Ultrabooki są skazane na sukces – kiedy przedstawiciele Intela propagowali ten slogan podczas odbywających się na przełomie maja i czerwca targów Computex 2011, wiele osób pukało się w głowę. Idea stworzenia „nowego” rodzaju komputerów ultra-mobilnych z procesorami Core iX, Windowsem 7 (a w dalszej przyszłości także szykowaną „Ósemką”) zamkniętych w aluminiowych obudowach u swoich podstaw wcale nie jest taka świeża. Przecież podobną wariację na temat ulta-cienkich komputerów mobilnych Steve Jobs zaproponował dobrych kilka lat temu…
Pozostawiając zażartą dyskusję dotyczącą wzorowania się/kopiowania (niepotrzebne skreślić) pomysłów Apple otwartą, warto przyjrzeć się sytuacji Ultrabooków trzy miesiące po prezentacji pierwszego z nich – Asusa UX21. Minione wakacje okazały się niezwykle burzliwym okresem dla wszystkich twórców Ultrabooków, bowiem rozważania dotyczące potencjalnych cen maszyn (początkowo miało to być poniżej 1000$) zdominowały zagraniczne fora internetowe z branży IT. Niemal przez cały lipiec i sierpień trwała ostra krytyka pazerności Intela, stworzonego przez nich funduszu na rozwój Ultrabooków oraz implementacji technologii z Santa Clara przez firmy zewnętrzne. Summa summarum, doczekaliśmy się niemal hollywoodzkiego happy-endu. Każda firma zdecydowana na produkcję własnego Ultrabooka samodzielnie ustala cenę startową laptopa. Wbrew pozorom do niedawna wcale nie było to takie oczywiste, gdyż „chciwe macki” Intela sięgały coraz głębiej. Na rynku pojawią się Ultrabooki zarówno za 799$ (Asus UX21), jak i za 1195$ (Lenovo IdeaPad U300s). Intel pozostawił producentom wolną rękę, tak by nikt już więcej nie posądził ich o pazerność.
Jakie to ma znaczenie dla nas – użytkowników? Każdy potencjalny nabywca Ultrabooka będzie mógł zdecydować którą firmę darzy największą sympatią oraz jaką cenę jest w stanie przeznaczyć na laptopa ultra-mobilnego. Wszystkie Ultrabooki pierwszej generacji (nadejście drugiej szykowane jest na wiosnę 2012 roku) oparte zostały o platformę Huron River. Każdy z nich zatem charakteryzuje się podobną specyfikacją techniczną i wyposażeniem. Obok jakości wykonania to najprawdopodobniej cena będzie decydującym czynnikiem przy wyborze własnego Ultrabooka.
Czy ta sytuacja nie przypomina Wam historii innych urządzeń mobilnych? Podobne początki miały wszystkie nowoczesne tablety. Tuż po pojawieniu się Apple iPada analitycy rynku sceptycznie podchodzili do przyjęcia się tego typu gadżetów, zwłaszcza w perspektywie nadchodzącej ery „fenomenalnych smartbooków”. Jak skończyły te drugie chyba nie muszę nikomu przypominać… A rynek tabletów ma się świetnie i rozrasta się coraz bardziej – niektórzy nawet sugerują, że kosztem klasycznych komputerów mobilnych.
Do tej pory czterech producentów zapowiedziało swoje autorskie Ultrabooki: Asus, Acer, Toshiba i Lenovo. Wkrótce dołączą do nich kolejne marki – być może już na konferencji IDF 2011 w San Francisco. Od jakiegoś czasu w kuluarach spekuluje się o maszynach HP, MSI oraz Fujitsu. Nie należy zapominać również o Samsungu, których Seria 9 ultra-cienkich maszyn zdążyła się już zadomowić także na polskim rynku. Liczący się w branży producenci nabrali zaufania do intelowskiej koncepcji Ultrabooków i zdają się inwestować w nie coraz więcej sił. Czy takie maszyny mają przyszłość?
Biorąc pod uwagę fakt, że będą stale ewoluować – jak najbardziej. Ostatnio pojawiły się sugestie jakoby druga generacja Ultrabooków miała zostać wyposażona w dotykowe ekrany. Istnieje jednak zagrożenie, że upodabniając się coraz bardziej do tabletów, Ultrabooki będą wkraczać na ich terytorium. A stąd już niedaleka droga do przeobrażenia się w zupełnie inne twory.
Krzepiąca jest myśl, że tak szybko zmieniająca się technologia bezpośrednio wpływa na trendy w branży IT. Za rok wszyscy możemy żyć w zupełnie innym, jeszcze mocniej zdigitalizowanym świecie.
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.