Na naszym siostrzanym blogu gizManiaK.pl pisaliśmy już o niesamowitych przeróbkach komputerów typu PC. Wśród posiadaczy laptopów też jednak nie brakuje maniaKów z modderskim zacięciem. Poniżej znajdziecie kilka niesamowitych przykładów faceliftingu, jakiemu można poddać sprzęt, osiągając przy tym piorunujący efekt.
Spodziewaliście się pewnie efektownych modyfikacji laptopów. Kilka takich jest poniżej, ale zaczynamy od czegoś, co powstało przy podejściu do sprawy od przeciwnej strony. Ben Heck (właściwie Benjamin Heckendorn) zamiast przerabiać notebooka na coś innego, postanowił zamknąć w przenośnej obudowie urządzenie, które co starsi gracze z pewnością pamiętają i wspominają z łezką w oku (chyba, że należeli do obozu zwolenników Atari). Commodore 64, komputer wyglądający jak pokraczna maszyna do pisania, to legendarny sprzęt, na który ukazały się takiej produkcje, jak Arkanoid, Golden Axe, Boulder Dash, Castlevania, Sid Meier’s Pirates… litanię genialnych klasyków można by kontynuować prawie w nieskończoność.
Ben Heck w 2006 roku postanowił przywrócić Commodore dawny blask, wzbogacony nutą nowoczesności. Udało mu się w stu procentach. Wewnątrz obudowy modder umieścił płytę główną z legendarnego komputera, zasilacz natomiast wziął z konsoli Nintendo GameCube. W beżową obudowę ozdobioną logiem Commodore wprawił oryginalną, aczkolwiek zmodyfikowaną ze względu na rozmiary klawiaturę z C64 i do tego dodał 15-calowym ekran LCD. Do lat 80′ nawiązuje też klasyczny włącznik z boku komputera. Urządzenie jest w pełni funkcjonalne. Programy uruchamia się z karty SD, ale trwa to niestety potwornie długo. Aczkolwiek do tego akurat miłośnicy Commodore powinni być przyzwyczajeni.
Kolejny projekt Bena Hecka, tym razem już z naszej epoki. Popularny modder nie tylko uwielbia klasykę, ale lubi także konsole obecnej generacji. Wykonał już przenośną wersję wszystkich trzech, ale połączenie laptopa z Nintendo Wii to zdecydowanie najbardziej efektowny z tych projektów. Przynajmniej do czasu, kiedy któremuś z upakowanych w notebookowe obudowy Xboksów doda kontroler Kinect.
Popularna japońska konsola à la Heckerson jest naprawdę malutka. Mimo tego, że posiada ekranik o przekątnej długiej na zaledwie 7 cali, to i tak udało się w niej zmieścić czujnik ruchu, umożliwiający grę przy pomocy niezwykłego kontrolera. Ma on co prawda zmniejszony zasięg w porównaniu z oryginałem, ale biorąc pod uwagę rozmiary wyświetlacza, granie w dużym oddaleniu od urządzenia i tak raczej nie byłoby możliwe. Poza tym, oryginalny Sensor Bar wciąż można podpiąć, gdyby ktoś jednak bardzo chciał przełączyć się z małego ekranu na telewizor. Gdyby szczęśliwy nabywca (za kilka tysięcy dolarów Heck wykonuje różne modyfikacje na zamówienie) chciał podłączyć pada od Nintendo GameCube, również nie będzie miał z tym problemu. Na dodatek konsolo-notebook ma głośniki stereo, porty USB i slot na kartę pamięci. Kiedy Nintendo będzie projektowało kolejną konsolę przenośną, zdecydowanie powinno zwrócić się do Bena Hecka. Jeżeli zaś wy jesteście zainteresowani innymi jego modami, koniecznie zajrzyjcie na stronę Benheck.com.
O sprzęcie w wiktoriańskim wydaniu mogliście jakiś czas temu przeczytać na łamach GizManiaKa. Steampunkowe klimaty to jednak coś, co modderom nigdy się nudzi. Najlepszy przykład możecie oglądać na poniższym zdjęciu.
Ta modyfikacja została po raz pierwszy zaprezentowana na rodzimej witrynie Modders.com. Co prawda procesor wzięty z ThinkPada R51, a do tego system operacyjny Windows XP nie rzucają na kolana… ale z drugiej strony, jak na standardy XIX-wiecznej Anglii to i tak całkiem nieźle. Poza tym odrzućmy na bok bajki o tym, że liczy się wnętrze. W przypadku tego niesamowitego dzieła polskiej myśli designerskiej chodzi tylko o wygląd. A ten jest po prostu rewelacyjny. Z drewnianej obudowy wystają rzędy miedzianych rurek, górną część konstrukcji zdobi (niestety nie działający) analogowy miernik z tarczą i wskazówką, a już szczytem steampunkowej elegancji są koła zębate, schowane za przeszklonymi drzwiczkami. Nawet hub z portami USB i tacka napędu optycznego zostały zaprojektowane tak, by stanowić kolejne wizualne fajerwerki. Nadwiślańskiemu dziełu sztuki modderskiej można nawet wybaczyć ozdoby udające lampy elektronowe – element mało steampunkowy. Rozmiary też już raczej na granicy mobilności, ale liczy się efekt!
Najwięksi fanatycy produktów Apple mogą być zdania, że wizualne modyfikacje ich ulubionych gadżetów to profanacja. Na całe szczęście nie brakuje heretyków, którzy udowadniają, że potrafią uczynić Jabłkowe sprzęty jeszcze bardziej efektownymi. W tym przypadku co prawda przeróbka nie jest aż tak gruntowna jak w poprzednich, nie sposób jednak odmówić jej blichtru.
Całość obudowy MacBooka Pro została pokryta 24-karatowym, czyli najczystszym, złotem. Gdyby ktoś jakimś cudem zdołał to przeoczyć to i tak można mieć pewność, że jego uwadze nie umknie logo Apple wysadzane diamentami. Tylna część komputera została ozdobiona różnymi fikuśnymi wzorkami, choć odpowiedzialna za ten projekt firma Computer Choppers ma też w ofercie gładkiego, 17-calowego MacBooka Pro, za to z pozłacanymi klawiaturą i touchpadem. Na zamówienie jednak szatę graficzną można zmienić. Kupując laptopa u Computer Choppers możemy zdecydować się na własne wzornictwo, a nawet zażyczyć sobie wygrawerowania na złotej obudowie wybranych słów. Skrzętnie skorzystaliśmy z tego w redaKcji, ale cytaty z naszych luksusowych komputerów nie nadają się do publicznego przywołania.
Elektryczna gitara to wynalazek stary jak rock’n’roll, ale połączenie jej z komputerem? To już kombinacja wyjątkowo niecodzienna. Popis oryginalność w 2006 roku, czyli jeszcze długo przed debiutem elektronicznej Kitary, dał Ben Lewry, który całego laptopa zdołał zmieścić wewnątrz instrumentu muzycznego.
Najważniejsze jest to, że Compu-tar (lub LCDetar, sam autor używa obydwu nazw) zachowuje funkcjonalności jednego i drugiego urządzenia. Na Kompugitarze można zainstalować Windowsa i poruszać się w nim dzięki bezprzewodowej myszce i klawiaturze. Poza tym, sprzęt ma bezprzewodową kartę sieciową, pozwalającą łączyć się z Internetem za pośrednictwem Wi-Fi. Przede wszystkim jednak to skomputeryzowane wiosło doskonale sprawdza się przy graniu muzyki. LCDetar syntezuje bardzo dobrze brzmiące dźwięki, ale do tego potrafi uczynić koncert bardziej efektownym, dzięki tworzonej w czasie rzeczywistym wizualizacji – to za sprawą dużego ekranu LCD zamontowanego na korpusie urządzenia. Wyświetlacz prezentuje obrazy dynamicznie zmieniające się w rytm muzyki. Wygląda to genialnie, o czym można przekonać się odwiedzając profil Bena Lewry na YouTube. Niech się schowają Fendery i Gibsony, oto prawdziwy król rocka!
Zagorzali miłośnicy oryginalnego designu gadżetów od Apple znów będą mieli powody do frustracji, bowiem ten mod powstał na bazie Jabłkowego modelu PowerBook G4. Na pocieszenie dla nich można dodać, że nie byłoby dużej różnicy, gdyby takiej operacji poddany został dowolny inny laptop. Operacji dość brutalnej zaznaczmy, bo cała zabawa zaczęła się od ułamania komputerowi zawiasów trzymających ekran. Potem (na szczęście dla urządzenia) autor projektu był już bardziej delikatny.
Urządzenie, sklejone taśmą, umieścił w przygotowanej na zamówienie drewnianej ramie. Dzięki temu mogło ono wylądować na ścianie jako cyfrowy obraz. Ktoś może zapytać, czy nie łatwiej byłoby po prostu kupić ramkę elektroniczną. Pewnie, że łatwiej, ale po pierwsze – ekran notebooka jest większy i zapewnia wyższą rozdzielczość, po drugiej – sam sprzęt co prawda staje się mało praktyczny (a już z całą pewnością przestaje być mobilny), ale ciągle przewyższa ramkę funkcjonalnością w zakresie multimedialność, a po trzecie i najważniejsze – zwyczajne pójście do sklepu z pewnością nie dałoby takiej frajdy, jak wsadzenie komputera w drewnianą ramę… prawda?
Wcześniejsze pozycje na liście był tworzone w celach komercyjnych (złoty MacBook, czy projekty Bena Hecka) lub po prostu z pasji i zamiłowania do majsterkowania. Komputer XO to zupełnie inna historia. Został zaprojektowany dla organizacji One Laptop Per Child, której celem jest dostarczanie tanich komputerów dzieciom i młodzieży w biednych regionach świata, by zwiększyć ich możliwości w zakresie nauki.
Sam sprzęt to tylko jeden z problemów, z którymi OLPC musi się borykać. Nie wszędzie bowiem dostęp do energii elektrycznej jest łatwy i powszechny. W związku z tym XO poddawany jest różnym modyfikacjom, z których najciekawszą było dodanie komputerowi pedałów. Zasilanie laptopa siłą własnych mięśni nie wymaga dużego wysiłku i według zapewnień OLPC nie sprawi trudu nawet dzieciakom w okolicach dziesiątego roku życia. Cała maszyneria czyni notebooka mniej mobilnym, ale nie jest też tak wielka i skomplikowana by przenoszenie jej było bardzo trudne. A w Afganistanie, gdzie w 2009 roku trafiły te modele XO, tak zaprojektowany sprzęt może okazać się niezwykle cenny. Pomysł i wykonanie godne podziwu, tym bardziej, że w szczytnym celu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
"Rosyjskiemu dziełu sztuki modderskiej można nawet wybaczyć ozdoby udające lampy elektronowe – element mało steampunkowy. Rozmiary też już raczej na granicy mobilności, ale liczy się efekt!"
Nie rosyjskiemu, tylko polskiemu. Casemod zresztą to przedruk z bit-techu.
http://modders.com.pl/steamcurrent/ - artykuł po polsku.
"Rosyjskiemu dziełu sztuki modderskiej można nawet wybaczyć ozdoby udające lampy elektronowe"
No zaraz, na moje oko to SĄ lampy elektronowe. Prawdziwe, a nie żadne ozdoby. Autor chyba jest zbyt młody żeby widzieć takie rzeczy na własne oczy.
Zresztą o wiele łatwiej kupić prawdziwą lampę niż kombinować przypominającą ją ozdóbkę.