Ultrabooki to współczesny fenomen w takiej samej mierze technologiczny, co marketingowy. Mimo że jeszcze ani jeden egzemplarz nie trafił na półki sklepowe, już są uważane za objawienie nowej twarzy branży IT. Co to oznacza w praktyce? Magia Ultrabooków udziela się każdemu, a ostatnio taki szum medialny towarzyszył wkroczeniu na rynek tabletów. W jaki sposób dzisiaj są te urządzenia postrzegane, chyba nikomu nie muszę tłumaczyć. Ultrabooki to przyszłość – czy tego chcemy, czy nie.
Ultrabooki zdominowały wrześniowe targi IFA 2011, mimo że zaprezentowano zaledwie trzy nowe modele. Do znanych Asusów UX21 i UX31, dołączyły: Lenovo IdeaPad U300s, Acer Aspire S3 oraz Toshiba Portege Z830. Każda z maszyn oparta została na platformie procesorowej Sandy Bridge, choć każda z nich ma nieco inne zalety. Jakby tego było mało, przed zakończeniem bieżącego roku do gry wkroczyć ma jeszcze 5 maszyn. O takie informacje można było wzbogacić się na konferencji IDF 2011 (Intel Developer Forum) w San Francisco.
Czy Ultrabooki jednak warte są zainteresowania ze strony polskich użytkowników? Biorąc pod uwagę startową cenę urządzeń w granicach 3000 zł, wydaje się, że tak. Przecież za takie pieniądze nie dostaniemy jednego z najnowszych MacBooków Air, zwłaszcza w nowo otwartym, oficjalnym sklepie internetowym Apple Online Store. A cały czas należy pamiętać, że Ultrabooki zostały powołane do życia przez Intela jako „bardziej opłacalna” alternatywa najcieńszych komputerów osobistych w ofercie giganta z Cupertino.
Po czym definitywnie stwierdzić, że potrzebujemy własnego Ultrabooka? Jeżeli zauważysz u siebie jeden z poniższych symptomów to znak, że czas oszczędności ze swojej skarbonki przeznaczyć właśnie na ten cel.
1. Jesteś wątły, filigranowy lub po prostu leniwy. Jeszcze kilka lat temu większość komputerów przenośnych miała tyle wspólnego z mobilnością, co choinka ze świętami wielkanocnymi. Postęp technologiczny oraz oczekiwania użytkowników sprawiły, że dzisiaj można wybierać spośród setek rozmiarów matrycy, producentów i podzespołów. Ultrabooki szeroko rozumianą mobilność mają wprowadzić na zupełnie nowy poziom. Jeżeli zatem nie możesz lub po prostu nie chcesz taszczyć ze sobą 5-kilogramowej cegły na wyjazdy służbowe, warto zainwestować w Ultrabooka. Masa sprzętu oscylująca w granicach 1100-1300 gramów raczej nie nadwyręży niczyjego kręgosłupa.
2. Długo pracujesz na laptopie, często z dala od gniazdka zasilania. Ultrabooki pierwszej generacji być może nie pozwolą pobić rekordów nieprzerwanej pracy na baterii, ale bite 7 godzin to rezultat i tak godny odnotowania. Dołączając do tego niewielkie gabaryty maszyn oraz zamontowane w nich wygodne klawiatury z dużymi gładzikami, praca biurowa na Ultrabooku zdaje się nabierać zupełnie nowego znaczenia.
3. Z zazdrością patrzysz na stylowe MacBooki Air. Intel prezentując platformę Ultrabooków nie ukrywał, że celem nadrzędnym jest dla nich rywalizacja z Apple. MacBooki Air przez długi czas były jedynymi tak ultra-mobilnymi laptopami na rynku. Stagnację przełamał dopiero Samsung ze swoją Serią 9, a kolejny krok należy do Ultrabooków. Można darzyć sympatią MBA, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że Mac OS X nie jest dla każdego. System ten jest stabilny i ma swoje niekwestionowane zalety, ale dla użytkownika wychowanego na Windowsie 95 odnalezienie się w nim może być równie trudne co przejście Wiedźmina 2 na wysokim stopniu trudności bez używania eliksirów. A przecież patrząc na takiego Asusa UX31 nie sposób nie dostrzec gdzieś w głębi MacBooka Air z Windowsem 7.
4. Wyrosłeś z grania na laptopach. Wciąż są takie gry komputerowe, których za żadne skarby nie znajdziemy na konsolach (choćby seria Heroes of Might and Magic). Jeżeli do zaliczania takich obowiązkowych pozycji używasz klasycznego desktopa, to zdajesz sobie sprawę, że komfort grania na laptopie pozostawia wiele do życzenia. Tym bardziej spasuje Ci Ultrabook. Maszyny te zdecydowanie nie są dla osób, które w 80% chcą grać, a tylko w 20% pracować. Integra Intel GMA HD 3000 Battlefielda 3 po prostu nie udźwignie.
5. Lans to dla Ciebie sposób na życie. Nie każdy ma technikę Cristiano Ronaldo, wieczną młodość Krzysztofa Ibisza czy wizjonerskie spojrzenie Pedro Almodovara. Jest jednak coś, co definiuje Twoją osobowość. Styl. Jeżeli go masz, kupisz Ultrabooka.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Co wy ludzie jecie z rana, że takie głupoty spod waszych szacownych „palcy” wychodzą? ^^ Artykuł ma niby zachęcać co zakupu a na moje oko przynosi odwrotny skutek.
1. Argrument numer jeden, niska waga i skopana argumentacja. Zawiera dwie bzdury w tym jedną obelgę. Obelga – Jesteś cherlawym leszczem lub leniem. Bzdura – wszystko inne waży pięć kilo. Chyba kurde PC-et.
2. Argument numer dwa – długa praca z dala od gniazdka. Znowu skopana argumentacja. Netbooki potrafią śmigać i 10 a nawet 12 godzin a niektóre tablety w komplecie ze stacją 16. Jak wygląda przy tym te 7? Jak pomyłka.
3. I znowu obelgi – „Jesteś biednym zazdrośnikiem” Ja nie wiem… Może wam Apple podpłaciło żeby ludzi odstraszyć od ultrabooków bo to tylko „namiastka apple”? A potem kolejna obelga – „Nie ogarniesz iOS tępa dzido, zostań sobie przy win 95.”
A w mordę chcesz? Bystrzaku? Bo przy takiej argumentacji to już tylko lać. ;] Ogarnijcie się tam ludzie. Jedzcie więcej ryb albo coś…
4. Co znaczy „Wyrosłeś z grania na laptopach”? Znowu obrażamy? Znowu mamy za dużo ząbków i swędzą? A może po prostu wpadniemy na to, że są laptopy dla graczy i nie ma co z tego robić oznak zdziecinnienia, z którego trzeba wyrosnąć? Nie każdy musi z wiekiem zamieniać się w marudzącego tetryka.
5. Coś się zajączkowi popier… Lans to jest latanie z jabłkami na wierzchu.
Moja opinia o ultrabookach? Taka nie obfitująca w durne hasełka i obrażanie kogo popadnie? Proszę bardzo:
Ultrabooki to odpowiedź na zapotrzebowanie rynkowe na netbooki, tyle że z lepszą grafiką, mocniejszym procesorem, większym monitorem ale nadal lekkie, mobilne i z porządnie trzymającą baterią. Ludzie najczęściej właśnie na brak powyższych narzekali w netbookach a chwalili ich lekkość i niezgorsze czasy działania. Notebooki za cenę mobilności oferują na chwilę obecną praktycznie to co komputery stacjonarne, czasem nawet (w droższych konfiguracjach) przeskakując niejeden domowy PC. Jednak trzeba było decydować już z założenia, czy wybiera się to małe i dość słabe czy duże i mocne. A człowiek jest stworzeniem, które lubi mieć wszystkiego po trochu. Naturalnym jest, że gdy badanie rynku, nawet pobieżne, wykazuje że na coś będzie popyt, mądre firmy starają się zapewnić odpowiednią podaż. Odwrotnie niż w przypadku firm kreujących popyt dzięki silnie rozwiniętym działaniom marketingowym, czyli wmawianiem tłumowi, że czegoś potrzebuje, tu zadziałał prawidłowy mechanizm rynkowy. Jest potrzeba – warto ją zaspokoić. Dlatego ultrabooki z czasem zastąpią netbooki zaś te pierwsze, z dużym prawdopodobieństwem, zostaną wycięte w pień przez tablety i staną się równie niszowym sprzętem co telefony bez aparatu albo monitory CRT.
5 jest śmieszna. Niech mi ktoś spróbuje zaszpanować ultrabookiem to mu pokażę potęgę mojego Asusa G73S.
Jedyny słuszny punkt to 1. Choć ja bym go sformułował „jesteś leszczem”.