Firmą, która ostatnio przeszła największe zawirowania w zakresie zasobów ludzkich, jest bez wątpienia Apple. Gigant z Cupertino przez długie lata sprawiał wrażenie monolitu, na którym trudno było dostrzec jakąkolwiek rysę. Teraz uległo to zmianie. W zarządzie firmy doszło do poważnych przetasować, a nawet zwolnień. Swoje stanowisko utracił m.in. Scott Forstall. Z Apple był on związany od drugiej polowy lat 90. XX wieku. Właśnie wtedy do swojego „ukochanego dziecka” powrócił Steve Jobs. Panowie pracowali razem już od kilku lat w firmie NeXT i najwyraźniej była to owocna współpraca, skoro Jobs postanowił promować młodszego kolegę i umożliwił mu poważny awans.
Forstall pełnił do niedawna funkcje wiceprezesa Apple i był odpowiedzialny w korporacji za platformę iOS. Można zatem stwierdzić, że odgrywał w amerykańskim gigancie jedną z głównych ról – sektor mobilny to dzisiaj serce i płuca producenta. Co się zatem stało, że jeden z głównych współpracowników Jobsa utracił pracę? Oficjalne stanowisko różni się oczywiście od doniesień, jakie można wyłuskać w plotkach, dlatego warto rzucić okiem na oba źródła.
Z informacji dostarczonych przez Apple można wywnioskować, że Forstall stracił stanowisko, ponieważ firma dokonuje przebudowy swych struktur (działy odpowiedzialne za rozwój iOS oraz OS X mogą w perspektywie stać się jednym organizmem) i top menedżer padł po prostu ofiarą tych zmian. Pojawiła się także kwestia słynnych już map Apple dla platformy iOS. Korporacja zaliczyła w tym przypadku sporą wpadkę i decydenci firmy doszli do wniosku, że trzeba za nią przeprosić użytkowników. Miał tego dokonać właśnie Forstall, ale akurat on nie podzielał zdania kolegów i przekonywał, że przeprosiny nie są konieczne. W tym przypadku podążał po prostu drogą wyznaczoną przez swego mentora – Steve’a Jobsa. Niejednokrotnie powtarzano, że Jobs nigdy nie przeprosiłby za niedogodności, a dla Forstalla nie były to tylko frazesy. Ostatecznie za mapy przeprosił Tim Cook. Warto odnotować, że na konto zwalnianego menedżera wpisano jeszcze kilka niepowodzeń i stał się on przysłowiowym kozłem ofiarnym (bo trudno uznać, by jeden człowiek odpowiadał za wszystkie niepowodzenia i niedociągnięcia takiego kolosa).
A jak sprawa wygląda nieoficjalnie? W pewnym stopniu przypomina ona przypadek top menedżera Microsoftu. Forstall podobno nie mógł się dogadać z innymi pracownikami korporacji, a w przypadku Jonathana Ive (do niedawna odpowiedzialny za design produktów Apple, po przetasowaniach będzie także nadzorował prace nad interfejsem oprogramowania amerykańskiej firmy) wspominano już nawet o nieskrywanej niechęci (panowie ponoć nieustannie się kłócili). Forstall zniechęcał do siebie także innych czlonków zarządu i Tim Cook musiał w końcu podjąć działania, by te kłótnie nie doprowadziły do rozsadzenia Apple.
Trudno określić, jak długo zastanawiał się nad podjęciem konkretnych decyzji, ale bez wątpienia sprawę ułatwił mu sam Forstall, który zaczął się odwoływać do czasów rządów Jobsa i stwierdził wprost, że po śmierci współzałożyciela, w firmie zabrakło ośrodka decyzyjnego (choć jest to bardzo śmiała teza, to trzeba przyznać Jobsowi, że potrafił utrzymać swoich pracowników w ryzach i łagodził wszelkie konflikty miedzy nimi – w tamtym czasie nikt nie wspominał o wzajemnych animozjach). A na takie docinki Cook po prostu nie mógł nie zareagować i zwolnił swojego pracownika. Zwolnił, ale nie usunął jeszcze z firmy – Forstall ma przez pewien czas pełnić rolę doradcy Tima Cooka i pożegna się z Apple dopiero w 2013 roku. Dziwne zagranie i nie wiadomo, co jeszcze może ono przynieść.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Czyżby przypadek dawnej Jugosławii? Jak odszedł Tito to rozpadło się to czeka?