- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Od kiedy na rynku komputerów przenośnych słyszy się prawie wyłącznie plotki o nowym MacBooku i Ultrabookach, wiadomo że 2012 rok musi należeć do naprawdę estetycznych maszyn. Ale historia ostatnich 20 lat, a więc czasów, gdy laptopy nie wyglądały już jak klatki na goryle, zna przykłady absurdalnie wręcz szpetnych modeli. Zobaczcie sami.
Apple eMate 300
Pod wodzą Steve’a Jobsa, czy to na początku jego panowania w Cupertino, czy po triumfalnym powrocie pod koniec ubiegłego wieku, Apple przykładało ogromną wagę do designu produktów. Zresztą, widać to nawet po ich obecnych laptopach. Intel, ze swoimi Ultrabookami, dąży przecież właśnie do powtórzenia sukcesu MacBooka Air – pięknej, smukłej, bardzo eleganckiej i do tego niewielkiej maszyny. Wyobraźnia projektantów i inżynierów Apple, pozbawionych nadzoru Steve’a, który przez sporą część lat 90′ pozostawał poza firmą, pogalopowała w zupełnie nieprzewidzianym kierunku. I przy tym równie niewłaściwym. Rodziły się z tego takie potworki, jak komputer eMate 300.
Chcąc wymienić wszystkie jego wady, nie wiedzielibyśmy nawet gdzie zacząć. Jeśli chodzi o wartość użytkową… cóż, wystarczy chyba wspomnieć że eMate’a napędza system operacyjny Newton, symbol jednej z największych porażek, poniesionych przez Apple w prawie już 40-letniej historii firmy. Wystarczy jednak tylko spojrzeć na ten sprzęt, by zdać sobie sprawę, że z tego nie mogło wyjść nic dobrego. Owszem, to miało być tanie (w Cupertino znajduje się jedyna firma na świecie, która może spróbować komuś wmówić, że 800 dolarów za takie coś to tanio), low-endowe urządzenie edukacyjne, ale bez przesady. To coś jest zwyczajnie okropne. Klawiatura jest malutka, ekran wręcz mikroskopijny, półprzezroczysta obudowa nie dość, że jest szpetna, to jeszcze ma jakiś dziwaczny kształt, ni w pięć, ni w dziewięć. Apple eMate 300 wszedł na rynek w marcu 1997 roku. Wycofano go ze sprzedaży przed upływem roku. Jedyny sposób, w jaki ludzie wyrażali zaskoczenie brzmiał „co tak długo?”.
General Dynamics Tadpole Topaz
Tadpole Computer to firma z wieloletnią tradycją w dostarczaniu sprzętu dla wojska. I o ile miłośnicy militariów z pewnością zaświadczą, że wiele urządzeń związanych z tą branżą charakteryzuje się specyficzną, surową, ale jednak urodą, to komputerów zdecydowanie nie można wrzucić do tego samego worka. Laptopy projektowane z myślą o armii to jedne z najbrzydszych gadżetów elektronicznych, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Wyglądają jak połączenie designu rodem z ery kamienia łupanego, ze zgrabnością i lekkością pierwszych komputerów przenośnych, które nazywano tak nie dlatego, że były mobilne, tylko dlatego, że w ogóle można je było ruszyć z miejsca.
Tadpole Computer wpisywało się w ten nurt już we wczesnych latach 90′. Kiedy w 2005 roku General Dynamics, jeden z największych koncernów zbrojeniowych świata, wykupił tę firmę… nie zmieniło się absolutnie nic. Tylko spójrzcie na Topaza, jeden z modeli będących obecnie w ofercie. W wojsku z pewnością ma wielorakie zastosowania, wygląda bowiem jakby zupełnie skutecznie mógł służyć jako pocisk artyleryjski. Widywaliśmy już smuklejsze walizki. Albo kamienie. Coś dla zwolenników „specyficznego” stylu przełomu lat 80′ i 90′.
- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Bez przesady -Toughbook zajebisty, ale Tulip faktycznie, no nie widziałem takiego cuda jak żyję :)))
Tak ma być użyteczny a nie ładny
jaki sens ma zestawianie Topaza i Toughbooka, ktore z racji zastosowania maja po prostu inny (tradycyjny w tym segmencie) design z potworkami? radze pomyslec przed pisaniem nastepnego bzdurnego porownania…
ja tam tych lapków nie nazwałabym brzydkimi lecz oryginalnymi. jasne, kwestia gustu ale Apple eMate 300, Toughbook i IBM wyglądają super -charakterne maszyny można by rzec, nie to co dziś – wszystkie cieniutkie, leciutkie – zrobione na jedno kopyto. ten Tulip tylko jak dla mnie jest brzydki jak kupa – pogoniłabym tego co by mi go dał i nawet metka z ceną by nie pomogła.
Pojawienie się Topaza w tym zestawieniu jeszcze przełknąłem, ale do nazywania Toughbooka brzydkim to trzeba chyba przyjmować gabaraty jako główne kryterium.
gScreen SpaceBook jest akurat całkiem ciekawy. Nie powiem, żeby takie cacko było mi potrzebne na co dzień, ale pomysł jest fajny.
@Zdzisek: to sprzęt wojskowy nie może być ładny lub brzydki, bo jest wojskowy?
Tja… wojskowe komputery w zestawieniu z domowymi zabawkami.
Teraz czekam na zestawienie w którym porównywane będą:
– Bojowy wóz piechoty „Rosomak”
– Fiat Panda
– Bugatti Veyron
Ciekawe, który wygra.
Apple eMate 300 – uwaga ta wnęka pod ekranem to nie stacja dyskietek tylko wnęka na „pisak” (na innych zdjęciach na google to dopiero widać 😉
PS. te wszystkie sprzęta nie są wcale aż takie szkaradne