Od kilku miesięcy w naszych sklepach dostępny jest odtwarzacz Vedia A10. Jest to sprzęt pod wieloma względami wyjątkowy i, choć nie jest to nowość, bez wątpienia warto przyjrzeć mu się z bliska.
Do niedawna Vedia firmowała swoim logiem wyselekcjonowane azjatyckie odtwarzacze. A10 jest pierwszym playerem zaprojektowanym przez Polaków. Jaki jest efekt ich pracy? Zachęcam do przeczytania mojej recenzji.
Mam nadzieję, że projektanci z Vedii przyłożą się bardziej do kolejnych odtwarzaczy, gdyż jakość wykonania A10 pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście model ten nie zalicza się do segmentu high-end, niemniej jednak produkty konkurencji prezentują się zdecydowanie lepiej. Design określiłbym jako minimalistyczny, jednak w negatywnym znaczeniu tego słowa. Mam wrażenie, że Vedia zbagatelizowała wygląd odtwarzacza, koncentrując się na tym co w środku. Nie jestem przekonany, czy był to dobry pomysł, bo na pierwszy rzut oka A10 nie różni się bardzo od tanich chińczyków. Wykorzystane plastiki bez wątpienia nie zaliczały się do najdroższych, także spasowanie poszczególnych elementów nie jest precyzyjne. Zaślepka maskująca port USB w żaden sposób nie chce trzymać się na miejscu, a przyciski nie wyglądają na szczególnie żywotne.
Monochromatyczny, 1-calowy ekran OLED A10 jest wystarczająco duży i czytelny, by w wygodny sposób obsługiwać odtwarzacz, pod warunkiem, że korzystamy z niego w zacienionych miejscach. W świetle słonecznym wyświetlane elementy są całkowicie niewidoczne. Jest to prawdopodobnie największa wada urządzenia.
Jeśli jakością wykonania i wyświetlaczem Vedia A10 nie może równać się z produktami konkurencji, to pod względem wyposażenia zostawia w tyle nawet znacznie droższe modele. W pudełku znajdziemy silikonowe etui, smycz z logiem Vedii, kabel USB, ładowarkę sieciową, świetne (podkreślam świetne) słuchawki SRS 200 oraz parę gąbek.
Na uwagę zasługuje przede wszystkim mnogość funkcji samego playerka. Vedia zadbała, by znalazło się w nim wszystko co potrzebne. A10 ma całkiem nieźle działające radio, dyktafon, transmiter FM umożliwiający słuchanie nagranej na nim muzyki na dowolnym odbiorniku radiowym, czytnik kart microSD (do 16GB) oraz dwa (!!!) wyjścia słuchawkowe. A10 potrafi także odtwarzać pliki txt, jednak przydatność tej funkcji jest dyskusyjna.
Sterowanie odtwarzaczem nie przysparza najmniejszych problemów i odbywa się w sposób intuicyjny. Menu jest przejrzyste, a do nawigacji służy zainstalowany obok wyświetlacza joystick oraz przyciski znajdujące się u góry odtwarzacza. W tym miejscu muszę dodać, że przeinstalowany firmware działa bardzo niestabilnie, przez co A10 często się zawiesza. Na szczęście aktualizacja oprogramowania rozwiązuje ten problem.
Niestety w żaden sposób nie da się przyspieszyć kopiowania plików z komputera na odtwarzacz. Irytujące jest także niezwykle anemiczne aktualizowanie biblioteki po przegraniu nowych piosenek.
Producent utrzymuje, że odtwarzacz może pracować bez przerwy do 60 godzin. Niestety, w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Intensywnie słuchając plików zapisanych w formacie FLAC oraz MP3 (minimum 256kbps), Vedię musiałem ładować średnio raz na dwa dni. Bateria pozwala na kilkanaście godzin odtwarzania muzyki, ale trzeba zaznaczyć, że czas ten będzie bez wątpienia dłuższy przy plikach o niższej jakości.
Doszliśmy wreszcie do kwestii najważniejszej. A10 jest bez wątpienia jednym z najlepiej grających odtwarzaczy w tym segmencie. Podczas testów korzystałem z dołączonych do zestawu słuchawek SRS 200 oraz dokanałowych Shure e4g i nausznych Sennheiser PX100. Odtwarzacz najgorzej radził sobie z wymagającymi dokami Shure’a, co wcale nie znaczy, że jakość dźwięku była niezadowalająca.
Vedia jest jedną z nielicznych firm, które do swoich odtwarzaczy dorzucają naprawdę dobrze grające słuchawki. Choć nie jestem wielbicielem pchełek, SRS-y zaskoczyły mnie brzmieniem. Ze świeczką można szukać zestawu, który bez żadnych modyfikacji zadowoli nawet bardziej wymagające ucho. iPod czy Samsung YP-P3 pokazują swoje możliwości dopiero po wymianie stockowych brzęczałek na słuchawki z prawdziwego zdarzenia, co oznacza dodatkowy wydatek (a jak wiecie odtwarzacze te nie zaliczają się do najtańszych). W wypadku A10 jest inaczej.
Jeśli słuchacie mocno skompresowanych empetrójek A10 podkreśli ich wszystkie niedoskonałości. Pliki w wyższej jakości zaskoczą niejednego amatora przenośnych odtwarzaczy.
A10 brzmi raczej chłodno, z wyraźnie wyeksponowanymi wysokimi i średnimi tonami. Ponieważ jestem przyzwyczajony do niżej grających odtwarzaczy, na początku brakowało mi basu – z pomocą przyszedł equalizer z możliwością wprowadzania własnych ustawień (A10 ma także sprawnie działający system SRS, z którego jednak nie korzystałem, gdyż nie przepadam za dźwiękiem „na sterydach”). W niektórych utworach miałem wrażenie, że wysokie tony za bardzo wysuwają się na pierwszy plan, szczególnie przy dużej głośności (a A10 mocy nie brakuje) kobiecy wokal potrafił boleśnie zadźwięczeć w uszach. Wrażliwe ucho z pewnością wychwyci także delikatne szumy podczas cichego słuchania, jednak w porównaniu do buczącego jak pralka, popularnego kamyczka Creative’a, są one prawie niesłyszalne.
A10 gra czysto i analitycznie. Bas (po drobnej korekcji) schodzi nisko i potrafi wywołać przyjemne dreszcze na plecach. Poszczególne instrumenty nie zlewają się w bliżej nieokreśloną kombinację pisków i stuków, choć, jak pisałem wcześniej, na pierwszy plan wysuwają się tony wysokie.
A10 nie ma nic wspólnego iPhone’owym lansem. Tym odtwarzaczem nie zaimponujesz przypadkowo spotkanej dziewczynie. Brzydkie kaczątko zmienia się jednak w łabędzia po podłączeniu słuchawek. Moim zdaniem Vedii udało się stworzyć jeden z najlepiej grających odtwarzaczy w swojej klasie.
Jeśli więc zależy ci przede wszystkim na dobrym brzmieniu za rozsądne pieniądze i możesz wybaczyć (bardzo) przeciętną jakość wykonania oraz błędy w preinstalowanym oprogramowaniu, powinieneś zastanowić się nad produktem Vedii.
Zalety
Wady
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Kupiłem go nie dawno Vedia a10 8 gb. No cóż co tu dużo pisać wyświetlacz dno firmware sporo błędów może z czasem to wyeliminują.Bateria ogólnie średnia ale o tym co jest napisane na pudełku można zapomnieć 60 h.Bardzo słabe radio mieszkam w Łodzi i nie łapie dobrze stacji kpina co chwile jakieś szumy .I nie rozumiem dlaczego nie pracuje dobrze z Windows 7 uruchamia się i wyłącza i tak w kółko .Ładnie gra fakt tak samo w radiu jak stacja nie szumi .Ogólnie dobrze jak za tą cenę ale radio za słabe kpina.
a mi pasuje... co prawda wyswietlacź to kpina.. ale jakosc dźwieku... :)
nie źacina sie nie nic, nie mam problemow źadnych, nie musźe restartowac, a bateria prźy pelnym naladowaniu i ciaglym sluchaniu potrafi wytrźymac 40 godźin... moźe i wiecej, ale nie chcialo mi sie tyle cźekac i doladowywalem :)
Pamietajcie źe tego typu baterie jak w vedii nie moga byc formatowane... to je tylko źabija. Doladowujcie na maxa kiedy chcecie itd. źadnego formatowania! a jak źostawiacie odtwarźacź na jakis dłuźsźy cźas to albo na full baterie naladujcie, albo na minimum 40%.
wtedy bedźie dlugo trźymala :)
Polak potrafi?
Kompletna bzdura, firma vedia chcę zarobić za wszelką cenę . niestety kopie sobie dołki pod nogami, sprzęt nie nadaje się do wypuszczenia na rynek, na stronie internetowej reklamują inne firmy w okienkach blokujących przeglądanie strony, każą płacić za serwis-naprawę wad fabrycznych. Nie można konkurować z dużymi korporacjami za wszelką cenę...
Ludzie z tej firmy koniecznie powinni zmienić profesję.
Może produkcja sznurka była by dla nich odpowiednia
Bateria okrutnie słaba =_=
Zdarza się że dnia nie potrzyma.
Do tego problemy z softem..odtwarzacz się wykrzacza i nie wstaje często
gęsto..obowiązkowa pinezka do resetowania urządzenia.
Drugi raz wysłałem go do servisu zobaczymy..może to wina konkretnego egzemplarza.
Opinie na forach raczej tego nie potwierdzają ~
Lepiej wydać więcej na jakiego Irivera bądź inną markę
ma model T60 nie narzekam wcale
Nabyłem i trochę żałuję. Ten wyświetlacz naprawdę jest zupełnie niewidoczny za dnia, nawet przy zachmurzeniu, nawet w pomieszczeniu - na poczatku myślałem, że odtwarzacz się zepsuł. W baterię na 60 godzin proszę nie wierzyć (nikomu, przez najbliższe trzy generacje odtwarzaczy mp3). Tutaj 20 godzin maks.