Toshiba Portégé Z830-10H – komputer, który dotarł do naszej redaKcji kilka dni temu – to nie tylko flagowa maszyna w serii Portege Z830, ale i pierwszy Ultrabook w ofercie japońskiego producenta. Smukły, lekki i stylowy, a do tego wyposażony w tak przydatne udogodnienia, jak modem 3G czy matowa matryca. Czy to wystarczy, by podbić serca i portfele mobiManiaKów? Po odpowiedź zapraszam do tekstu poniżej.
Specyfikacja Portégé Z830-10H
Ogólne
|
Data premiery | 09.2011 |
Seria | Z | |
Budowa
|
Wymiary | 316 x 227 x 15,9 mm |
Waga | 1,12 kg | |
Materiał | Stop magnezu | |
Kolor | Metaliczny | |
Kluczowe podzespoły
|
Procesor | Intel Core i5-2467M 1,60 GHz |
Sandy Bridge, TDP 17W, 3 MB cache | ||
GPU | Zintegrowana Intel HD Graphics 3000 | |
RAM | 6 GB | |
DDR3 (1333MHz) | ||
Płyta główna | Toshiba (chipset Intel HM65) | |
Ekran
|
Rozmiar | 13,3″ |
Rozdzielczość | 1366 x 768 pikseli | |
Model | TOS5091 | |
Powłoka | Matowa (Non-glare) | |
Pozostałe
|
Dysk twardy | Toshiba THNSNB128GMCJ | 128 GB, SSD |
Napęd DVD | – | |
Interfejsy sieciowe | Intel 82579V Gigabit 10/1000 MBit | Atheros AR9002WB-1NG 802.11 b/g/n | Ericsson H5321gw UMTS/3G (HSDPA 14,4 Mb/s, HSPA Evolution 21 Mb/s, HSUPA 5,76 Mb/s) | Bluetooth 3.0 + HS |
Karta dźwiękowa | Realtek ALC269 | Głośniki Stereo |
Złącza | 1 x Wejście mikrofonu | 1 x Wejście słuchawek | Czytnik kart SD / MMC | 2 x USB 2.0 | 1 x USB 3.0 | 1 x HDMI | 1 x VGA/D-Sub | 1 × RJ-45 |
Kamera | 1,3 Mpix | |
System operacyjny | Windows 7 Home Premium 64-Bit | |
Bateria
|
Typ/pojemność | akumulator litowo-jonowy, zintegrowany, 8-komorowy |
Pojemność | 3060 mAh 47 Wh |
Portégé znaczy (prawie) stylowy
Toshiba Portégé Z830-10H to sprzęt, który jak na Ultrabooka przystało, przykuwa uwagę już od pierwszego spojrzenia. Stylowa i elegancka obudowa wykonana została ze stopu magnezu, a metaliczne wykończenie dodatkowo podkreśla wyjątkowy charakter tej maszyny. Przód komputera mierzy zaledwie 8 mm grubości, tył, gdzie ulokowano wszystkie porty – blisko 16 mm. Dzięki temu zabiegowi urządzenie sprawia wrażenie smuklejszego, niż jest w rzeczywistości.
Powierzchnia pulpitu roboczego jest gładka, choć wykończenie imituje fakturę szczotkowanego aluminium. Sam pulpit o dziwo nie jest wykonany z jednego bloku i składa się z dwóch odrębnych części – głównego trzonu i płyty kryjącej styki klawiatury. Nie jest to chyba specjalnie szczęśliwe rozwiązanie i nieco psuje doskonałe pierwsze wrażenie. Nieprzyjemnym zgrzytem jest również sposób, w jaki ekran został połączony z korpusem komputera. Producent zdecydował się na jeden, podłużny zawias (co samo w sobie jest dobrym pomysłem, choć maksymalny kąt odchylenia to „tylko” 140 stopni), który jednak nie ciągnie się wzdłuż całej szerokości Z830 – zamiast tego mamy dwa blisko 5-centymetrowe wcięcia z lewej i prawej strony maszyny. Na dodatek, z niepojętych dla mnie powodów, konstruktorzy postanowili zostawić kilkumilimetrową przerwę pomiędzy podniesioną klapą, a pulpitem – co tutaj dużo pisać, wygląda to po prostu fatalnie. Być może nie zwróciłbym na to uwagi w laptopie innej klasy, ale Ultrabook z definicji musi być kwintesencją stylu i elegancji – to w końcu znak rozpoznawczy tych maszyn.
Zostawmy jednak na chwilę pulpit i zerknijmy na klapę. Wykonana została ona z tego samego materiału, co reszta obudowy maszyny, dzięki czemu całość świetnie się komponuje. Na szczęście dla użytkowników, projektanci Toshiby oszczędzili nam błyszczących dodatków, które utrudniałyby codzienną pracę – zamiast tego postawili na matową ramkę i matrycę typu non-glare. To rewelacyjny pomysł, za który japońskim inżynierom należą się gromkie brawa. W końcu ktoś zrozumiał, że wielkie lustro zamiast wyświetlacza nie jest dobrym pomysłem w sprzęcie typowo mobilnym. Aby nie było nam jednak zbyt radośnie, klapa Z830 z praktycznego punktu widzenia jest jednym, wielkim nieporozumieniem. Doskonale rozumiem, że ideą było zbicie ciężaru maszyny do minimum (co zresztą się udało – Ultrabook waży zaledwie 1,12 kg), szkoda tylko iż odbyło się to kosztem sztywności pokrywy, która sprawia wrażenie wykonanej z kartonu, nie stopu magnezu. Nie tylko wyraźnie ugina się pod naciskiem, ale na dodatek ma tendencję do wpadania w wibracje, gdy korzystamy z komputera będąc w ruchu (na przykład w samochodzie lub pociągu). A gwoździem do trumny całej koncepcji jest fakt, iż złożony Ultrabook posiada całkiem sporą szczelinę pomiędzy klapą, a klawiaturą – doprawdy, takie rzeczy w sprzęcie tej klasy pojawić się nie powinny.
Podsumowując, seria Portégé Z830 wygląda dobrze, ale nie na tyle, by móc konkurować z takimi maszynami jak MacBook Air czy choćby Lenovo U300s. Na szczęście wygląd to nie wszystko. Zobaczmy, jak sprzęt wypadł pod innymi względami.
Przede wszystkim mobilność
Ultrabooki zaprojektowano teoretycznie jako komputery ultra mobilne. Jak to jednak w życiu często bywa, różni producenci mają odmienne koncepcję tego, jak podręczny notebook powinien wyglądać. Przyznam szczerze, że biorąc po raz pierwszy do ręki model Portégé Z830-10H byłem raczej sceptyczny – niepotrzebnie. Toshiba pokazała światu, jak skonstruować udanego laptopa do pracy w drodze. Matowa matryca nie generuje niechcianych odbić, a do tego cechuje się wystarczająco silnym podświetleniem, by ekran zachował czytelność także w silniejszym świetle słonecznym. Smukła obudowa i lekka waga (tylko 1,12 kg) sprawiają, że maszyna jest niewiele grubsza od tabletu, a zachowuje funkcjonalność pełnowymiarowego laptopa. Do tego na wyposażeniu znalazł się modem UMTS/3G marki Ericsson, obsługujący częstotliwości 2100 MHz (UMTS/HSPA) oraz 850/900/1800/1900 MHz (GSM/GPRS/EDGE).
Niestety, jest również jedno „ale”. Producent do komputera włożył zintegrowany z obudową, 8-komorowy akumulator litowo-jonowy, którego pojemność wynosi tylko 3060 mAh. To zauważalnie mniej, niż w wypadku porównywalnego cenowo Lenovo U300s, a także tańszego Acer Aspire S3. Parametry akumulatora bezpośrednio przekładają się na czas pracy – w czasie testów uzyskałem następujące wyniki (rozładowanie do 5%):
- 380 minut (6 godzin i 20 minut) dla komputera obciążonego w sposób niewielki. Parametry: wyłączona łączność WiFi, jasność ekranu zmniejszona do 30%, wyłączone wygaszanie wyświetlacza, uruchomiony edytor dokumentów i czytnik PDF, obciążenie procesora nie przekraczało 28%. Przykładowy scenariusz wykorzystania: praca z dokumentami, czytanie e-booków.
- 214 minut (3 godziny i 34 minuty) pracy dla komputera funkcjonującego w sposób przeciętny. Parametry: włączona łączność WiFi, aktywne połączenie z siecią (internetowe radio), jasność ekranu zmniejszona do 30%, wyłączone wygaszanie wyświetlacza, uruchomione odtwarzanie pliku wideo w rozdzielczości Full HD, obciążenie procesora nie przekraczało 28%. Przykładowy scenariusz wykorzystania: oglądanie filmów, aktywne przeglądanie zasobów Internetu.
- 90 minut (1 godzina i 30 minut) dla komputera obciążonego w sposób mocny. Parametry: włączona łączność WiFi, aktywne połączenie z siecią (internetowe radio), jasność ekranu ustawiona na 100%, wyłączone wygaszanie wyświetlacza, uruchomiony Benchmark Battery Eater, procesor obciążony w 100%. Przykładowy scenariusz wykorzystania: granie, zaawansowana obróbka mediów.
Nie tak znowu cicho
Radość z posiadania najbardziej nawet wydajnego laptopa blednie, gdy okazuje się, że nasz sprzęt zamienia się w czasie pracy w głośny piekarnik. Dlatego też producenci Ultrabooków prześcigają się w konstruowaniu wymyślnych systemów chłodzenia, które cechują się niskim poziomem hałasu. Jak na tym tle wypada Z830?
Komputer nie nagrzewa się specjalnie mocno. Przy dużym obciążeniu temperatura nie przekracza 40 stopni C na dysku i 80 stopni C na procesorze/GPU – dla użytkownika trzymającego sprzęt na kolanach znaczy to mniej więcej tyle, że obudowa jest przyjemnie ciepła, ale nie ma takich momentów, by użytkowanie maszyny było niekomfortowe. Gorzej jest z poziomem hałasu, który przy obciążeniu Ultrabooka prędko staje się zauważalny. Problemem nie jest nawet głośność komputera, ale raczej specyficzny, wysoki i „brzęczący” ton pracującego wiatraka – na tyle irytujący, iż należy wymienić to jako wadę Z830. Ciężko w końcu przemilczeć fakt, że sprzęt za ponad 4 tysiące złotych brzmi niekiedy jak przelatująca końska mucha.
Przyjrzyjmy się teraz innym, istotniejszym atrybutom komputera.
Matowa matryca czyni cuda
Jak już wspominałem wcześniej, Toshiba wyposażyła Portégé Z830-10H w matowy ekran, o przekątnej 13,3″. Rozdzielczość wyświetlacza wynosi 1366 x 768 pikseli, co jest rynkowym standardem, od którego niektórzy producenci już odchodzą na rzecz bardziej wyśrubowanych parametrów. Nie zmienia to jednak faktu, iż do komfortowej pracy z dokumentami i zdjęciami, 768 linii w pionie w zupełności wystarcza.
Ponieważ matryca jest typu non-glare, pod względem nasycenia kolorów i jaskrawości barw ustępuje ekranom błyszczącym. W zamian za to oferuje bardzo przyzwoity poziom podświetlenia LED, który nawet w słońcu umożliwia pracę z komputerem – to ogromna zaleta tej maszyny. Z drugiej strony, kąty widzenia są na tyle kiepskie, że Z830 to raczej sprzęt, na którym nie obejrzycie wygodnie filmu w trzy osoby – cóż, coś za coś. W mojej opinii wyświetlacz TOS5091 spełnia swoje zadanie wystarczająco dobrze – Ultrabook to w końcu stylowa maszyna do pracy, a nie centrum multimedialne.
Niezły komputer, kiepska maszyna do pisania
Uruchamiając Portégé Z830-10H po raz pierwszy, pomyślałem że to musi być idealny komputer do pisania. Brakuje co prawda bloku numerycznego, za to strzałki są już wyraźnie wydzielone, nie brakuje piętrowego klawisza Enter i długich klawiszy Shift i Backspace, a do tego wszystkiego mamy jeszcze dość wygodnie ulokowany ALT. Żeby było jeszcze ciekawiej, producent do naszej dyspozycji oddał podświetlenie klawiatury – rzecz bardzo ważna, jak ktoś spędza dużo czasu pracując w drodze, o różnych porach dnia i nocy. Skąd więc smętny tytuł tego rozdziału? Wszystko przez bardzo krótki i miękki skok niewyprofilowanych klawiszy – być może niektórzy z Was preferują klawiaturę typu wyspowego o takich atrybutach, mi osobiście do gustu jednak nie przypadła. Szkoda wielka, bo gdyby nie ten „drobiazg”, Ultrabook Toshiby byłby niemal idealną maszyną do pisania.
Warto za to zwrócić uwagę na gładzik. Pełni on nie tylko rolę narzędzia do nawigacji, ale wyposażony został także w panel z podświetlonymi wskaźnikami, odpowiadającymi za informowanie o statusie poszczególnych komponentów komputera. O ile na początku takie rozwiązanie może nieco rozpraszać, to po kilku godzinach przyzwyczajamy się do tej nowinki i wtedy praca z gładzikiem jest już przyjemnością. Klawisze mają wyraźny skok (niestety hałasują), płytka dotykowa ma dobrą czułość i poprawnie reaguje na nasze polecenia. Dla maniaKów konfigurowania producent przygotował również stosowne oprogramowanie, a cały gładzik łatwo możemy wyłączyć za pomocą umieszczonego ponad nim przycisku.
Sensownie wyposażony Ultrabook to rzadkość
Pogoń za miniaturyzacją i odchudzaniem laptopów w wypadku Ultrabooków doprowadziła do tego, że na rynku pojawiły się maszyny lekkie, smukłe i… pozbawione wielu przydatnych drobiazgów. Widząc po raz pierwszy Portégé Z830-10H (a zwłaszcza rachityczną pokrywę) sądziłem, że to tej własnie kategorii przynależy maszyna koncernu Toshiba. Na szczęście myliłem się – komputer został bardzo sensownie wyposażony i w zasadzie posiada to wszystko, co sprzęt tej klasy mieć powinien. Zacznijmy od dysku – producent zainwestował w nośnik SSD o pojemności 128 GB. Parametry urządzenia niestety nie powalają na kolana (dysk Toshiba THNSNB128GMCJ jest widocznie wolniejszy niż umieszczony w Lenovo U300s JMicron 616 o tej samej pojemności), ale w codziennej pracy i tak odczujemy różnice względem tradycyjnego HDD.
Japońskim projektantom brawa należą się za wyprowadzenie na obudowę maszyny wszystkich ważnych gniazd. Porty bez wyjątku trafiły na tył komputera – znajdziemy tutaj 3 gniazda USB (2 x 2.0 i 1 x 3.0, do tego obsługa funkcji Sleep-and-Charge, czyli ładowania zewnętrznych urządzeń z akumulatora Ultrabooka, bez potrzeby jego włączania), wyjście HDMI i D-sub (taki komplet zapewni bezproblemową współpracę z niemal każdym telewizorem/monitorem/projektorem na rynku), czytnik kart SD/MMC, złącze Ethernet i gniazda audio: mikrofonowe i słuchawkowe. Nietypowe rozmieszczenie portów osobiście uważam za bardzo funkcjonalne, bo dzięki temu wszystkie kable plączą się za komputerem, nie po jego bokach, niemniej nie każdemu takie rozwiązanie przypadnie do gustu.
Poza modemem 3G, o którym wypominałem już wcześniej, na pokładzie Ultrabooka znalazło się miejsce dla kompletu interfejsów komunikacyjnych – WiFi w standardzie b/g/n, gigabitowej karty Intela i modułu Bluetooth 3.0 ze wsparciem dla HS. Całość uzupełnia technologia WiDi, czyli Wireless Display, pozwalająca na bezprzewodową transmisję obrazu do kompatybilnych urządzeń wideo.
Piętą achillesową wielu Ultrabooków są wbudowane głośniki i kamerka internetowa. Tak jest i w wypadku tego urządzenia. Pomimo zachęcających reklam i napisu Doby Advanced Audio na obudowie, Z830 posiada w rzeczywistości bardzo przeciętne głośniki stereo ulokowane w podstawie, które generują dźwięk płaski, pozbawiony basów i głębi, za to stosunkowo głośny. Z wyposażenia komputera skorzystamy w czasie odtwarzania prezentacji, ale do oglądania filmów (a już na pewno do słuchania muzyki) zdecydowanie trzeba podłączyć słuchawki lub głośniki z prawdziwego zdarzenia. Podobnie jest z 1,3-megapikselową kamerką – jej jakość pozostawia nieco do życzenia, jednak w ogólnym rozrachunku sprzęt wpisuje się w rynkową średnią.
A jak z wydajnością?
Ultrabooki z definicji nie są wymarzonymi maszynami dla graczy, co nie znaczy, że są mało wydajne w codziennej pracy. Testowany przeze mnie egzemplarz mógłby wpędzić w kompleksy niejednego laptopa na rynku. Kombinacja opartego o platformę Sandy Bridge procesora Intel Core i5-2467M, o taktowaniu 1,60 GHz i aż 6 GB RAM na kościach DDR3, to więcej niż trzeba, by poradzić sobie z bezproblemową obsługą edytorów grafiki i tekstu, wyświetlaniem wielowarstwowych plików PDF, pracą w wielu kartach różnych przeglądarek w tym samym czasie i innych zadaniach „biurowych”. Według oceny systemu Windows 7, Z830 zasługuje na 5,8 pkt – poniżej znajdziecie szczegółowe wyniki dla tego, oraz trzech innych popularnych benchmarków: Nova Bench, PC Mark 7 i PC Mark Vintage.
Czy można na Z830 pograć w najnowsze gry? Biorąc pod uwagę, iż do dyspozycji mamy tylko zintegrowane GPU Intel HD Graphics 3000, odpowiedź jest prosta – nie możemy. Starsze tytuły nie powinny być dużym wyzwaniem, ale sięgając po jedną z wymagających pozycji z roku 2011 lub 2012, przygotować się musicie na pokaz slajdów. Poniżej znajdziecie wyniki wydajności w benchmarkach CineBench i 3DMark Vintage.
Podsumowanie, ocena i opinia
Toshiba Portégé Z830-10H to bez wątpienia udany komputer mobilny. Owszem, ma kilka niedoróbek, a niektóre z pomysłów wykorzystanych przy konstruowaniu Ultrabooka nigdy nie powinny wyjść poza fazę projektową. Niemniej jednak w ogólnym rozrachunku jest to bardzo ciekawy sprzęt, który dedykowany jest bardzo konkretnej grupie osób.
Jeśli więc wydatek rzędu 4 tysięcy złotych nie jest dla Was poważnym problemem, a do tego często podróżujecie z komputerem, propozycja japońskiego producenta będzie dla Was jednym z najatrakcyjniejszych wyborów. Matowa matryca, modem 3G, nieduże gabaryty – to mocne punkty tej konstrukcji. Pozostałym mobiManiaKom zakup Z830 jednak odradzę – jeżeli nie poszukujecie laptopa ultra mobilnego i wolelibyście kupić sprzęt wydajniejszy i solidniejszy, a przede wszystkim tańszy, wzrok swój skierujcie w inną stronę – choćby na ASUSA U36SD.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- WYGLĄD / JAKOŚĆ WYKONANIA7
- WYPOSAŻENIE9
- CZAS PRACY NA JEDNYM ŁADOWANIU6
- MOBILNOŚĆ10
- TEMPERATURA / HAŁAS7
- EKRAN8
- KLAWIATURA / TOUCHPAD7
- WYDAJNOŚĆ W GRACH3
- WYDAJNOŚĆ W APLIKACJACH9
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Toshiba Portege Z830-10H
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Trzeba dodać, że procesor podczas turbo dochodzi do 2,3 ghz.
@Ramms: niezły pomysł – na pewno pomyślimy nad czymś takim. 🙂 Pozdrawiam
Fajny tekst, szczególnie, że mam chrapkę właśnie na ultrabooka Toshiby, tylko z tego co sobie przeglądałem w komputroniku to w podobnej cenie można dostać też np. ultrabooka samsunga który ma już jednak normalną grafikę mobilną radeona, a nie integrę. Moglibyście zrobić kiedyś jakieś fajne zestawienie danych ultrabooków dostępnych na rynku z ich cenami 🙂
Dzięki za recenzję. Oby było ich coraz więcej. Możecie spróbować jeszcze raz poruszyć za kilka miesięcy temat laptopa dla grafika/fotografa, tym razem biorąc poprawki użytkowników w komentarzach. Pozdrawiam