Styczeń to czas podsumowań – zwłaszcza w biznesie. Dotyczy to także branży IT, której przedstawiciele prezentują swoje wyniki finansowe za poprzedni kwartał. Tym samym dowiadujemy się, jak firma działała na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Ubiegły rok okazał się bardzo udany dla niektórych gigantów z omawianego sektora a właściciele ich akcji mają powód do zadowolenia. Są jednak i tacy, którzy patrzą z niezadowoleniem na giełdowe wykresy i zastanawiają się, kiedy będzie lepiej. Kto zyskał, a kto stracił w roku 2011? Zapraszamy do lektury.
Spis treści
Zestawienie należy zacząć od firmy, dla której poprzedni kwartał był kolejnym krokiem na drodze do objęcia pozycji lidera nie tylko w branży IT, ale całej globalnej gospodarce. Mowa o Apple. Wielu analityków i ekspertów zastanawiało się pod koniec ubiegłego roku, czy korporacja z Cupertino pobije kolejny rekord sprzedaży swojego sprzętu oraz jakie będą wskaźniki finansowe firmy. Okazało się, iż nawet najbardziej optymistyczne prognozy nie zakładały tak dobrej koniunktury na gadżety ze znaczkiem nadgryzionego jabłka.
Wystarczy spojrzeć na kilka danych opublikowanych przez Apple, by z uznaniem potwierdzić, iż dopięli swego. W IV kwartale 2011 roku przychody firmy osiągnęły poziom 46,3 mld dolarów (w analogicznym okresie roku poprzedniego było to 26,74 mld dolarów). Eksperci agencji analitycznej Bloomberg spodziewali się kwartalnych przychodów na poziomie 38 mld dolarów. Czysty zysk w ostatnich miesiącach 2011 roku wyniósł 13,06 mld dolarów (w roku 2010 było to 6 mld dolarów). Poważne różnice widać także, gdy porównamy zyski z Q4 z latach 2010-2011 w przeliczeniu na jedną akcję. W ostatnim kwartale wskaźnik ten ukształtował się na poziomie 13,87 dolara, podczas gdy rok wcześniej na jedną akcję przypadło 6,43 dolara zysku. Jak widać, wzrost jest dość poważny.
Bez wątpienia jednym z kluczowych elementów świetnych wyników Apple była sprzedaż smartfonów iPhone. Pieniądze uzyskane dzięki realizacji tego gadżetu stanowiły aż 53% z ogólnego przychodu firmy. Pod koniec ubiegłego roku korporacja z Cupertino sprzedała ponad 37 mln słuchawek iPhone, czyli o 128% więcej niż w analogicznym okresie roku 2010. Bez wątpienia, duże zainteresowanie smartfonami ze stajni Apple wynika z marketingowego sukcesu modelu iPhone 4S (a zwłaszcza systemu Siri) oraz śmierci Steve’a Jobsa (ten tragiczny czynnik wpłynął zapewne na dobrą sprzedaż wszystkich produktów i usług firmy). W jednym z tekstów z zeszłego roku wspominałem, iż kolejki ustawiające się do Apple Store po sprzęt amerykańskiego giganta w znacznym stopniu były formą hołdu dla wizjonera z Cupertino, który doprowadził swa firmę na szczyt.
Świetna sprzedaż iPhone’ów to nie jedyna dobra informacja dla inwestorów Apple. W IV kwartale ubiegłego roku zrealizowano także 15,4 mln tabletów (wzrost o 111% w porównaniu do roku poprzedniego). Sprzedano również 5,2 mln komputerów Mac (wzrost na poziomie 26%). Firmie nie udało się co prawda powstrzymać spadku zainteresowania gadżetami iPod (sprzedano ich 15,4 miliona, czyli o 21% mniej niż rok wcześniej), ale w ogólnym rozrachunku nie przeszkodziło to firmie w osiągnięciu rekordowych zysków.
Po opublikowaniu świetnych wyników decydenci korporacji z Cupertino mogli się spodziewać, iż ich akcje znacznie zdrożeją na giełdzie. Tak też się stało – papiery wartościowe Apple podrożały o ponad 30 dolarów (ponad 7%) i osiągnęły poziom 451 dolarów. Tym samym kapitalizacja firmy zarządzanej przez Tima Cooka okazała się większa niż kapitalizacja naftowego giganta Exxon Mobil. Apple stało się najdroższą firma świata. Podobna sytuacja miała już miejsce – w sierpniu 2011 roku potentat z sektora IT okazał się droższy od największego na świecie producenta ropy naftowej o kilka miliardów dolarów. Moloch z branży paliw zdołał wówczas dość szybko wrócić na pozycję lidera zestawienia najdroższych firm świata. Zobaczymy, czy sztuka ta uda mu się ponownie.
Na chwilę zostaniemy jeszcze przy Apple, ponieważ firma błysnęła jeszcze w kilku innych zestawieniach, które mogą zainteresować naszych Czytelników. Otóż okazało się np., że w roku 2011 korporacja z Cupertino stała się największym na świecie nabywcą półprzewodników. Rok wcześniej firma zajmowała trzecie miejsce w tym zestawieniu, ale w zaledwie kilkanaście miesięcy ich wydatki na wspomniany towar zwiększyły się o blisko 35% – z poziomu 12,8 mld dolarów do 17,3 mld dolarów. Dla porównania, wydatki Samsunga (kolejny rok zajmuje pozycję wicelidera rynku) wyniosły 16,7 mld dolarów (wzrost o 9,2%). Na trzecie miejsce z pierwszego spadła korporacja HP – w ciągu roku ich wydatki na półprzewodniki zmniejszyły się o 5,5% z 17,6 mld dolarów do16,6 mld dolarów.
Grupa wiodących graczy z sektora elektroniki użytkowej wpompowała w ubiegłym roku w rynek półprzewodników ponad 105 mld dolarów, co stanowi 1/3 przychodów producentów chipów. Jednocześnie da się zauważyć, iż firmy, które odniosły sukces na rynku smartfonów (Apple, Samsung, HTC) zwiększyły popyt na półprzewodniki. Inaczej sprawa ma się z producentami notującymi spadki sprzedaży w branży mobilnej – Nokia i LG zmniejszyły swoje wydatki na półprzewodniki.
Kolejna ciekawostka dotyczy udziałów Apple w rynku smartfonów. Według pracowników firmy Strategy Analytics w okresie od początku października do końca grudnia 2011 roku na świecie sprzedano 155 mln smartfonów, czyli o 54% więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Dzięki sprzedaży 37 mln słuchawek iPhone, Apple mogło zająć pierwsze miejsce w sektorze z rynkowym udziałem na poziomie 23,9%. Drugi na rynku Samsung zrealizował (prawdopodobnie) 36,5 mln smartfonów, co dało mu 23,5% rynku. Pierwszą trójkę zamyka Nokia, która sprzedała 19,6 mln smartfonów i zajęła tym samym 12,6% rynku. Świetne wyniki Apple to w dużej mierze zasługa rynku amerykańskiego – jeśli porównamy czwarty kwartał roku 2011 z analogicznym okresem roku 2010, to okaże się, iż firma w znacznym stopniu poprawiła swe wyniki. Udział iPhone’ów w ogólnej liczbie smartfonów zrealizowanych w Q4 w Stanach Zjednoczonych wyniósł 44,9%, podczas gdy ten sam wskaźnik dla smartfonów z Androidem ukształtował się na poziomie 44,8%.
Ciekawymi statystykami podzielił się także serwis The Next Web. Jego redaktorzy policzyli, iż w ostatnich miesiącach 2011 roku każdego dnia sprzedawano średnio 378 tys. sztuk smartfonu iPhone. W tym samym czasie każdego dnia na świat przychodziło 371 tys. ludzi. Jeśli liczby są prawdziwe, to mamy do czynienia ze zjawiskiem, które już niedługo może się doczekać osobnej nazwy w podręcznikach biznesu i socjologii 😉 Warto także wspomnieć, iż na świecie działa obecnie około 315 mln urządzeń z platformą iOS, a z niedawno uruchomionego serwisu iCloud korzysta już 85 mln osób.
Na zakończenie wywodów na temat Apple można dodać, że CEO firmy – Tim Cook – poinformował, iż jest zadowolony z wyników osiągniętych przez jego korporację, ale jednocześnie dał do zrozumienia, że gigant z Cupertino nie zamierza spocząć na laurach. Ponoć w tym roku będziemy świadkami kilku ciekawych premier, które mogą skutkować pojawieniem się całkowicie nowych gadżetów na rynku. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Sporo miejsca poświęciliśmy Apple, ale nie można się temu dziwić – firma zaskoczyła wszystkich swymi świetnymi wynikami i ostatnio zajmuje sporo miejsca we wszystkich mediach. A co z wielkim konkurentem amerykańskiej korporacji – Samsungiem?
Koreańczycy poinformowali, iż w czwartym kwartale 2011 roku zanotowali przychody na poziomie 42 mld dolarów, czyli o 13% więcej niż w analogicznym okresie roku 2010. Zysk operacyjny Samsunga w IV kwartale wyniósł 4,7 mld dolarów. Warto w tym miejscu zauważyć, iż pond połowa zysków została wypracowana przez oddział odpowiedzialny za realizację urządzeń mobilnych. Przedstawiciel firmy nie poinformowali dokładnie, ile smartfonów zrealizowano w ubiegłym roku, ale analitycy są zgodni, że wskaźnik ten przekroczył próg 30 mln i dał firmie drugie miejsce na rynku smartfonów.
Ciekawie zapowiada się przyszłość na rynku mobilnym i w całej branży IT – Samsung nie zamierza stać i patrzeć, jak Apple dominuje cały sektor. Niedawno poinformowano, iż Samsung Group planuje w roku 2012 wyłożyć na swój rozwój aż 41,7 mld dolarów. Znaczna część środków będzie wydana na modernizację produkcji, reszta zostanie wykorzystana na badania i rozwój firmy. Korporacja zamierza zwiększyć swoje udziały na rynku urządzeń mobilnych i umocnić pozycje w innych sektorach. W tym celu zatrudnionych zostanie 26 tys. nowych pracowników. Warto dodać, iż Samsung poinformował o rekordowych inwestycjach zaraz po tym, jak LG ogłosiła oficjalnie, że w roku 2012 zmniejszy wydatki na rozwój o 3 mld dolarów.
Podczas gdy Apple i Samsung cieszą się wzrostem sprzedaży swoich smartfonów i rosnącymi zyskami generowanymi przez ich oddziały mobilne, Nokia przeżywa poważny kryzys. Przychody fińskiej firmy spadły w IV kwartale 2011 roku o 21% (w porównaniu do analogicznego okresu roku 2010) z poziomu 12,7 mld euro do 10 mld euro. W skali roku spadek wyniósł 9% – z 42,4 mld euro w roku 2010 do 38,7 mld euro w roku 2011. Jeszcze gorzej sprawa wygląda, gdy spojrzymy na zyski, a właściwie ich brak. Ostatnie trzy miesiące roku 2010 pozwoliły Nokii zarobić 884 mln euro (2,1 mld euro w skali całego roku). Ostatnie miesiące poprzedniego roku to strata na poziomie 954 mln euro (rok 2011 wygenerował straty na poziomie 1,1 mld euro).
W okresie od października do grudnia 2011 roku Nokia zrealizowała na świecie 113,5 mln telefonów, z czego 19,6 mln stanowiły smartfony. W analogicznym okresie roku 2010 było to odpowiednio 123,7 mln oraz 28,6 mln. Straty są zatem całkiem spore – zwłaszcza w segmencie „inteligentnych telefonów”. W skali całego roku sprawa też nie wygląda dobrze: Nokia sprzedała 417,1 mln telefonów, podczas gdy rok wcześniej wskaźnik ten kształtował się na poziomie 452,9 mln sztuk. Rynek smartfonów skurczył się o ¼ – ze 103,6 mln w roku 2010 do 77,3 mln w poprzednim roku.
Stephen Elop (CEO Nokii) stwierdził, iż gorsze wyniki Nokii to efekt większej konkurencji na rynku, zmiany strategii firmy i przejścia na system operacyjny Windows Phone oraz spadku zainteresowania smartfonami z platformą Symbian. W ciągu roku popyt na telefony i smartfony Nokii spadł dość poważnie w kilku regionach świata: o 24% w Europie, o 33% w Chinach, ale jednocześnie wzrósł o 17% w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu, czy o 11% w regionie Azji i Pacyfiku.
Mimo iż los serii Nokia Lumia nadal jest niepewny i cały czas trwają dyskusje zarówno na temat wielkości sprzedaży modeli wchodzących w jej skład (póki co Nokia nie chce się zbytnio chwalić wynikami realizacji tych słuchawek), jak i przyszłości platformy Windows Phone, to rynki dość pozytywnie odebrały wieści płynące od fińskiego producenta. Wartość akcji Nokii wzrosła o 7%, co jest tłumaczone przez ekspertów lepszymi wynikami, niż zakładano wcześniej (można to opisać hasłem: jest źle, ale nie tragicznie). Jednocześnie pojawiły się zapowiedzi Nokii, iż firma zamierza w tym kwartale nie generować dalszych strat.
Niektórych zainteresuje zapewne informacja, iż w IV kwartale producenci telefonów zrealizowali na świecie 445 mln słuchawek (mowa zarówno o smartfonach, jak i zwykłych telefonach). W porównaniu z analogicznym okresem orku 2010 oznacza to wzrost o 11%.
Wspominałem już o platformie Windows Phone, więc warto zerknąć na wyniki finansowe twórcy tego mobilnego systemu operacyjnego. Przychody Microsoftu w IV kwartale 2011 roku okazały się rekordowe i osiągnęły poziom 20,9 mld dolarów. W analogicznym okresie roku 2010 było to 20 mld dolarów. Zyski w omawianym okresie wyniosły 6,6 mld dolarów, czyli tyle samo, co rok wcześniej. A na czym zarobił ostatnio gigant z Redmond?
Około 6,3 mld dolarów przychodów zapewniły firmie produkty biznesowe i biurowe (np. pakiet Microsoft Office). Zanotowano tu wzrost na poziomie 3%. Dużo większy wzrost (o 15% – do poziomu 4,2 mld dolarów) osiągnął oddział odpowiedzialny za produkty związane z rozrywką (mowa tu głównie o konsolach do gier). Dochody z biznesu serwerowego wyniosły 4,8 mld dolarów (wzrost na poziomie 11%). W tym samym czasie spadają dochody pochodzące z realizacji systemu operacyjnego Windows i związanych z nim serwisów (przychód zmniejszy się tu o 6% do poziomu 4,7 mld dolarów). Microsoft tłumaczy to spadkiem zainteresowania notebookami, które są wypierane z rynku przez tablety (a to już temat na oddzielny wpis).
Analityków oraz inwestorów pozytywnie zaskoczyły wyniki finansowe Apple, ale rozczarowały ich dane płynące z Mountain View. Okazało się, że Google nie wypracowało spodziewanego zysku.
Wyniki finansowe firmy za poprzedni kwartał nie były złe – przychody firmy wyniosły 10,6 mld dolarów, a zysk 2,71 mld dolarów, czyli odpowiednio o 25 i 6% więcej niż w ostatnim kwartale roku 2010 (wówczas było to 8,4 mld i 2,5 mld dolarów). Przychód firmy za cały finansowy rok 2011 zwiększył się z 29,3 mld dolarów w roku 2010 do poziomu 37,9 mld dolarów. Czysty zysk wzrósł w tym samym czasie z 8,5 mld dolarów do 9,7 mld dolarów. Widać zatem wyraźnie, iż wzrost zysków był niższy niż wzrost przychodów (niecałe 15% wobec 29%) – odpowiadają za to rosnące wydatki (w ciągu roku zanotowano ich 38% wzrost, co w dużej mierze wynika z inwestycji w rozwój Androida oraz Google+), niższe wpływy z reklam oraz kryzys ekonomiczny spowodowany m.in. złą sytuacją gospodarczą w Europie.
Firma poinformowała, iż liczba aktywowanych urządzeń z platformą Android osiągnęła poziom 250 milionów (od jesieni ubiegłego roku zarejestrowano 50 mln aktywacji). Ich użytkownicy dokonali już 11 mld ściągnięć aplikacji z Android Marketu. Całkiem nieźle radzi sobie także sieć społecznościowa Google+, która może się już pochwalić 90 mln użytkowników. Jest to oczywiście dużo słabszy wynik niż w przypadku Facebooka, ale zauważalny jest stały wzrost liczby nowych członków, co potwierdza, że Google+ przetrwało najtrudniejszy okres.
Wielu analityków prognozowało wcześniej, iż w bieżącym roku liczba gadżetów w Androidem zrówna się z liczbą sprzętu z iOS. Jakiś czas temu nie było co do tego wątpliwości – teraz zaczynają się one pojawiać. Wystarczy spojrzeć na wyniki realizacji gadżetów Apple i spadek dynamiki sprzedaży urządzeń z zielonym robotem na pokładzie. Jeśli było to zjawisko jednorazowe, to Google zapewne nie ma się czego bać. Inaczej sprawa będzie wyglądała, gdy okaże się, że następuje odwrót od systemu operacyjnego Google. I tego w dużej mierze obawiają się rynki, co zostało wyrażone w notowaniach papierów wartościowych korporacji z Mountain View.
Po ogłoszeniu wyników finansowych wartość akcji Google spadła o ponad 9% (blisko 58 dolarów) do poziomu niespełna 582 dolarów. Mimo iż firma dysponuje wolnymi środkami, które obecnie wycenia się na ponad 44 mld dolarów, to niektórzy analitycy twierdzą, iż korporacja zbytnio ostatnio szarżuje z wydatkami (wspomina się tu m.in. o przejęciu Motoroli). Sytuacja na rynku wyszukiwarek prezentuje się co prawda dla Google nieco lepiej (wzrost udziałów w rynku amerykańskim o 0,4% do poziomu 65,9%), ale firma musi mieć się na baczności, ponieważ konkurencja nie zamierza im zapewne ułatwiać podboju tego sektora.
Skoro wspomniałem już o Motoroli, to można rzucić okiem na ostatnie „wyczyny” tej firmy. W IV kwartale ubiegłego roku firma uzyskała 3,4 mld dolarów przychodów, czyli tyle samo, co w ostatnim kwartale 2010 roku. Inaczej rzecz się ma z zyskiem: o ile pod koniec roku 2010 zanotowano 80 mln dolarów zysku, o tyle okres od października do grudnia 2011 roku przyniósł firmie straty na poziomie 80 mln dolarów. Przychody Motoroli za cały ubiegły rok ukształtowały się na poziomie 13,1 mld dolarów (wzrost o 14% w porównaniu do roku 2010). Straty wyniosły w sumie 249 mln dolarów (rok wcześniej było to zaledwie 86 mln).
Ostatnie trzy miesiące 2011 roku oznaczały dla Motoroli realizację 10,5 mln urządzeń mobilnych, z czego 5,3 mln stanowiły smartfony). Sprzedano także 200 tys. tabletów. W ciągu całego roku zrealizowano 42,4 mln urządzeń mobilnych, w tym 18,7 mln smartfonów i 1 mln tabletów. W chwili obecnej firma czeka na zakończenie procesu przejmowania przez Google. Motorola Mobility powinna się stać częścią internetowego giganta do końca I kwartału 2012 roku.
Czas na kolejnego giganta – IBM. W IV kwartale 2011 roku przychody firmy wniosły 29,49 mld dolarów, co w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego oznacza wzrost o 1,6%. Zwiększył się także zysk – o 4,4% do poziomu 5,49 mld dolarów. Jeśli spojrzymy na cały poprzedni rok, to okaże się, że International Business Machines poprawił swe przychody o 7,1% do poziomu 106,916 mld dolarów (99,87 mld dolarów w roku 2010). Podobnie rzecz się ma w przypadku zysków: w roku 2011 wyniosły one 15,85 mld dolarów, czyli o 6,9% więcej niż w roku 2010 (14,83 mld dolarów).
Firma zarządzań obecnie przez Virginię Rometty (w styczniu 2012 roku przejęła stanowisko CEO po Samuelu Palmisano, pistujacym funkcję przez 10 lat) zatrudnia na całym świecie blisko 400 tys. ludzi i jest w chwili obecnej jednym z największych na świecie dostawców oprogramowania, serwisów IT, sprzętu i usług konsultingowych. Dzięki dobrym wynikom finansowym, które przeszły oczekiwania analityków, papiery wartościowe IBM podrożały po ogłoszeniu raportu o 2,5% i osiągnęły poziom 185,1 dolarów za akcję.
Pozostajemy w branży IT, ale zmienimy lekko sektor i rzucimy okiem na firmy, o których mówi się rzadziej, co nie oznacza, że powinny mniej interesować użytkowników elektroniki, inwestorów, czy analityków. Można w tym gronie wymienić np. Intel.
Zarówno poprzedni kwartał, jak i cały rok 2011 firma może uznać za udany. Korporacja zanotowała w poprzednim kwartale przychody na poziomie 13,9 mld dolarów, co w porównaniu z ostatnim kwartałem 2010 roku oznacza wzrost o 21%. Wzrosty tyczą się także zysku, który zwiększył się o 6% (3,2 mld dolarów do 3,4 mld dolarów). Przychody firmy w całym roku 2011 wyniosły 54 mld dolarów (w roku 2010 było to 43,6 mld dolarów). Zysk zwiększył się w tym czasie o 13% – z poziomu 11,5 mld dolarów do 12,9 mld dolarów. Przedstawiciele korporacji nie ukrywają, iż chcieliby utrzymać dobre wyniki także w tym roku. Zagwarantować mają to m.in. rozwój ultrabooków, wejście na rynek smartfonów i tabletów oraz anons chipów Core nowej generacji. Firma zamierza także zainwestować olbrzymie sumy w badania i rowzój.
Mniej powodów do radości mają inwestorzy AMD. Po opublikowaniu raportu finansowego za IV kwartał 2011 roku akcje firmy potaniały o 2,7%. W ciągu trzech miesięcy producent procesorów osiągnął przychód na poziomie 1,69 mld dolarów, czyli o 2% więcej niż w analogicznym okresie roku 2010.
Niestety zanotowano straty – 177 mln dolarów (rok wcześniej wypracowano 375 mln dolarów zysku). W całym roku 2011 osiągnięto przychody na poziomie 6,57 mld dolarów (w roku 2010 było to 6,49 mld dolarów). Zysk na przestrzeni całego roku wzrósł natomiast z 471 mln dolarów do 491 mln dolarów. Bieżący kwartał także powinien się zakończyć zmniejszeniem przychodu – w porównaniu do ostatnich miesięcy 2011 roku należy się teraz spodziewać przychodów mniejszych o kilka procent (1,5-1,6 mld dolarów).
Na koniec naszego zestawienia trafia portal internetowy eBay prowadzący największy na świecie serwis aukcji internetowych. W tym przypadku inwestorzy także nie powinni mieć powodów do narzekań. W IV kwartale 2011 roku zyski firmy wzrosły o 250% w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego i wyniosły 1,980 mld dolarów. Kwartalne przychody wzrosły do poziomu 3,380 mld dolarów (wzrost o 35%). Jeśli rzucimy okiem na wyniki firmy za cały ubiegły rok, to także należy im się uznanie: zysk firmy wzrósł o 79% do poziomu 3,229 mld dolarów, a przychody zwiększyły się o 27% do poziomu 11,652 mld dolarów.
Warto także wspomnieć o systemie płatności PayPal, który jest własnością eBay. W IV kwartale ubiegłego roku jego przychody wzrosły o 28%. Po raz pierwszy w historii suma płatności dokonanych przez użytkowników spoza USA była wyższa niż suma płatności dokonanych w Stanach Zjednoczonych. W IV kwartale ubiegłego roku za pośrednictwem PayPal dokonano płatności na sumę 33,4 mld dolarów (w porównaniu z rokiem 2010 mamy do czynienia ze wzrostem na poziomie 24%). Inwestorzy pozytywnie odebrali wieści płynące od przedstawicieli eBay – cena akcji firmy wzrosła o blisko 2,5%.
Źródła: Apple, Samsung, Nokia, Motorola, Google, Microsoft, Intel, AMD, IBM, eBay, CNN, Compulenta, Astera, Onliner, Strategy Analytics, Garner, Electonista, The Next Web.
Opracowanie: mobiManiaK.pl
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.