Philips Screeneo HDP1590 to takie Apple wśród projektorów. Kupujesz, wyciągasz z pudełka, podłączasz do prądu – i działa. Problem w tym, że na zakup trzeba najpierw przeznaczyć sporą kwotę.
Krótki rzut to przyszłość w mieszkaniach?
Czym jest Philips Screeneo HDP1590?
Zacznijmy od tego, że Philips Screeneo HDP1590 jest projektorem krótkoogniskowym, co w języku angielskim określa się jako „ultra short-throw”, a więc technologię „krótkiego rzutu”. Co to znaczy? Ano tyle, że w zestawieniu z projektorami tradycyjnymi, propozycję Philipsa możemy postawić dosłownie kilka, kilkanaście centymetrów od ściany, ciesząc się sporym obrazem.
O ile w klasycznym sprzęcie potrzebowalibyśmy, przykładowo, ok. dwa metry odległości do wyświetlenia 50-calowego obrazu, tak w HDP1590 podobny wynik otrzymamy na dystansie już 10 centymetrów. Odsuwając projektor od ściany, zwiększymy przekątną aż do 100 cali – wystarczy Screeneo odsunąć na 44 centymetry.
Technologia absolutnie nie jest unikalna – stosują ją chyba wszyscy producenci projektorów. Do najważniejszych zalet należy brak problemu z cieniami; kiedy ktoś wejdzie w strumień światła generowanego przez zwykły projektor, na ekranie zauważymy kształt danego jegomościa. Przy short-throwach takiej opcji po prostu nie ma, bo nikomu nie chce się wciskać w te kilkadziesiąt centymetrów dzielących sprzęt od ściany.
Krótka ogniskowa przekłada się, przede wszystkim, na uniwersalność. W mieszkaniach, zwłaszcza osiedlowych, miejsce mamy zazwyczaj ograniczone – nie są to przecież podmiejskie domy, gdzie panuje praktycznie dowolność w zagospodarowaniu przestrzeni. Screeneo HDP1590 w co najmniej kilku ujęciach zastępuje telewizor, i umiejscowienie go bezpośrednio przy ścianie jest jednym z istotniejszych.
Z każdej strony gotowy do pracy w domu
Projektor, który został przemyślany jako centrum domowej rozrywki
Philips ewidentnie przemyślał sprawę – HDP1590 jest sprzętem zoptymalizowanym do pracy w środowisku domowym. Nikt, co prawda, nie zabroni używać go w celach edukacyjnych czy służbowych, ale to w luźnym, czysto rozrywkowym zastosowaniu sprawdzi się najlepiej.
Dowodem powyższego są choćby jego cechy fizyczne. Screeneo to, po prostu, ładne urządzenie. Projektor zamknięto w stylowej obudowie o wymiarach 339 x 287 x 148 milimetrów. Nowoczesna bryła z zaokrąglonymi rogami i stonowaną, monochromatyczną kolorystyką będzie pasować do większości wnętrz; można nawet powiedzieć, że projekt HDP1590 był równie ważny, jak jego funkcjonalność. Przyłożono tu nawet uwagę do detali, wprowadzając wytrzymałą, skórzaną rączkę, która posłuży do przenoszenia sprzętu.
Frontowa część projektora zdominowana została przez metalową siatkę, za którą schowano zintegrowane głośniki i subwoofer o mocy wyjściowej 26 W RMS, kompatybilne z systemem audio Dolby Digital 2.1. Dźwięk będzie nam tu towarzyszyć nie tylko przy filmach, ale również – dzięki wsparciu Bluetootha – posłuży jako bezprzewodowy (nie licząc kabla zasilania) głośnik. Sama jakość również jest w zupełności zadowalająca; byłem wręcz zaskoczony, że Screeneo generuje ścieżkę o tak dobrej klarowności, cechującą się szerokim zakresem i wiernym odwzorowaniem. Jeśli nie jesteśmy audiofilami lub miłośnikami dźwięku przestrzennego, zaplecze Philipsa wystarczy nam w zupełności. W trakcie testów, przeprowadzanych wspólnie z kilkoma osobami, nikt na dźwięk nie narzekał – wręcz przeciwnie.
Wracając do designu; z przodu widzimy również metalową plakietkę z logo producenta, za którą schowano gniazdo słuchawkowe, gniazdo HDMI, pokrętło do korekty trapezu, slot na karty SD i gniazdo USB.
Wspomniana siatka zachodzi na boki i kończy się z tylu projektora, gdzie wydzielono miejsce na poszczególne gniazda komunikacyjne. Znajdziemy tu dwa sloty USB, wyjście optyczne, dwa gniazda HDMI, analogowe VGA, gniazdo ethernetowe (świetna sprawa, jeśli obok projektora postawimy router, cyfrowe i analogowe wyjście audio, gniazdo antenowe i gniazdo zasilania. Za pomocą wyżej wymienionych bez większego kłopotu podepniemy do projektora wszelkie możliwe akcesoria, jak dekoder DVB-T, konsolę, różnorakie komputery, zestawy kina domowego i tak dalej.
Trochę o uniwersalności
Screeneo HDP1590 wspiera zdecydowaną większość formatów, jakie na nim odtwarzałem w trakcie kilkudniowych testów. Nie było tu problemów ze standardami 1080p, 1080i, 720p, 720i, 576p, 576i, 480p czy 480i, a także formatami AVI, MOV, MKV, MP4, FLV, TS, M2TS, 3GP, MP3 i WAV. Urządzenie poradziło sobie również z kodowaniem DTS i AC3.
– mkv, 480p, xvid, 1mbps, he aac, napisy;
– mkv, 720p, h264, 600kbps, aac / mp3 dual audio;
– mp4, 720p, h264, 3mbps, aac;
– mkv, 720p, h264, 3mbps , vorbis, napisy;
– mp4, 720p, h264, 6mbps, ac3;
– mkv, 1080p, h264, 40mbps;
– mp4, 4K (3840×2160), h264, 34mbps (brak obrazu i dźwięku);
– mp4, 4K (4096×1716), h264, aac, 35mbps (brak obrazu i dźwięku);
– mov, 4K (3840×2160), component YCbCr, 1,9gbps (brak obrazu i dźwięku).
Klipy uruchamiałem na wiele różnych sposobów – za pośrednictwem NAS-ów (Synology DS713+ i WD My Cloud), poprzez karty SD, pendrive’y czy dyski zewnętrzne. W przypadku urządzeń fizycznych (nawet tych, które sformatowano w NTFS), projektor doskonale radził sobie z odczytywaniem ich zawartości zarówno przy użyciu portów frontowych, jak i tych, które znajdziemy z drugiej strony sprzętu.
Napisy? Niekoniecznie
Nie było też żadnych problemów z podłączaniem laptopa bądź komputera stacjonarnego poprzez kabel HDMI. Co istotne, tylko w ten sposób uda nam się uruchomić film z napisami – czy to polskimi, czy angielskimi. Żaden z najpopularniejszych formatów (SRT, TXT) nie jest nawet widziany przez Screeneo HDP1590, jeśli korzystamy z jego własnego interfejsu. Uruchomienie ich możliwe jest wyłącznie wtedy, gdy projektor komunikuje się z komputerem służąc jako dodatkowy wyświetlacz.
Oczywiście możliwe jest też korzystanie z Miracastu – w czasie testów sparowaliśmy z projektorem zarówno smartfony z Androidem, jak i sprzęt pracujący pod kontrolą systemu Windows. Jeśli więc tylko Wasze urządzenie wspiera Miracast, nie powinniście mieć problemów ze strumieniowaniem obrazu do Screeneo.
Android w projektorze – teoretyczny świat wielkich możliwości
Nie wszystkie aplikacje uda nam się obsłużyć
Sprawa wygląda następująco – Screeneo pracuje pod kontrolą dwurdzeniowego Rockchipa RK3066 o teoretycznym taktowaniu rzędu 1,6 GHz, doposażonego w 2 GB pamięci RAM DDR 3 i grafikę Mali-400. Nie jest to więc układ najnowszej generacji – podobne chipsety producenci tabletów instalowali już w 2012 roku.
Widać też, że – mimo relatywnie niewielkiej rozdzielczości (1280 x 800 pikseli) – HDP1590 miewa problemy z wydajnością. O ile multimedialnie stoi na świetnym poziomie, tak już sama obsługa sprzętu lubi czasem zaszwankować. Najbardziej irytujący moment nadchodzi wtedy, gdy trzeba pokusić się o regulację głośności, jasności, kontrastu czy korekcji rogów w trakcie projekcji filmów – suwak reaguje z koszmarnym opóźnieniem. Możemy stać, wciskać guziki na pilocie, a zmiana stanu bieżącego nastąpi nawet po kilku, niekiedy kilkunastu sekundach. W pewnym sensie zależy to od wagi i kodowania aktualnie odtwarzanego pliku, ale – w kontekście doświadczenia z użytkowania – nie powinno mieć to miejsca w sprzęcie aspirującym do miana „wszystkiego w jednym”.
Następna sprawa dotyczy samego systemu. OS Google’a w wersji 4.2.2 został tu doposażony w prostą i całkiem funkcjonalną nakładkę Philipsa – owszem, zdarza się kilka niedopatrzeń w rozplanowaniu menu czy drobne pomyłki językowe, ale generalnie rzecz ujmując nie ma na co narzekać. Wszystko pracuje tu tak, jak należy. Otrzymujemy stosowny podział na menu połączeń bezprzewodowych, ustawienia obrazu, ustawienia dźwięku, systemu, wybór języka czy menu serwisowe, gdzie możemy podejrzeć techniczne szczegóły bądź uruchomić aktualizację oprogramowania.
W Screeneo jest też drugie menu – czysto androidowe. Wybierając APPs z menu głównego dostaniemy się do nieco okrojonej szuflady zielonego robocika, gdzie już na starcie czekać na nas będą ApkInstaller, eksplorator plików, stockowy kalendarz, klient mailowy czy zegarek. To właśnie ten pierwszy program umożliwia nam w teorii skorzystanie z pełnych dobrodziejstw świata aplikacji – zauważycie zapewne, że w HDP1590 brakuje jako takiego sklepu Google Play.
Rozwiązanie? Wystarczy zainstalować go ręcznie, ściągając uprzednio plik APK na pendrive’a. Następnie, po zalogowaniu, teoretycznie możemy korzystać z opcji instalowania osobnych programów i obsługi ich.
W praktyce, aby cieszyć się z nowych aplikacji niezbędna będzie myszka i klawiatura – i tutaj zanotowaliśmy pierwszy problem. Nasze redaKcyjne, bezprzewodowe akcesoria nie zostały poprawnie rozpoznane przez system projektora, przez co obsługa programów firm trzecich okazała się zupełnie niemożliwa. Taki MX Player, który mógł być rozwiązaniem problemu z napisami, po zainstalowaniu nie dał się obsłużyć – ani pilotem, ani klawiaturą ze zintegrowanym touchpadem, której Screeneo w ogóle nie rozpoznawało. Nie mieliśmy możliwości przetestowania wystarczającej ilości akcesoriów, by wysnuć wniosek jednoznaczny, ale kwestia jest dość alarmująca – zwłaszcza dla tych użytkowników, którzy chcą HDP1590 wykorzystywać w sposób zaawansowany.
Łyżka dziegciu
W Screeneo znalazłem jeszcze dwa irytujące drobiazgi – pierwszy to dość kuriozalny sposób działania aplikacji YouTube Web. Po kliknięciu w ikonę, zostaniemy przeniesieni nie do programu jako takiego, a do mobilnej wersji YouTube’a, która na 50- czy 100-calowym ekranie nie tylko wygląda zabawnie, ale jest też bardzo ograniczona funkcjonalnie. Osobiście uważam, że lepiej byłoby użyć tu natywnej aplikacji Google’a lub, choćby, inspirować się rozwiązaniami ze Smart TV. To, co dostajemy razem z projektorem, nie jest najlepszym pomysłem.
Następna – podobnie intrygująca rzecz – to ikona instrukcji użytkownika. Klikamy, otwiera się… biały ekran z lakonicznym poleceniem przejścia na stronę producenta. Ba – tutaj nawet nie ma linku.
Obraz i dźwięk
Rozdzielczość nienajwyższa, ale do domu w zupełności wystarcza
Philips Screeneo HDP1590 cechuje się rozdzielczością 1280 x 800 pikseli, współczynnikiem kontrastu na poziomie nawet 100000:1, przekątną od 50 do 100 cali (przy odległości od 10 do 44 centymetrów) i proporcjach rzutu 0,321. Sprzęt wzbogacono w funkcje korekcji koloru ściany i korekcję trapezu, a także ręczną regulację ostrości. Znajdziemy tu również kilka opcji związanych z poprawą kolorów czy dostrojeniem ich do aktualnie panujących warunków oświetleniowych. Według naszych pomiarów, luminancja światła odbitego od białej ściany (maksymalny kontrast, maksymalna jasność) nie przekracza 109 cd/m2, choć samo natężenie światła diody RGD LED sięga 700 lumenów.
Co ważne, jak na projektor, nie jest to specjalnie imponująca wartość. Niewiele tylko wykracza ponad natężenie konieczne do projekcji w kompletnie zaciemnionym pomieszczeniu; w praktyce nawet delikatne źródło światła sprawi, że obraz generowany przez HDP1590 wyraźnie wypłowieje. Dopiero mniej więcej 1000-1200 lumenów pozwala na zupełnie swobodne użytkowanie, gdzie nie ma konieczności maksymalnego ograniczania światła zastanego.
W praktyce Screeneo sprawdza się przy opuszczonych roletach czy zasłoniętych zasłonkach. W ostateczności możemy też wybrać jeden z dostępnych programów (Jasny, Naturalny, Kino, Na zewnątrz), z których ten ostatni sztucznie podbije wszystkie wartości, podkreślając kontrast i nasycenie barw.
Sam sprzęt oparto na systemie DLP opracowanym przez Texas Instruments, gdzie zamiast halogenu znajduje się wspomniana już dioda LED-owa o żywotności do 30 tys. godzin. Zresztą, nie tylko czas pracy jest tu godny uwagi, ale również mniejsza ilość generowanego ciepła (według naszych pomiarów obudowa
47 stopni Celsjusza) czy cichej pracy.
Rozdzielczość zgodna z HD Ready wystarczy do większości filmów oglądanych w gronie znajomych. Ci bardziej zorientowani w temacie technologicznym wspomną, owszem, że wyższa szczegółowość mogła się tu znaleźć, ale żadna z osób zaproszonych na filmowe noce nie dyskwalifikowała nowego HDP1590. W skrócie, jakby na sprawę nie patrzeć, dostajemy kino studyjne we własnym domu.
Kolejny aspekt to płynność animacji, która w projektorze – zwłaszcza nieoptymalizowanym pod tym kątem – może ucierpieć. Osobiście nie miałem powodów do narzekania, choć na pewno klatkowanie jest tu bardziej zauważalne w dynamicznych scenach, niż w nowoczesnych telewizorach z wyższej półki. Screeneo ma jeszcze jedną zaletę – tryb 3D, który działa w symbiozie z dołączanymi do zestawu okularami aktywnymi DLP Link. Jeśli tylko będziemy pamiętać o ładowaniu zakładanego na twarz akcesorium, nie będziemy zawiedzeni.
Ciekawy głośnik
Z natężeniem równym 98 dB, dwa głośniki stereofoniczne i jeden niskotonowy dysponują mocą wyjściową na poziomie 26 W. Biorąc pod uwagę konieczność upchnięcia multum elementów w dość niewielkiej i, bądź co bądź, lekkiej obudowie, HDP1590 świetnie radzi sobie z graniem. Telewizory, zwłaszcza te tańsze, mogą się przy Philipsie schować – choć już monitorki czy zestaw kina domowego będzie zdecydowanie lepszą opcją.
Niemniej, jakość dźwięku z Screeneo zaskoczy niejednego użytkownika – tego jestem pewien. Jeśli jeszcze spędzimy chwilę nad ustawieniami equalizera, będziemy w stanie odpowiednio wymodelować dźwięk. Zadowolenie gwarantowane. Nie polecam tylko opcji wzmocnienia basów – wtedy, podczas słuchania muzyki na dużej głośności, subwoofer będzie przesłaniać pasmo średnio- i wysokotonowe.
Brać? Nie brać?
Nie patrz na Screeneo wyłącznie jak na projektor. To jednocześnie coś mniej i bardziej funkcjonalnego
Screeneo jest dość specyficznym tworem. Z jednej strony, jako projektor, jest dość przeciętny – nieco zbyt niska rozdzielczość, niepowalająca na kolana jasność, nienajlepsze poziomy czerni i kontrastu czy ograniczona korekta obrazu to czynniki, które sprawdzą się w kinie domowym, ale już nie w zastosowaniu przez pasjonata.
Z drugiej strony, sprzęt działa doskonale zaraz po wyjęciu z pudełka. Krótkoogniskowy obiektyw pozwala na wyświetlanie obrazu z niewielkiej odległości, zintegrowane Wi-Fi i Miracast pozwalają na strumieniowanie treści, świetny głośnik w zupełności wystarczy nawet w dużym pokoju, a szerokie zaplecze portów pozwoli odczytać filmy z praktycznie każdego rodzaju nośnika. Dodatkiem jest tu Android, który – choć w ograniczonej postaci – okazuje się dość praktyczny, oraz akceptowalny czas reakcji, który z pewnością docenią gracze. Redakcyjny kolega spędził z projektorem i padem długie godziny – do tej pory nie może złego słowa powiedzieć na temat przyjemności, jaka płynęła z połączenia jednego i drugiego.
Mnie osobiście brakuje jedynie kilku kwestii – w cenie bliskiej 4000 złotych (jak dobrze poszukacie, znajdziecie Screeneo za 3800 zł na Grouponie) nie miałbym nic przeciwko obecności 1080p. Chciałbym też, mając do dyspozycji Androida, nie musieć kombinować z ApkInstallerem i mieć nadzieję, że dany program zadziała – wolałbym przyjmować to za pewnik. Osobiście nie miałbym nic przeciwko, gdyby HDP1590 zagościł w mieszkaniu na stałe – ale raczej poczekam, aż ceny będą jeszcze o kilkaset złotówek niższe.
Kluczem w Screeneo jest banalna konfiguracja i pakiet pod tytułem „wszystko w jednym”, zastępujący skomplikowane kino domowe – co przydaje się zwłaszcza na ograniczonym metrażu. Philipsa można też w prosty sposób zabrać ze sobą – choćby na zbliżające się wakacje. Jeśli więc szukacie alternatywnej metody oglądania filmów, możecie robić to po zmroku i nie przeszkadzają Wam szczegóły – będzie to zdecydowanie sprzęt dla Was.
Testuj Screeneo przez 60 dni
W ramach wiosennej promocji możecie na własną rękę sprawdzić, czy możliwości HDP1590 sprostają Waszym wymaganiom. Klient, który zdeponuje pieniądze podczas zakupu sprzętu, może je odzyskać po dwóch miesiącach – wystarczy podjąć decyzję o zwrocie projektora.
Szczegółowe informacje na temat akcji znajdziecie na stronie Philipsa.
Ceny Philips Screeneo HDP1590
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Jestem fanem obrazu od Philipsa i dlatego wybiorę… telewizor z ambilightem. Wygrywa w cuglach.