Laptopy z rodziny HP Pavilion budzą u użytkowników skrajnie różne emocje. Jedni zachwycają się ich uniwersalnością, inni natomiast narzekają na usterki i rozliczne wady notebooków od giganta z Palo Alto. Sprawdźcie, jak sprawy mają się z dość popularnym, multimedialnym modelem HP Pavilion dv6-6150.
Trzeba oddać Hewlett-Packard, że jak na firmę, której katalog w lwiej części składa się z szaroburego, nijakiego sprzętu biurowego, to laptopy wychodzą im naprawdę ładne. Ten Pavilion jest tego doskonałym przykładem. Na pierwszy rzut oka może nawet sprawiać wrażenie sprzętu znacznie droższego, niż jest w rzeczywistości. Chcąc się zaopatrzyć w ten model trzeba mieć odłożone jakieś 2700 złotych – to wydaje się stosunkowo niewielką sumą od momentu gdy zobaczymy pokrywę obudowy i pulpit ze szczotkowanego aluminium. Plastikowa jest tylko podstawa komputera. Designu dv6-6150 także nie musi się wstydzić. Laptop wygląda stylowo i nowocześnie, a pomimo dość sporych jak na „piętnastkę” gabarytów, wydaje się całkiem zgrabny. Wizualnie ten model wypada naprawdę znakomicie.
W pierwszym momencie nie można doczepić się także do wykonania. Konstrukcja jest solidna. Wytrzymałe aluminium zapewnia, że nie da się jej łatwo ugiąć. Nie ma też mowy o żadnym poskrzypywaniu ani trzeszczeniu. Niestety, do pełni szczęścia czegoś brakuje. Tym czymś jest spasowanie elementów obudowy. Aluminiowy pulpit wydaje się kiepsko połączony z plastikową podstawą, przez co pomiędzy jedną a drugą częścią pojawiły się wyraźne szpary. To dość znaczna, choć mało uciążliwa skaza na prezencji Paviliona.
Pod maską komputer ze stajni HP kryje baterię o pojemności 62 Wh. To mocniejszy akumulator niż w większości notebooków tej wielkości i w pełni daje się to odczuć podczas korzystania z komputera. Hewlett-Packard należą się spore pochwały za to, że ich produkt multimedialny nie jest tylko z nazwy. Oglądanie filmów czy głośne słuchanie muzyki przez ponad 3 godziny nie powinno być dla niego żadnym problemem. A jeżeli ograniczymy się tylko do pracy biurowej, ten czas powinno się udać wydłużyć nawet dwukrotnie. Nie trzeba się więc obawiać o to, że po chwili użytkowania trzeba będzie nerwowo rozglądać się za najbliższym gniazdkiem.
Niestety, pojemna bateria wiąże się także z pewnym problemami. Chodzi przede wszystkim o wagę tego komputera. 15-calowe laptopy raczej nie powinny przekraczać 2.5 kilograma. W przypadku Paviliona dv6-6150 o takim wyniku nie ma nawet co marzyć. 2.9 kg może nie wydawać się aż tak bardzo od tego standardu odległe, ale z pewnością jest odczuwalne i to w negatywny sposób. Sprzęt od HP nie jest też mały, choć w przypadku samego komputera dobry design może to trochę ukrywać. Ciężko jednak nie zauważyć wielkiego klocka, jakim jest zasilacz. Ten Pavilion to, jak na laptopa, wyjątkowo „domowy” sprzęt.
To jedna z największych wad tego komputera. Jeżeli przeszkadza wam grzanie się laptopa, a do tego jesteście wrażliwi na hałas albo zamierzacie korzystać z notebooka w nocy i nie chcecie budzić pozostałych domowników, od razy możecie skreślić dv6-6150 z listy potencjalnych zakupów. To nie jest sprzęt dla was. Pod obciążeniem osiąga naprawdę wysokie temperatury i jeśli zamierzacie grać na laptopie w jakieś bardziej wymagające gry, rozsądnie będzie od razu zainwestować w podkładkę chłodzącą. Wyciskając z Paviliona ostatnie soki nie możecie też liczyć na ciszę i spokój. Kiedy komputer pracuje na pełnych obrotach robi to z subtelnością starego traktora. Sporym kłopotem tego modelu jest także jego dość spora wadliwość. Użytkownicy nierzadko skarżą się na to, że ich egzemplarz szybko trafił do serwisu. Ponadto, dwie karty graficzne nie współpracują ze sobą najlepiej i czasem podczas gry na ekranie mogą zacząć dziać się przeróżne cuda. Fatalną pomyłką są także przebicia prądu, które zdarzają się na pulpicie – takie usterki nie mają prawa pojawiać się w sprzęcie sygnowanym logiem wielkiej firmy o uznanej marce.
Na temat 15.6-calowego wyświetlacza typu LED, w który wyposażony został ten komputer, ciężko powiedzieć coś wyjątkowo dobrego lub złego. Jest raczej typowy i wyróżnia się pod niewieloma względami. Z pewnością można go pochwalić za dużą jasność. To imponuje szczególnie, kiedy przypomnimy sobie jak długo bateria potrafi trzymać na jednym ładowaniu. Poza tym jednak mamy do czynienia z zupełnym standardem. Rozdzielczość 1366 x 768 pikseli dla takiego ekranu ciągle jest typowa. Niczym ani na plus, ani na minus, nie wyróżniają się też kąty widzenia czy odwzorowanie kolorów. Jednego tylko HP nie możemy wybaczyć. Czemu ekran nie jest matowy? Rozumiemy, że jako komputer przeznaczony raczej do bycia zastępcą domowego desktopa, Pavilion dv6-6150 nie będzie zbyt często pracował w pełnym słońcu, ale połyskującego wyświetlacza i tak przeboleć nie potrafimy.
Klawiatura to kolejny element, który nie stara się człowiekowi szczególnie uprzyjemnić pracy na tym notebooku, ale nie robi też nic by utrudnić mu życie. Zwolennicy wyspowych układów mają powody do mruczenia. Tego typu konstrukcje stają się coraz powszechniejsze – „wysepki” znajdziemy także tutaj. Dzięki temu rzadziej zdarzają się literówki, do tego pisze się całkiem wygodnie. Skok klawiszy jest odpowiednio dobrany. Znalazło się nawet miejsce dla pełnego numpada. Irytują tylko malutkie strzałki góra-dół, dwukrotnie mniejsze od przycisków kierunkowych prawo-lewo.
Touchpad zdecydowanie nie należy do mocnych stron Paviliona. Co prawda jest gładki i zapewnia dobry poślizg, na plus należy zaliczyć mu także podświetlaną ramkę, ale głośne, toporne klawisze z pewnością nie kwalifikują się jako „wygodne”. Kiepsko działa także wyłącznik gładzika. Teoretycznie odłączenie touchpada powinno być możliwe naciśnięciem jego rogu, ale w praktyce okazuje się to znacznie bardziej skomplikowane niż w teorii. System po prostu nie działa właściwie i trzeba się trochę naklepać w gładzik, żeby w końcu przestał działać.
Paviliona dv6-6150 można kupić już za jakieś 2700 złotych. Za takie pieniądze możliwości komunikacyjne tego komputera są naprawdę imponujące. Przede wszystkim, obok dwóch portów USB 2.0 znalazło się także miejsce dla dodatkowej pary superszybkich gniazd USB 3.0. Do tego dochodzi HDMI, FireWire, LAN, D-Sub, czytnik kart pamięci. Ogólnie rzecz biorąc – czego dusza zapragnie. Za komunikację bezprzewodową odpowiadają technologie bluetooth i Wi-Fi, choć karta sieciowa w tym komputerze niestety nie działa najlepiej. Zdecydowanie zbyt często zdarza jej się gubić zasięg.
Notebook od HP w pełni zasłużył sobie na miano multimedialnego. Napęd Blu-ray w standardowym wyposażeniu to znakomita wiadomość dla wszystkich, którzy posiadają kolekcję filmów na takim nośniku i muszą czasem przesiąść się z kina domowego na laptopa. Komputer obsługuje także technologię WiDi (Intel Wireless Display), pozwalającą na bezprzewodowe przesyłanie zdjęć, muzyki i nagrań wideo prosto do telewizora. Na Pavilionie dv6-6150 bez problemu obejrzycie też swoją ulubioną telenowelę, bo urządzenie ma wbudowany tuner DVB-T. Chcielibyśmy napisać, że głośniczki Beats Audio dopełniają obrazu niesamowicie uniwersalnego sprzętu, ale nie możemy. Są w najlepszym razie przeciętne. Mimo to, opisywany model jako multimedialna zabawka sprawdza się naprawdę znakomicie.
Nie samymi multimediami ManiaK żyje. Od czasu do czasu można też w coś pograć. Ten komputer, przynajmniej kiedy nie kopie użytkownika prądem, powinien być do tego w sam raz. Dwurdzeniowy procesor Sandy Bridge Intel Core i5-2410M pracujący z częstotliwością 2.3 GHz to rozwiązanie dość pospolite. Znajduje się na pokładzie całej fury laptopów średniej klasy. Nie należy jednak postrzegać tego jako wadę – to po prostu bardzo solidny kawałek krzemu, który na swoją popularność w pełni sobie zasłużył. Tutaj dodatkowo, poza zintegrowanym z CPU układem Intel HD Graphics 3000, ma jako wsparcie kartę graficzną AMD Radeon HD 6770M. Jest to sprzęt z górnych rejonów średniej klasy i jego obecność przy tym pułapie cenowym może się podobać. Dzięki niemu spokojnie pogramy na dv6-6150 w gry sprzed dwóch lat, a i tegoroczne tytuły, bez szarżowania z ustawieniami, nie powinny sprawić Pavilionowi wielkich kłopotów.
Nie obrazilibyśmy się o troszkę więcej pamięci RAM. 4 GB to na pewno nie jest mało, ale nie brakuje obecnie na rynku modeli oferujących więcej i mieliśmy cichą nadzieję, że HP wpisze się w ten trend. Niestety, nic z tego. Amerykańska firma rekompensuje to natomiast dobrym, szybkim dyskiem twardym z rodziny Seagate Momentus. 7 200 obrotów na minutę to miła odmiana od standardowych 5 400, a 500-gigabajtowy HDD imponuje też pozostałymi parametrami. Przy wyborze napędu HP spisało się na medal.
HP Pavilion dv-6150 to jeden z tych komputerów, które niełatwo się ocenia. Na pozór wszystko jest w najlepszym porządku i prezentuje się bardzo dobrze. Za wcale nie wygórowaną cenę można mieć maszynę wprost idealną do multimediów. Napęd Blu-ray, WiDi, tuner DVB-T, do tego specyfikacja techniczna pozwalająca sprawdzić na laptopie nawet nowe tytuły ze świata gier wideo… a to wszystko opakowane zgrabną obudowę z aluminiowymi elementami. Żyć nie umierać. Ale im bardziej zagłębiamy się w szczegóły, tym więcej problemów wychodzi na wierzch. Kiepskie spasowanie elementów obudowy. Przebicia prądu na pulpicie. Notebook grzeje się to jak piec na zimę. Często występują mniejsze i większe usterki. Jeżeli nie przykładacie wagi do szczegółów, powinniście być zadowoleni, ciężko jednak, nawet mimo świetnego wyposażenia, z czystym sumieniem polecić ten zakup.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.