E-booki pojawiły się nagle i tak samo nagle podbiły serca wielu książkowych moli. Choć gros z nich narzekał, że elektroniczna książka to nie to samo, czytniki oraz wirtualne wersje ich ulubionych tytułów bardzo szybko znajdowały się w rękach kolejnych użytkowników. I chyba mamy do czynienia z pierwszym, małym kryzysem tej branży.
Jak donosi Engadget, sprzedaż e-booków w ciągu pierwszych pięciu miesięcy zanotowała spadek w wysokości 10% w odniesieniu do tego samego okresu sprzed roku. Spadła również sprzedaż samych czytników – tutaj jednak nie możemy operować dokładnymi danymi. Nie zmienia to faktu, że w większej perspektywie czasowej mamy do czynienia ze znacznymi różnicami – wedle analityków firmy Forrester Research sprzedaż e-readerów spadła z 20 milionów w 2011 roku do 12 milionów w 2014 roku. Co więcej – taki trend ma zostać utrzymany również i w kolejnych latach.
Nie da się ukryć, że trend zapoczątkowany przez Amazona powoli nam wszystkim spowszedniał – e-booki są praktycznie wszędzie – w sklepach internetowych, kawiarenkach, a ich fragmenty do ściągnięcia niejednokrotnie znajdziemy chociażby na przystankach. Choć rynkiem cały czas trzęsie Kindle, to swoje propozycje zdążyło zaprezentować całe mnóstwo innych firm, które chciały odrobinę uszczknąć na sukcesie amerykańskiego potentata. Liczby jasno jednak wskazują, że książkowe El Dorado chyba powoli się kończy.
Jednym z powodów, dla których sprzedaż e-booków tak mocno skurczyła się w ostatnim czasie, jest rzecz jasna nasycenie rynku – wbrew pozorom wyznawców tradycyjnej, drukowanej książki nadal jest naprawdę sporo, co objawia się na przykład w rosnących przychodach amerykańskich księgarń, z drugiej strony zaś – czytników e-booków sprzedało się naprawdę całe mnóstwo. A Kindle to przecież inwestycja na lata – to nie jest sprzęt, który psuje się po kilku miesiącach, tylko naprawdę solidna konstrukcja, którą wymieniamy głównie ze względu na bajer w postaci podświetlenia w wersji Paperwhite.
Z drugiej strony użytkownicy narzekają na naprawdę bardzo wysokie ceny elektronicznych wersji książek, które nierzadko przewyższają wydania tradycyjne. To już jest mocno absurdalna sytuacja – na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, iż powinny one być zdecydowanie niższe – w końcu odpadają przecież koszty druku, oprawy i dystrybucji. A tu proszę – najwięcej płacimy „za wygodę”.
W Polsce trend ten jeszcze nie jest aż tak widoczny – tutaj e-booki tak naprawdę cały czas zdobywają rynek, ale i tu nieubłaganie zbliża się punkt, w którym branża ta zacznie się po prostu zwijać. Również i w naszym kraju największym problemem są wysokie ceny książek – kto bowiem kupi elektroniczne wydanie, jeśli w tej samej cenie może dostać pachnący świeżością egzemplarz w twardej oprawie? Wydawcy kują żelazo póki gorące, ale na swojej taktyce wydawniczej już niebawem mogą się po prostu przejechać, a czytniki e-booków z pożytecznych urządzeń staną się tabletami z e-papierem na wystawkę.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Rewolucja na tym rynku będzie dopiero coś takiego. I na to czekam 🙂
Spada z prostego powodu, brak znaczącego postępu technologicznego na rynku ebooków. Ja mam od kilku lat kindle 3 i nie mam zamiaru zmieniać sprzętu na nowszy model. Może gdy powstanie kolorowy e-papier możliwością płynnego odtwarzania obrazu to się pokuszę na nowy model.
Ktoś kto pisze o absurdalnych cenach ebooków w Polsce bredzi…… mnóstwo promocji, nawet nowości można znaleźć w promocjach. Trzeba tylko uważnie obserwować, bo promocje są zazwyczaj bardzo krótkie. a w tym pomagają odpowiednie strony. W życiu nie kupiłem tylu tradycyjnych książek co przez ostatnie 2 lata posiadania kindle. większość w cenie 10-12 zł.
Ceny e-booków w Polsce (nie wiem jak na świecie) są absurdalne. Tłumaczą się ciągle kosztami zabezpieczeń. To niech nie zabezpieczają. Efekt jest taki, że ebook jest czasem droższy niż papier. A bez kosztów druku, przechowywania i transportu. A papierową książkę mogę sprzedać, oddać komuś, pożyczyć, dać do biblioteki. Dla mnie ebook byłby atrakcyjny cenowo jeśli kosztowałby conajwyżej połowę wersji papierowej, inaczej czuję się jakbym był oszukiwany przez wydawcę. Dajcie cenę rozsądną, a nie z kosmosu, to chętnie kupię. I tak sobie jeszcze myślę o spadku sprzedaży. Amazon ma chyba taką usługę, ze stałą miesięczną opłatę można sobie wypożyczać do przeczytania książki, czy ten spadek sprzedaży obejmuje również taką usługę?
Jakiś czas temu kupiłem sobie Kindla PW2 i to była super decyzja. Uwielbiam czytać, niestety papierowe książki zabierają sporo miejsca w domu, zabrać ze sobą np. do parku z dzieckiem też za wiele się nie da. A tu mam małe urządzonko, w nim 100 książek, ładuje go raz na 2 m-ce, można czytać nawet jak jest ciemno. Rewelacja. Fakt że ceny książek w wersji „e” sa nieco spore w stosunku do klasycznych – ale jest całkiem sporo internetowych księgarni a w nich sporo promocji. Trzeba tylko czasem poszukać. Np. parę dni temu kupiłem sobie Marsjanina Andy’iego Weir za 12 zł. Prawdziwym problemem to jest to że niestety w PL jeszcze daleka droga do pełnego rynku e-booków. Na zachodzie wydanie książki papierowej praktycznie zawsze (z naprawdę nielicznymi wyjątkami) wiąże się z równoczesnym wydaniem jej w wersji „e”. U nas nadal to rzadkość. Nawet mocno „rynkowe hity” wychodzą papierowe i potem dłuuuugo trzeba czekać na wersję „e-book”, jeśłi w ogóle wyjdzie. Niestety jest z tym podobnie jak np. z wydaniami filmów czy seriali. Albo w ogóle nie ma polskiego wydania albo jest słabe i marne do bólu. A potem zdziwienie że ludzie pozyskują to „z innych źródeł”…
Zgadza się …. Sam Nierozumiem dlaczego książka elektroniczna jest w cenie drukowanej. Może trzeba by zadać pytanie wydawcy: jaka jest realna cena wydania i publikacji 100000 egzemplarzy jednego tytułu w wersji papierowej (350 stron) a jaka tej samej książki wersji elektronicznej?