W stronę abonentów zmierza kolejny absurd – nowa opłata audiowizualna będzie wynosić 10 złotych miesięcznie i będzie obowiązkowa dla każdego gospodarstwa domowego, niezależnie od tego czy znajduje się w nim radio i telewizor, czy też nie.
Wobec abonamentu radiowo-telewizyjnego narosło przez ostatnie miesiące wiele nieścisłości. Obowiązek jego płacenia wiązał się z obowiązkiem rejestracji odbiornika. Każda osoba rejestrująca sprzęt jest więc zobowiązana do wnoszenia opłaty. Do tej pory w naszym kraju wysokość abonamentu ustanawiała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Ściąganie wyliczonej kwoty należało z kolei do Poczty Polskiej.
Krzysztof Czabański – pełnomocnik rządu ds. reformy w mediach publicznych przyznał w wywiadzie dla portalu Wirtualnemedia, że oprócz wyżej wspominanej opłaty, dodatkowo zniknie abonament radiowo-telewizyjny.
Ponadto, ustawa ma powołać nowy organ regulujący tylko media publiczne – Radę Mediów Narodowych. Miałaby się składać z 5 członków, wybieranych na kilkuletnią kadencję przez Sejm, Senat i prezydenta RP. Rada ta miałaby także przejąć od KRRiT między innymi wybór zarządów, członków rad programowych i podział środków finansowych przeznaczonych na funkcjonowanie mediów publicznych.
Krzysztof Czabański dodał, że rząd nie zdecydował jeszcze w jaki sposób kwota 10 złotych miałaby być pobierana. Jedną z nielicznych możliwości byłoby doliczenie jej do opłaty za prąd. Rozważane są także opcje związane z bazami PIT i CIT.
Osoby zalegające z dotychczasowymi opłatami za abonament radiowo-telewizyjny miałyby prawdopodobnie umorzone wszystkie zaległości.
Projekt ustawy ma zostać złożony w grudniu lub na początku przyszłego roku. Ciekawe, że Sejm miałby się zająć tą ustawą tak szybko, że miałaby ona obowiązywać już w lutym przyszłego roku.
Z tej ustawy rząd miałby zainkasować miesięcznie 1,5 miliarda złotych.
Przypomnę, że jeszcze niedawno pojawiały się informacje, jakoby nowa ustawa miała przewidywać kwotę około 12 złotych, pobieranej nie za całe gospodarstwo domowe, ale za każdą pracującą osobę w mieszkaniu.
Czy wobec tego, tylko mnie wydaje się złym pomysłem wprowadzanie opłaty za treści, których się nie ogląda? To tak jakby zostało się zmuszonym do opłacania prądu za to, że ma się go w gniazdku, a nie za to ile się go zużyje.
Z jednej strony kwota 10 złotych nie jest kwotą kosmicznie wysoką, aczkolwiek z drugiej – w ciągu roku jest to wydatek rzędu dodatkowych 120 złotych. Jestem przekonany, że taką kwotę można by lepiej spożytkować. Co więcej, osoby ledwo wiążące koniec z końcem będą musiały miesięcznie wyjmować z pustej kieszeni dodatkowe 10 złotych.
Całość można by przemilczeć, a nawet machnąć na to ręką, gdyby nie jeszcze jeden fakt. Jakość treści prezentowanych przez media publiczne jest żenująca. Kilka lat temu pozbyłem się odbiornika telewizyjnego i wcale tego nie żałuję. Dodatkowo, nie posiadam żadnego odbiornika radiowego. Nie jestem więc chętny do wyrzucania pieniędzy dla rządu, który prawdopodobnie nijak wykorzysta zebrane pieniądze.
Jakość mediów jest obecnie niezwykle słaba i nie jest to wina braku pieniędzy. Telewizja coraz częściej reprezentuje poziom tabloidów. Zmuszanie więc obywateli do płacenia daniny na rzecz treści o niskiej jakości jest dla mnie kompletnym bezsensem. Być może byłbym nawet chętny dołożyć się 10 zł do telewizji, gdyby reprezentowała ona lepszą jakość. W tym momencie tak nie jest.
Nie wnikając już jednak w szczegóły możliwej kwoty do uzbierania w przeciągu miesiąca z tytułu opłaty audiowizualnej, która miałaby wynosić 1,5 miliarda złotych warto zastanowić się nad tym pomysłem. Być może wczesna reakcja obywateli pozwoli na zapobieżenie wprowadzenia podatku, z którego większość nie będzie zadowolona.
Mówi się, że w życiu pewna jest tylko śmierć i podatki. Niewątpliwie projekty ustaw w Polsce pokazują, że granica absurdu zostaje przekraczana w każdym kolejnym roku i być może już wkrótce będziemy zmuszeni wykładać pieniądze na dodatkową opłatę za treści, których nie chcemy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.