>
Kategorie: LongformPozostali

Facebook – kto tu kogo wykiwał?


Facebook wie coraz więcej o swoich użytkownikach, nierzadko zna ich preferencje w różnych kwestiach, a taka wiedza jest bezcenna (zwłaszcza, że dwie najliczniejsze grupy użytkowników sieci to ludzie w wieku od 25 do 34 lat i od 35 do 44 lat, a to właśnie oni stanowią target większości reklamodawców). Po co bombardować daną osobę reklamami, które nie odniosą żadnego skutku i irytować ją w ten sposób, skoro można się postarać odpowiedzieć na jej potrzeby. Zadanie wydaje się trudne, ale wcale nie jest niemożliwe w realizacji. Jedno jest pewne – dalsze bazowanie jedynie na wpływach z reklamy może się okazać niebezpieczne i firmie zdecydowanie przyda się dywersyfikacja źródeł finansowania.

Niezwykle ważnym kierunkiem rozwoju Facebooka będzie sektor mobilny. Pomijam tu już kwestie typu własny smartfon (mówi się o nim w branży już od dawna, ale póki co nic z tego nie wynika; zainteresowanych odsyłam jednak pod ten adres). Chodzi raczej o integrację serwisu z możliwościami, jakie stwarzają gadżety i usługi mobilne. Czy faktycznie jest to takie ważne? Zdecydowanie tak. Przeprowadzone jakiś czas temu badania wykazały, że użytkownicy „inteligentnych telefonów” spędzają w sieci społecznościowej średnio 441 minut miesięcznie. Dla porównania: komputery są w tym celu wykorzystywane średnio przez 391 minut miesięcznie. Z Facebooka z pomocą sprzętu mobilnego korzysta już prawie 500 mln ludzi i nie można tego bagatelizować – wskaźnik ten będzie dynamicznie rósł. Zuckerberg doskonale zdaje sobie z tego sprawę i sam popodkreślał podczas spotkania z inwestorami, że branża mobilna jest dla FB priorytetem. Na potwierdzenie tych słów wprowadzono usługę FB Messenger stanowiącą alternatywę dla wiadomości tekstowych typu SMS, a kolejnym interesującym rozwiązaniem wydaje się być aplikacja Page Manager ułatwiająca zarządzanie podstawowymi funkcjami popularnej sieci społecznościowej z poziomu urządzenia mobilnego. Na tym zapewne przygoda z branżą mobilną się nie skończy.

Branża mobilna przyniesie firmie spodziewane zyski? / Fot. digieye, Fotolia

Niezwykle ciekawą kwestią będą zapewne przejęcia (zresztą póki co skupiają się one właśnie na podmiotach z branży mobilnej). Facebook zarobił na IPO sporo pieniędzy i warto mądrze je zainwestować. Należy to jednak robić z odpowiednim umiarem i wstrzymać się od szarżowania, jakie cechowało przejęcie Instagramu (właściciel popularnej aplikacji o tej samej nazwie). Zuckerberg nie zamierzał w tym przypadku oszczędzać i wyłożył na zakup start-upu okrągły miliard dolarów. Sporo jak na firmę zatrudniającą kilkanaście osób. Czy było to rozsądne posunięcie? Czas pokaże. Jednak co ciekawe, Facebook kilka tygodni po tym przejęciu zaprezentował aplikację Facebook Camera, która pod wieloma względami bardzo przypomina produkt Instagram (w międzyczasie przejęto także serwis Lightbox skupiający się na temacie fotoblogów). Firma twierdzi, że strategia w tym zakresie jest dokładnie przemyślana, więc może warto poczekać na jej rozwinięcie i rezultaty.

Kilka dni temu pojawiła się nieoficjalna informacja, która w przypadku potwierdzenia może narobić sporego zamieszania w branży IT. Podobno norweska firma Opera Software prowadzi rozmowy kilkoma korporacjami, dotyczące przejęcia skandynawskiego przedsiębiorstwa. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ w roli kupca najczęściej wymienia się Facebooka (konkurentem w tym wyścigu ma być m.in. Yandex). Nie wiadomo, czy mowa o pełnym czy tylko częściowym przejęciu i kiedy miałoby do niego dojść. Warto jednak wspomnieć, że Norwegowie przestali zatrudniać nowych pracowników, a to oznacza jakieś zmiany. Obecnie firmę Opera Software wycenia się na około 670 mln dolarów, czyli sumę, która nie stanowiłaby dla imperium Zuckerberga większego problemu. Dzięki tej transakcji FB zyskałby dostęp do rynku przeglądarek, co poważnie zwiększyłoby jego możliwości – zwłaszcza, że Norwegowie posiadają produkt o nazwie Opera Mini – idealne rozwiązanie dla giganta zainteresowanego zagłębianiem się w branżę mobilną.

Podsumowanie

Należy już chyba podsumować zebrany materiał i zastanowić się, czy problemy z debiutem na giełdzie były chwilową zadyszką, czy dowodem na to, że w przypadku FB poważnie przeszarżowano i skierowano korproację na niewłaściwy tor. O ile Mark Zuckerberg wspominał wcześniej, że nadrzędnym celem firmy nie jest zarabianie pieniędzy, lecz dostarczanie ludziom interesującego produktu (lepiej nie wdawać się w szczegóły, na ile prawdziwe są te zapewnienia), o tyle teraz akcjonariusze będą się domagali satysfakcjonujących zysków i wzrostu cen papierów wartościowych serwisu. Słuszne są oczywiście argumenty przekonujące iż Zuckerberg może być głuchy na krytykę i żądania innych, ponieważ nadal kontroluje firmę (po iPO posiada 56% głosów na walnym zgromadzeniu firmy), ale nie ma on już władzy absolutnej w tym biznesie.

Niedługo przekonamy się, czy młody Amerykanin sprosta presji i okaże się świetnym menedżerem potrafiącym pogodzić interesy różnych grup. A działać musi szybko – najświeższe wyniki finansowe rzucają cień na funkcjonowanie firmy.
Wspomniałem wcześniej, iż przychody i zyski Facebooka rosły w ostatnich latach bardzo dynamicznie. O ile przychody w roku 2011 wzrosły w porównaniu z poprzednim rokiem aż o 88%, to gdy porównamy pierwszy kwartał bieżącego roku z pierwszym kwartałem roku 2011 otrzymamy wynik 45%. Nadal jest to świetny rezultat, ale widać już, że FB zaczyna pod tym względem ostro hamować (gdy porównamy przychody z I kwartału bieżącego roku i ostatniej ćwiartki roku poprzedniego, to okaże się, iż przychody skurczyły się o 6% – to już powinno zapalić czerwoną lampkę w firmie).

Poważnym problemem FB mogą się stać pozwy / Fot. Junial Enterprises, Fotolia

Wyniki można oczywiście stosunkowo szybko podkręcić, ale to igranie z ogniem, o czym wspomniano już w tekście – jeśli firma przesadzi z reklamami, to zdecydowanie więcej na tym straci, niż zyska. Pojawia się także temat skuteczności reklamy w popularnej sieci społecznościowej. Przed samym IPO koncern General Motors doszedł do wniosku, że korzystanie z tego serwisu jako narządzi promocji nie przynosi spodziewanych efektów i wycofał 10 mln dolarów przeznaczonych na ten cel. W sukurs Facebookowi przyszły firmy Ford oraz Chrysler, ale niesmak pozostał. Zwłaszcza, że wszystko odbywało się na krótko przed giełdowym debiutem (ciekawe, czy był to całkowicie przypadkowy termin?).

Facebook może również przesadzić na innej płaszczyźnie. Niedawno w Sieci pojawiła się informacja, iż serwis testuje funkcję płacenia za możliwość wyróżniania wpisów publikowanych na tablicy. Taki bonus miałby kosztować 2 dolary (oczywiście może to być tylko przykładowa cena, której używa się w wersji testowej). Na tym zapewne nie zakończą się eksperymenty firmy i należy się spodziewać kolejnych interesujących doniesień w tym temacie. Zagrożenie dla FB stanowią nie tylko jego nowe usługi, ale też odpływ starej kadry. Nie jest tajemnicą, że w związku z IPO wielu pracowników sieci społecznościowej stało się milionerami i już niedługo będą oni mogli spieniężyć swe akcje. Niewykluczone, że wielu z tego skorzysta i postanowi poszukać szczęścia w biznesie na własną rękę. Jeśli w krótkim czasie z firmy odejdzie kolektyw tworzący ten serwis od dłuższego czasu i doskonale znający jego specyfikę, to czy da się ich szybko i bezbolesne zastąpić?

Facebook w najbliższym czasie może się zmierzyć z falą pozwów, które złożą lub już złożyli niektórzy pracownicy, użytkownicy, konkurencja, inwestorzy, reklamodawcy. Każda z tych grup ma inny powód, ale większości zależy na tym samym – chcą uzyskać od korporacji wysokie zadośćuczynienie i zapewne w wielu przypadkach tak się w właśnie stanie. To oznacza nie tylko koszty, ale też rodzi ryzyko eskalacji tego problemu – zwycięstwo w sądzie z wielką firmą może zachęcić do podobnego ruchu kolejne osoby i przedsiębiorstwa. Czy to najpoważniejsze z zagrożeń? Zdecydowanie nie. Prawdziwą zmorą Facebooka może się okazać ostra konkurencja. Walkę z FB (na różnych płaszczyznach) będą zapewne toczyć Google, Amazon i Apple. A to dopiero początek długiej listy.

Debiut Facebooka z pewnością nie wypadł tak, jak wielu by sobie tego życzyło. Wpłynęło na to wiele czynników i niewykluczone, że cena akcji nadal będzie spadać. Nie oznacza to jednak, że w dłuższej perspektywie nie może być lepiej – firma jest w stanie udowodnić, iż niesłusznie spisano ją na straty. Potrzebne są jednak odpowiednia strategia rozwoju, mądre inwestycje oraz przemyślane tworzenie nowych usług. W przeciwnym wypadku czar wielkiego FB pryśnie. I rację będzie miał po raz kolejny legendarny inwestor Warren Buffet, który przed IPO sieci społecznościowej oświadczył, iż nie zainwestuje w jej akcje. Dopiero najbliższe lata pokażą, czy była to słuszna decyzja.

Źródła: Reuters, NASDAQ, BBC, Bloomberg, CNET, Astera, Money.pl, Bankier.pl

Maciej Sikorski

Komentarze

  • Cena akcji byla wyswietlana juz na dlugo przed startem.Az do samej sesji utrzymywala sie na poziomie wyceny IPO czyli 38 dolarow i w zaden sposob nie chciala pojsc wyzej,kazdy podskok byl natychmiast zbijany a i chetnych na akcje nie bylo widac,patrzac na wolumen.
    Kazdy myslacy trzezwo a nie napedzany chciwoscia od razu musial dojsc do wniosku,ze cos jest nie tak i kazdy taki ktos dal od razu zlecenie sprzedazy.
    Dzis wydaje sie oczywiste,ze banki i wielcy inwestorzy ostrzezeni przez Morgana wyciagneli cene na starcie,pozbywajac sie akcji i zarabiajac ogromne sumy.Jak zwykle"smierc frajerom".
    Jedynym wyjsciem z tak watpliwej sytuacji powinno byc uniewaznienie
    IPO i zwrot pieneidzy z konta facebook'a na konta zapisujacych sie.Ale do tego oczywiscie nie dojdzie,bo to praktycznie zablokowalo by na zawsze prace gieldy w przyszlosci i wszellkie inne emisje.
    Facebook jest ewenementem,bo to firma,ktora przeciez niczego nie produkuje;wielki odkurzacz do wysysania nadwyzek pieniadza.Te pieniadze,wydane na bezsensowne akcje,moglyby przeciez pojsc na zakup realnych towarow i pobudzic gos[podarke.Z drugiej strony,jakas tam,niewielka czesc dzieki reklamom spowoduje to samo.
    I jeszcze jedno: nie sprawdzalem stanu aktualnego,bo jestem w podrozy,ale w dniu IPO CNN podawal,ze Zuckerberg zatrzyma ok. 31 % akcji.Warto tez pamietac,ze to nie jego pieniadze stworzyly firme,ale pieniadze sponsorow,a jak bylo widac na starcie,bylo ich bardzo wielu;dzis wszyscy sa w grupie najbogatszych.