Jaki MacBook Pro jest każdy widzi. Czarodzieje z Kalifornii wyszli z założenia, że nie ma sensu dokonywać gruntownych zmian w sprawdzonej konstrukcji. Dlatego właśnie obudowy MacBooków Pro już od dobrych kilku lat tworzone są na podobnym szkielecie. Zmieniają się niuanse i stylistyczne trendy, ale profesjonalne maszyny Apple są „takie same”. Najnowsza generacja MBP zaopatrzona w procesory oparte na architekturze Sandy Bridge nie różni się niczym od swoich poprzedników. Wszystko wskazuje na to, że także kolejne wcielenia MacBooków Pro będą podążać tą ścieżką.
Gdyby nie fakt, że przymiotnik „designerski” jest obecnie tak często nadużywany to właśnie takim mianem opisałbym profesjonalnego laptopa Apple. W porównaniu do poprzedniej odsłony MBP niezmienione zostały jego wymiary (325 mm x 227 mm x 24.1 mm), a masa wciąż oscyluje w granicach 2 kg (tutaj akurat 2.04 kg). Dzięki tym szczegółom nawet całodniowego podróżowania z laptopem w torbie nie odczujemy w kościach. Oczywiście finalną masę można zmniejszyć inwestując w opcjonalny dysk SSD zamiast klasycznego HDD.
Testowany przeze mnie egzemplarz zaopatrzono w 13.3-calową obudowę wykonaną w całości z anodyzowanego aluminium. Dzięki temu konstrukcja jest trwała, odporna na uszkodzenia, a jednocześnie stosunkowo lekka. Jak praktycznie każdy laptop marki Apple, MBP cechuje się eleganckim i ponadczasowym wzornictwem. Użycie wysokiej jakości materiałów spełnia nie tylko funkcje estetyczne, ale sprawia, że bryła laptopa jest zwarta oraz odporna na mechaniczne uszkodzenia. Także dokuczający większości komputerów mobilnych ząb czasu nie działa na maszynę. Inwestując w MacBooka Pro 13 macie tą świadomość, że laptop ten posłuży Wam przez długie lata.
Wszystkie elementy obudowy doskonale do siebie dopasowano, nie doświadczymy tu żadnych trzasków czy odkształceniach znanych z tańszych, plastikowych maszyn. Sam metal jest przyjemny w dotyku i praktycznie w ogóle nie stanowi magnesu na odciski palców. Materiał ten jest na tyle trwały, że łatwo nie powstają na nim odpryski, pęknięcia czy mikro-rysy. Projektantów Apple trzeba pochwalić za zastosowanie niewielkich magnesów na zetknięciu klapy wyświetlacza i pulpitu roboczego. Dzięki temu sprzęt pozostaje zamknięty, gdy tego chcemy, co zmniejsza ryzyko uszkodzenia maszyny w trakcie transportu. Momentami wydawało mi się jednak, że owy magnes jest zbyt mocny. Otworzenie komputera jedną ręką bez odrywania go od podłoża, w niektórych momentach okazało się niemożliwe.
Nowy MBP 13, podobnie jak testowany przeze mnie wcześniej MacBook Air, ma jeden podłużny zawias mocno przytrzymujący klapę ekranu. Wyróżnia się on kolorystycznie i materiałowo na tle srebrnej konstrukcji, bowiem jako jeden z nielicznych fragmentów obudowy nie został wykonany z aluminium (pozostałe nie-aluminiowe elementy to klawiatura, touchpad, szklany ekran i gumowe podstawki pod laptopem). Matryca jest solidnie przytrzymywana przez zawias, przy zmianie jej położenia czujemy delikatny, ale zarazem wyraźny opór.
Maksymalny kąt odchylenia wyświetlacza wynosi około 130 stopni, co w zupełności wystarcza do codziennej pracy. Pulpit roboczy jest wręcz ascetyczny, a poza gładzikiem oraz klawiaturą nie znajdziemy w tym miejscu żadnych zbędnych ozdobników czy jarmarcznych gadżetów. Cenię Apple za to, że nie obsmarowuje swoich laptopów różnego rodzaju naklejkami krzyczącymi „kup właśnie mnie”. Całościowo obudowę testowanego MacBooka Pro należy ocenić bardzo wysoko.
Sprzęt wyposażono jedynie w niezbędny zestaw diod sygnalizacyjnych i dosłownie jeden przycisk. Tuż nad klawiaturą znajdziemy wtapiający się w konstrukcję Power, po lewej stronie obudowy wskaźnik poziomu baterii, zaś z przodu niewidoczną w czasie pracy, ale migającą w stanie uśpienia, podłużną diodę. W laptopie nie zabrakło również standardowego zestawu portów komunikacyjnych. Spośród nich, przed szereg wybija się port Intel Thunderbolt, który to wciąż jest montowany jedynie w MacBookach Pro. O złączu tym już niejednokrotnie pisaliśmy na łamach MobiManiaKa.
Na papierze technologia Thunderbolt to świetne rozwiązanie, które jak na razie nie ma żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Na rynku po prostu nie dostaniemy produktów, które wykorzystywałyby ten rodzaj komunikacji. Ten stan rzeczy prędzej czy później ulegnie zmianie, ale cena takich gadżetów na pewno będzie zabójcza. Ale przecież MBP 13 to nie tylko port Thunderbolt!
Z lewej strony laptopa znajdziemy złącze MagSafe, Gigabit Ethernet, FireWire 800, wspomniany wcześniej Thunderbolt, dwa porty USB 2.0, gniazdo na karty SDXC oraz gniazda audio.
Prawa strona należy z kolei do szczelinowego napędu SuperDrive 8x oraz blokady Kensington.
Rozmieszczenie portów komunikacyjnych w MBP 13 jest typowe dla Apple. Wszystkie złącza rozlokowane zostały wzdłuż lewej ścianki obudowy laptopa. Szkoda tylko, że porty USB znajdują się tak blisko siebie, bowiem jednoczesne z nich korzystanie jest praktycznie niemożliwe.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
a to juz chyba wiadomosc tygodnia albo miesiaca... tyle czasu na miejscu wiadomosci dnia... czyzby reklama?
Raczej "wiadomość tygodnia" :) Niestety nazwa tej kolumny jest nieco myląca, a od ostatniej niedzieli nie minęło z kolei tak dużo czasu :)