Kazuo Hirai
Obecny CEO Sony pełni swoje funkcje (oficjalnie) od 1 kwietnia 2012 roku. Jego poprzednik – Howard Stringer – miał być antidotum na problemy japońskiej korporacji, ale nie udało mu się odbudować dawnej potęgi gracza z Kraju Kwitnącej Wiśni. Walijczyka zastąpił zatem Japończyk. I to Japończyk związany od kilkunastu lat z Sony. W trakcie swej kariery w firmie zaliczył on różne szczeble w korporacyjnej kariery i dał się poznać jako niezły strateg i człowiek zdolny do przeprowadzania zmian i wdrażania w życie programów naprawczych. A właśnie takiej osoby potrzebuje teraz Sony.
Hirai stosunkowo szybko zabrał się za restrukturyzację japońskiego giganta: zwolnienia, część oddziałów został połączona, inne zamknięto, jeszcze inne sprzedano (cały proces dopiero się rozkręca i może potrwać kilka lat). Działania nowego CEO widać już np. w sektorze mobilnym, a zwłaszcza w segmencie smartfonów – Sony po rozstaniu z korporacją Ericsson nabrało wiatru w żagle i nabiera rozpędu w tej branży. Mimo to analitycy dość krytycznie podchodzą do osiągnięć Sony (niedawno agencja ratingowa Fitch obniżyła ich rating do poziomu śmieciowego, co poważnie utrudni Sony funkcjonowanie na rynku). Skąd ten sceptycyzm?
Większość specjalistów uważa po prostu, że Hirai, nawet jeśli okaże się charyzmatycznym szefem i wizjonerem, nie zdoła zmienić swojej korporacji i nie usunie z niej negatywnych zjawisk, które rozwijały się praktycznie przez kilka dekad. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że japoński top menedżer znalazł się w sytuacji trudnej pozazdroszczenia. Ciąży na nim spora odpowiedzialność i presja, ponieważ stanął przy sterach legendarnej korporacji, która w oczach rzeszy osób funkcjonuje idealnie. Jeżeli zatem wyniki producenta będą się pogarszać, to niepowodzenia mogą zostać zapisane na konto Kazuo Hirai. Tymczasem objął on swe stanowisko w momencie, gdy Sony znalazło się w bardzo złej sytuacji. Jeśli uda mu się wyprowadzić firmę na prostą, to bez dwóch zdań zasłuży on na powszechny szacunek – nie tylko w Japonii. Hirai jest ponoć odważnym człowiekiem – przekonamy się, ile jest w tym prawdy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Czyżby przypadek dawnej Jugosławii? Jak odszedł Tito to rozpadło się to czeka?