Firma Rescuecom postawiła przed sobą zadanie stworzenia rankingu, który zaprezentuje na którym producencie najlepiej jest polegać. Wyniki dla niektórych z Was mogą okazać się oczywiste, a dla innych wręcz szokujące. Pierwsze miejsce w tabeli należy do firmy Lenovo – chińskiego producenta komputerów.
Drugie miejsce należy do firmy Toshiba. Na trzeciej pozycji znalazł się Samsung, a na czwartej Apple. Być może wielu z Was zdziwi niska pozycja giganta z Cupertino – najwyraźniej klienci Rescuecom nie docenili „magii” nadgryzionego jabłka. 😉 Na piątym miejscu znalazł się Asus, a na szóstym HP. Dosyć niskie pozycje, jak na tak popularnych producentów. Listę zamykają firmy Dell, Sony i Acer. A Waszym zdaniem wyniki oddają realia, czy to tylko tani chwyt marketingowy?
Źródło: Rescuecom
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
A sam odnośnik miał być bezpośredni, tylko coś mi się niestety pomyliło… Proszę o wybaczenie. Naprawiłem jednakże swój błąd w komentarzy powyżej 🙂 Pozdrawiam serdecznie
Chodzi o niezawodność komputerów na terenie USA., bo owa firma działa właśnie tam. „Badania” oparte są na ich własnym doświadczeniu. Ilość zakupionego sprzętu danego producenta i ilość zgłaszanych awarii. Sam pracuje na Lenovo, mam znajomych którzy pracują na Lenovo i jakoś nikt nie narzeka ;] Wyniki Lenovo są znacznie odbiegające od reszty producentów. Jak mawiał Pan – Szukajcie, a znajdziecie… Więc w ramach uwiarygodnienia własnego wpisu… proszę ;] http://www….ty-report/
Zgodnie z odnośnikiem na stronę tej firmy, zajmuje się ona naprawą komputerów. Nie jest firmą zajmującą się badaniami rynku w tej dziedzinie ani chyba w żadnej innej. Mimo poszukiwań nie udało mi się znaleźć na ich stronie wymienianej przez autora tabelki. Autor nie podaje również, w jakim sensie można na wymienionych firmach „polegać”. Czy chodzi o serwis, bezawaryjność czy może inne aspekty – na przykład – Lenovo wypuszcza sprzęt, który zepsuje się nam po pół roku a naprawa potrwa dwa miesiące i możemy pod tym względem na tej firmie polegać. Jak widać powyżej, brak konkretnych informacji, bezpośredniego linka do wyników „badań” i to, że odnośnik przerzuca nas na stronę gdzie ktoś oferuje nam swoje usługi naprawcze (nie ma nawet informacji, czy mają swoje oddziały w Polsce), budzi pewną podejrzliwość. Między innymi, można podejrzewać kiepską prowokację, marne pismactwo, kryptoreklamę albo wodogłowie u autora. Wszystkie powyższe mogą być prawdziwe na raz albo żadne z nich w ogóle. Nie wiem. Jak to mawiają – strzelam, bo ani notka ani odnośnik nie dają żadnego obrazu sytuacji. Słowem, siadaj, pała.