzętu, to nie widzę przeszkód, aby nie mieli zainwestować w porządny, gamingowy komputer - Alienware - niesamowicie wydajne i stylowe, Asus ROG czy nawet ten nieszczęsny Maingear.
Mnie osobiście podobają się takie laptopy dla graczy, bo wyróżniają się od całej gamy przeciętnych notebooków. Oczywiście postęp technologiczny sprawi, że nowoczesne komputery przenośne będą coraz to wydajniejsze, ale laptop gamingowe zawsze są o ten jeden krok dalej.
W przypadku tych dwóch konkretnych modeli, które zaprezentowałeś, to bardziej pokusiłbym się o stwierdzenie, że to Acer próbuje wpasować się ze swoim Ethos'em w kategorię komputerów "gamingowych", aby zainteresować graczy i pokazać im, że nie trzeba kupować "specjalnego" laptopa do grania, żeby cieszyć się rewelacyjną grafiką w najnowszych grach. Ta granica pomiędzy laptopem multimedialnym a gamingowym powoli zaciera się, co moim zdaniem nie powinno mieć miejsca.