Czekasz na ten moment całe miesiące. Wreszcie udajesz się do sklepu, kupujesz długo wyczekiwany album i wracasz do domu. Rozpakowujesz, przeglądasz książeczkę, wkładasz do odtwarzacza CD, zanurzasz się w fotelu, zakładasz słuchawki na uszy i… odpływasz. Słuchasz uważnie, kawałek po kawałku, bo każdy dźwięk ma znaczenie, delektujesz się muzyką. I nagle zdajesz sobie sprawę, że to jedno z ostatnich takich spotkań z artystą. Jesteśmy na skraju epoki. Wkrótce muzyki wszyscy będziemy słuchać przez Internet.
Jak najłatwiej walczyć z piractwem? Podwoić straże, wzmocnić zacieki? Nie, są prostsze metody. Wystarczy „dać” ludziom to, co chcieliby ukraść. Tak zrobił niedawno zespół U2, a przed nim kilkoro innych znaczących artystów, który udostępnił swój najnowszy album – „Songs of Innocence” – za darmo na serwisie iTunes, kilka tygodni przed premierą fizycznego krążka. Rok wcześniej zrobiła to Beyonce, która jeden ze swoich albumów wydała ekskluzywnie na iTunes. Teraz na podobny krok zdecydował się zespół Coma, którego nowy album koncertowy „Pierwsze wyjścia z mroku 2014 – Live in Jarocin” jest dostępny w preorderze za jedyne 9 zł. Wszystkie te decyzje podejmowane świadomie przez uznanych artystów pokazują jak powinno się walczyć z piractwem. Nie siłą, a sposobem.
Muzyka jest wszędzie
Dzisiaj nie wystarczy już produkować dobre albumy. Trzeba produkować takie albumy, które będzie się dało sprzedać w Sieci. O to nie jest trudno, bo popularne serwisy streamingujące muzykę dbają o dużą bazę albumów popularnych artystów i zespołów, oraz regularnie szykują ciekawe promocje. Dzisiaj już za ok. 10 zł miesięcznie można mieć pełny dostęp do najpopularniejszych w naszym kraju serwisów streamingujących muzykę (Deezer, Spotify). W obu serwisach znajdziemy mnóstwo dobrze znanych utworów, ale i produkty egzotyczne, o których w innych okolicznościach zapewne nigdy byśmy nie usłyszeli.
Serwisy i usługi pozwalające na streaming muzyki to lekarstwo na problemy piractwa. Na początku branża muzyczna podchodziła do nich sceptycznie, bo obawiano się, że udostępnianie muzyki za niewielką opłatę abonamentową może stanowić zagrożenie dla branży muzycznej. Wiele wytwórni i pojedynczych artystów do dziś je za taką mocną konkurencję dla fizycznych longplay’ów uważa. Dlatego nie zgadzają się na umieszczenie swoich albumów we wspomnianych serwisach lub też czynią to z dużym poślizgiem. Dla przykładu, debiutancki album Broken Bells („After the Disco”) przez wiele miesięcy można było posłuchać na Deezerze tylko w okrojonej wersji (4 z 11 utworów), „Ghost Stories” Coldplaya pojawił się kilka miesięcy po oficjalnej premierze, a ostatni album The Black Keys – „Turn Blue” – nie jest dostępny do dziś! Takich przykładów można by mnożyć, ale większość artystów woli być obecnym na danej platformie, niż ją pominąć.
Najwięcej, bo ok. 30 mln piosenek znajdziemy w Deezerze. Drugi w klasyfikacji jest Google Music z 25 mln utworów. WiMP zaoferuje nam blisko 23 mln kawałków, a Spotify o 3 mln mniej. Nie to jednak powinno być kryterium decydującym o wyborze danego serwisu. Czynników, na które należy zwrócić uwagę jest więcej, a do najważniejszych należy zaliczyć jakość muzyki i wysokość miesięcznego abonamentu. Jeżeli chodzi o tę pierwszą kwestię to bezkonkurencyjny jest WiMP, którego odmiana HiFi oferuje muzykę w najwyższej jakości. Przy płatnych opcjach serwisy takie jak Deezer, Spotify, Google Music czy Rdio pozwalają na streaming audio w maksymalnej jakości 320 kb/s. Standardowa jakość dla odsłuchu na komputerach wynosi jednak 160 kb/s, a dla odsłuchu mobilnego 96 kb/s. Z opłatami jest wszędzie podobnie, bo wynoszą one albo 10, albo 20 zł (w zależności od wybranego pakietu). Przed szereg wybija się WiMP HiFi, za dostęp do którego trzeba zapłacić co miesiąc 40 zł. Nie trzeba jednak od razu wydawać kilkunastu złotych, by przekonać się, czy dany serwis jest dla nas odpowiedni. Właściwie wszystkie z nich oferują możliwość dłuższego lub krótszego bezpłatnego testu.
Ale teraz przejdźmy od teorii do praktyki. Poniżej zostaną omówione pokrótce najważniejsze serwisy i usługi streamingujące muzykę w naszym kraju. Każdy ma swoje zalety i wady, ale wszystkie są zbudowane na podobnych fundamentach.
Deezer
Francuski Deezer ma na całym świecie ponad 30 mln użytkowników i umowy z ponad 2000 wytwórniami muzycznymi. W bazie znajdziemy 30 mln utworów, a należy pamiętać, że z miesiąca na miesiąc ta liczba stale rośnie. Deezer pojawił się na polskim najwcześniej ze wszystkich serwisów streamingowych, bo już na początku 2012 r. Przetarł tym samym drogę konkurencji i potwierdził, że na tego typu usługi jest zapotrzebowanie w naszym kraju. Deezer jest dostępny w trzech wersjach: bezpłatnej – Discovery, płatnej – Premium (9,99 zł/miesiąc) i Premium+ (promocja 9,99 zł zamiast 19,99 zł/miesiąc). Wersja Premium+ od Premium różni się tylko tym, że pełne albumy można zapisywać na komputerze lub urządzeniu mobilnym. Przydatne, jeżeli często podróżujemy samolotem i naszą muzykę chcemy mieć zawsze przy sobie.
Spotify
Szwedzki Spotify jest prawdopodobnie najbardziej znanym na świecie serwisem umożliwiającym odsłuch muzyki w strumieniu za pomocą specjalnego oprogramowania. Serwis Spotify stosunkowo niedawno wystartował w naszym kraju, ale już teraz szacuje się, że ma więcej użytkowników niż Deezer. W bazie Spotify znajduje się ok. 20 mln utworów, a codziennie jest dodawanych kilka tysięcy nowych. Podobnie jak Deezer, także Spotify ma trzy warianty użytkowania. Plan Unlimited (9,99 zł/miesiąc) oferuje dostęp do wszystkich funkcji z poziomu komputera, ale podczas korzystania natkniemy się na reklamy (mniej lub bardziej irytujące). Najdroższy plan Spotify – Premium – za 19,99 zł miesięcznie całkowicie uwalnia nas od reklam, umożliwia zapisywanie utworów offline i gwarantuje wyższą jakość odsłuchu (do 320 kb/s). Na komputerach jest dostępna całkowicie darmowa wersja usługi. Wybierając ją trzeba jednak liczyć się z pewnymi ograniczeniami, przede wszystkim zauważalnie gorszą jakością utworów.
WiMP
WiMP powstał w 2010 r. w Danii i jest serwisem streamingowym oferującym swoim użytkownikom najwyższą jakość muzyki. Obecnie serwis pozwala na tworzenie własnych playlist spośród ponad 23 mln tytułów zgromadzonych w bazie. W przeciwieństwie do innych wcześniej wymienionych serwisów, WiMP nie pozwala na bezpłatny odsłuch muzyki, choć jest dostępna miesięczna bezpłatna wersja testowa z prawami takimi samymi, jakie posiada płatny użytkownik. Dostępne są trzy abonamenty: WiMP Basic (9,99 zł/miesiąc), WiMP Premium (19,99 zł/miesiąc), WiMP HiFi (39,99 zł/miesiąc). Wersja Basic działa tylko na komputerze, natomiast Premium i HiFi są dostępne także na urządzeniach mobilnych. Ponadto gwarantują wyższą jakość (w przypadku HiFi najwyższą spośród wszystkich serwisów streamingowych) i zapisywanie utworów offline. Co ciekawe, bezpłatnie przetestować możemy nawet WiMP HiFi, ale tylko przez dobę.
Google Music
Serwis Google Music pojawił się w naszym kraju w maju tego roku (pod nazwą Muzyka Google Play), ale ma bardzo dużo aktywnych użytkowników. Dzięki temu w sklepie Google Play można już nie tylko kupować albumy i utwory muzyczne, ale i zapisać w chmurze do 20 tys. utworów z własnej kolekcji, a następnie odtwarzać je na dowolnym urządzeniu z Androidem lub iOS-em. Funkcja All Access (miesięcznie płatna 19,99 zł) daje użytkownikom nieograniczony dostęp do ogromnej (25-milionowej) biblioteki muzycznej na dowolnych urządzeniach. Co ciekawe, w Google Music znajdziemy sporo starszych utworów, których w innych serwisach streamingujących muzykę nie doświadczymy.
Rdio
Rdio to serwis streamingujący muzykę założony przez Niklasa Zennstroma i Janusa Friisa, których dziełem jest także Skype i Kazaa. Rdio to idealny przykład powiedzenia „cicha woda brzegi rwie”, serwis bowiem nie jest zbyt popularny w naszym kraju. Podobnie jak inne wymienione, ma dużą bibliotekę muzyczną (ponad 20 mln utworów). Rdio nie podaje dokładnych informacji o jakości serwowanej muzyki, gdyż cały czas eksperymentuje z kompresją i formatami, aby zapewnić jak najlepsze wrażenia niskim kosztem. W naszym kraju są dostępne dwie opcje abonamentu serwisu: Rdio (9,99 zł/miesiąc) i Rdio+ (19,99 zł/miesiąc).
iTunes Match
iTunes Match to nie serwis streamingujący muzykę, ale jest takim rodzynkiem na rynku, że nie sposób o nim tu nie wspomnieć. Stworzona przez Apple funkcja przechowuje całą muzykę w usłudze iCloud, nawet utwory zaimportowane z innych źródeł, np. płyt CD. Dostęp do tej muzyki użytkownik ma w dowolnym momencie z dowolnego urządzenia Apple, dzięki czemu może pobrać i posłuchać każdego z utworów. W praktyce oznacza to, że iTunes Match legalizuje nawet pirackie utwory, dając użytkownikowi komfort korzystania z legalnych źródeł. Usługa jest skojarzona z kontem Apple ID i może być połączona z maksymalnie 10 urządzeniami i komputerami (maksymalnie 5 komputerów). Funkcja iTunes Match ma ograniczenie do 25 tys. utworów i jest oferowana w formie rocznej subskrypcji za 25 euro.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.