Dziś laptop, netbook, tablet, czy smartfon to sprzęty, bez których ciężko wyobrazić sobie codzienność. Kiedyś jednak mobilne komputery były znacznie rzadsze, a luksus ich posiadania to coś, na co mogli pozwolić sobie nieliczni. Po części także dlatego, że nie każdy był w stanie unieść pierwsze „przenośne” modele. Historia laptopa zaczyna się od poniższych urządzeń.
W żadnym kontekście nie można mówić o historii komputerów w taki sposób, by nie wymienić IBM. Tym razem jednak będzie to wzmianka symboliczna, albowiem stuletnia firma-legenda komputer przenośny co prawda faktycznie stworzyła… ale, z obecnej perspektywy, tylko z nazwy. Wówczas bowiem, a był to rok 1975, ową przenośność rozumiano w zupełnie inny sposób niż dzisiaj. IBM reklamując w ten sposób model 5100 miał na myśli to, że urządzenie faktycznie dało się samodzielnie podnieść, a nie, że było ono do tego przeznaczone.
Sprzęt wyglądał jak połączenie współczesnego peceta, maszyny do pisania oraz szafy pancernej. I ważył mniej więcej tyle samo – aż 24 kilogramy. 5100 miał wbudowany własny, 5-calowy monitor CRT, klawiaturę oraz czytnik taśm magnetycznych. Korzystał z procesora PALM 1.9 MHz. Urządzenie kosztowało horrendalne pieniądze. Najtańsza wersja komputera została wyceniona na $8 975, zaś najdroższa, z większą ilością pamięci i dodatkowym oprogramowaniem, na blisko 20 tysięcy dolarów. W ostatecznym rozrachunku 5100 okazał się jednak ważniejszy dla rozwoju komputerów osobistych niż laptopów. To właśnie na bazie tego modelu w 1981 roku zaprojektowany został legendarny IBM PC.
Na pytanie o pierwszy przenośny komputer w historii nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Spory o to, któremu modelowi powinno przypaść to zaszczytne miano ciągle trwają. Obecnie jednak najczęściej wymienia się Osborne 1. Urządzenie wyglądało jak szpiegowski gadżet rodem ze starych filmów o Jamesie Bondzie. We wnętrzu walizki, bo właśnie tym na pierwszy rzut oka mógł wydawać się Osborne, mieścił się procesor o imponującej prędkości 4 MHz. Urządzenie miało też 64 kilobajty pamięci RAM, pełnowymiarową klawiaturę, dwie stacje dyskietek 5.25” oraz, rzecz jasna, wbudowany ekran. Nie zdecydowano się na wykorzystanie prymitywnej jeszcze wówczas technologii LCD, a pamiętacie pewnie, jak ciężkie były stare monitory CRT. W związku z tym producent, firma Osborne Computer, zadowolił się wyświetlaczem o przekątnej długiej na zaledwie 5 cali. W jednej linijce tekstu mogły się zmieścić 52 znaki. Ani to, ani nawet potworna masa (Osborne 1 ważył ponad 10 kilogramów!) nie powstrzymały konsumentów przed szturmem na sklepy, w których można było dostać ten sprzęt.
Pierwszy laptop w historii trafił na półki w kwietniu 1981 roku, natomiast wrzesień tego samego roku był pierwszy miesiącem, w którym wartość sprzedaży przekroczyła milion dolarów. Nic dziwnego – wedle zapewnień marketingowców był to jedyny komputer na tyle mały, by mógł zmieścić się pod siedzeniem w samolocie pasażerskim. Urządzenie kosztowało 1 795 dolarów, ale razem z samym Osborne 1 dostawało się także pakiet oprogramowania wart prawie drugie tyle. Mimo to, popularność komputera nie zapewniła producentowi długiego pasma sukcesów. Już w 1983 roku firma Osborne Computer ogłosiła bankructwo.
Chociaż opisane wyżej urządzenie znacznie wyprzedziło ten model ze swoją rynkową premierą, to prace nad Grid Compass rozpoczęły się już w 1979 roku. Stąd też kontrowersje dotyczące faktycznego pierwszeństwa. Wizualnie sprzęt zaprojektowany przez Brytyjczyka Billa Moggridge’a ma jednak z tym co dzisiaj pojmujemy pod pojęciem „laptop” znacznie więcej wspólnego niż Osborne 1. W przeciwieństwie do konkurenta, nie wyglądał jak walizka. Nie był z pewnością nawet w połowie tak zgrabny i stylowy jak współczesne notebooki, ale miał już standardową klapkę. A i co do jego faktycznej mobilności nie można mieć zastrzeżeń. Compass był bowiem na tyle lekki, że położenie go sobie na kolanach nie groziło połamaniem nóg ani zwyrodnieniem stawów. Poza tym, modelowi ze stajni Grid Systems nie można też było nic zarzucić w kwestii parametrów technicznych. Procesor Intel 8086 zapewniał prędkość już nie 4 MHz, jak Osborne 1, ale porażające… 5. Było to jednak pierwsze CPU oparte o architekturę x86, z której korzystamy po dziś dzień.
Grid Compass miał także ekran o rozdzielczości 340 x 240, a na dodatek 340 kilobajtów pamięci magnetycznej – ta jednak jest już elementem informatycznej prehistorii. Urządzeniem zainteresowała się amerykańska agencja NASA i korzystała z niego w swoim programie lotów wahadłowców. Mało kto inny mógł sobie na taki sprzęt pozwolić. Compass, w dniu premiery w 1982 roku, kosztował porażające 8 150 dolarów. Gdyby wziąć pod uwagę inflację i przeliczyć to na dzisiejsze pieniądze, komputer kosztowałby ponad 18 tysięcy „zielonych”. Grid Systems samodzielnie działało na rynku do 1988, kiedy to wykupił ich amerykański koncern RadioShack.
Nie tylko w Ameryce próbowano zmniejszyć komputer z rozmiarów garażu, do czegoś gabarytom bliższego torbie podróżnej. Japończycy to perfekcjoniści w każdym calu (choć trzeba uczciwie przyznać, że na jednego Japończyka cali przypada raczej niewiele). Czemu niby z miniaturyzacją miało być inaczej? Jeśli chodzi o same wymiary komputera, to Epson spisał się na medal. HX-20 to jedyna maszyna na tej liście, która nie musi się swoich gabarytów wstydzić nawet na tle współczesnych sprzętów. A na rynek trafiła już w 1982 roku.
Niestety, za minimalizmem musiały też pójść liczne sprzętowe ograniczenia. HX-20 ważył niewiele ponad półtora kilograma – ciężko byłoby się w tym zmieścić, montując w środku zbyt wiele dodatków. Choć godne podziwu jest to, że i tak starczyło miejsca dla malutkiej drukarki. Urządzenie pokutowało za to jednak wyświetlaczem mniejszym, niż te w dzisiejszych telefonach komórkowych i brakiem wbudowanego czytnika danych. Co prawda można było dokupić zewnętrzną kieszeń na dyskietki, ale była ona niewiele mniejsza od samego komputera. HX-20 napędzały dwa procesory Hitachi, taktowane na niezbyt spektakularne już wówczas częstotliwości 614 kHz. 16 kB RAM-u również nie rzucało na kolana. Zaletą tak słabej specyfikacji było to, że sprzęt mógł działać na jednej baterii przez 50 godzin. Żywotność i skromne rozmiary nie pozwalały jednak nadrobić za ogromne techniczne ograniczenia i design zaproponowany przez Epson zupełnie się nie przyjął.
Nie ma wątpliwości co do tego, że na rynku mobilnych komputerów Osborne 1 i Grid Compass były absolutnymi pionierami. Może jednak tytuł pierwszego laptopa w historii należy się sprzętowi, wobec którego po raz pierwszy użyto takiego określenia? Słowo „laptop”, wówczas angielski neologizm, który przy odrobinie fantazji można przetłumaczyć jako „nakolanowy”, zostało ukute przez specjalistów od marketingu, zatrudnionych w firmie Gavilan Computer. Miało ono reklamować model Gavilan SC z 1983 roku i przedstawić go jako fundament dla zupełnie nowej kategorii urządzeń.
Podobnie jak jak Grid Compass, także ten model korzystał już ze standardowej obudowy typu clamshell, z klapką zamykającą się tuż nad klawiaturą. Choć zaprojektowany przez Manuela Fernandeza Gavilan mógł tylko pozazdrościć zgrabności konkurentowi ze stajni Grid Systems to i tak, jako maszyna lżejsza od cysterny lub wagonu towarowego wypełnionego węglem, imponował mobilnością. Korzystał z systemu operacyjnego MS-DOS, z którym pewnie bardziej wiekowi Maniacy mieli przyjemność się zapoznać. Choć Gavilan SC był dwukrotnie tańszy niż Compass, posiadał bardziej nowoczesny procesor – Intel 8088 oraz podłużny ekran LCD przywodzący na myśl kasę w supermarkecie. Działał w absurdalnej rozdzielczości 400 x 64 pikseli. Standardowo posiadał 64 kilobajty pamięci, choć dostępne były aż 4 gniazda na dodatkowe moduły. Opcją była też malutka drukarka. Przede wszystkim jednak Manny’emu Fernandezowi winni jesteśmy podziękowania za wynalezienie touchpada.
Gdyby Australia nie leżała, skąd by nie patrzeć, na końcu świata, być może to właśnie tamtejsi inżynierowie mieliby opinię geniuszy, którzy wynaleźli komputer przenośny. Data premiery modelu Dulmont Magnum w krainie kangurów jest niestety ciężka do ustalenia. Różne źródła podają w tej kwestii rozbieżne informacje, można jednak, raczej słusznie, założyć, że prace nad tym urządzeniem na Antypodach trwały już od początku lat 80′. Jak do tej pory jedyny komputer mobilny australijskiej produkcji miał ekran LCD bardzo podobny do tego, który znalazł się w Gavilanie SC.
Maszynę napędzał bardzo szybki procesor Intel 80186 z zegarem ustawionym na imponujące 8 MHz. Na pokładzie znajdowało się też 96 kB pamięci RAM i gniazdo, do którego można było podpiąć dysk twardy o pojemności 10 megabajtów. CPU wykorzystane przez producenta, firmę Dulmont, zostało przez Intel wprowadzone na rynek w 1982 roku. Na początku 1985 Magnum z całą pewnością był już dostępny poza granicami Australii, ciężko jednak ocenić, ile czasu od lokalnego debiutu potrzeba było by wyeksportować ten sprzęt do Ameryki i Europy, gdzie znany był pod zupełnie inną nazwą. Na międzynarodowym rynku Magnum ochrzczono jako Kookaburra, od ptaka żyjącego na Antypodach. Do dziś na południowej półkuli nie zaprojektowano wielu bardziej zaawansowanych urządzeń.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
EPSON posiadał także napęd na mikrokasety który mieścił się we wbudowanej wnęce, nie zwiększał więc wymiarów urządzenia.
świetny temat :))) tylko szkoda że nie pociągnięty dalej na nowsze modele ;)
co do tego: Epson HX-20 to można go uznać za protoplaste palmtopów szczególnie tych przemysłowych - logistycznych (z wbudowanymi drukarkami :)