Spór dotyczący stopniowej śmierci netbooków trwa już od dobrego roku. Zwaśnione strony wciąż nie mogą dojść do porozumienia czy zgrabne mini-laptopy nie mają już przyszłości, czy też są nieodzownym elementem krajobrazu współczesnej myśli technologicznej. Chciałoby się rzec: a wszystko przez te przeklęte tablety! Zanim na półkach sklepowych pojawił się Apple iPad, życie netbooków było stabilne i spokojne. Innowacyjny gadżet firmy z Cupertino wszystko popsuł. Czy aby na pewno?
Za moment narodzin klasycznych netbooków przyjmuje się premierę pierwszego Asusa Eee PC w 2007 roku. Oczywiście, wtedy nikt jeszcze nie ochrzcił go mianem netbooka, ale podwaliny pod zupełnie nowy segment komputerów mobilnych zostały poczynione. Z założenia miały być to tanie i niewielkie maszyny do komunikacji z Internetem, tworzenia notatek, etc. Urządzenia pierwotnie nazywane „mini-notes” (lub po prostu „tanimi laptopami”) agencje marketingowe zaczęły skrótowo określać mianem netbooków. I tak już zostało.
Przez kolejne lata netbooki zdecydowanie wyewoluowały. Zainstalowanie w tych niedużych maszynkach procesorów Intel Atom, a następnie układów graficznych Nvidia ION (oraz ich następców) polepszyło nie tylko samą ich wydajność, ale także szeroko pojętą kulturę pracy. W latach 2008-2010 producenci komputerów mobilnych wręcz prześcigali się w prezentowaniu nowych netbooków. Praktycznie wszystkie z nich były napędzane przez intelowskie Atomy, bo AMD nie było jeszcze gotowe do podjęcia rękawicy rzuconej przez giganta z Santa Clara.
Kiedy wydawało się, że mini-laptopy będą naturalnie się rozwijać, pojawiła się informacja, że Apple pracuje nad zupełnie nowym urządzeniem. Tajemniczo nazywany iSlate i iTablet, sprzęt wkrótce został ujawniony jako iPad.
Mimo że obiektywnie gadżet nie jest idealny to jak zwykle produkty Apple, wywołał ogromne zainteresowanie mediów i konsumentów. Był iskrą, która podobnie jak trzy lata wcześniej Eee PC, zmotywowała konkurentów do działania.
Dzisiaj praktycznie nikt już nie potrafi wyobrazić sobie świata bez tabletów, mimo że do szczytu technologicznego wciąż im daleko. Praktycznie każdego miesiąca pojawia się zajawka dotycząca jakiegoś nowatorskiego rozwiązania zamontowanego w tych dotykowych gadżetach. Tablety po prostu podążają ścieżką, którą wcześniej przebyły już netbooki.
Oczywiście, urządzenia te mają kilka podstawowych wad, które wytykają im miłośnicy klasycznych mini-laptopów. Chyba najważniejsza z nich to cena. Wciąż mało kto może pozwolić sobie na tablet, a stojąc przed dylematem zakupowym większość ludzi i tak wybiera netbooka. Niejednokrotnie spotkałem się z opinią, że kupując tablet otrzymujemy gadżet. Inwestując natomiast w netbooka mamy pełnokrwiste urządzenie mobilne do pracy i rozrywki.
Jako przykład podam tu rewelacyjnego Asusa Lamborghini VX6.
Według mnie jest to najlepszy netbook wszech czasów. Pod kątem stylistyki oraz zamontowanych podzespołów bije na głowę niemal wszystkich konkurentów. Zamontowana w nim para Atom D525-ION 2 sprawia, że na maszynie nawet da się grać w wymagające tytuły. VX6 to żywy przykład na to, że komputer przenośny może być i ładny, i mobilny, i wydajny. Tego malucha kupicie już za około 2300 zł. Z drugiej strony, podobne pieniądze możemy wydać na Apple iPada, który nawet nie posiada wsparcia dla Flasha. Ale jeden z czcicieli Steve Jobsa lub typowy gadżeciarz wybierze oczywiście tablet.
Zauważalnym trendem jest natomiast zalewanie rynku przez różnego rodzaju i wielkości tablety, zamiast netbookowych nowości. Na targach CES 2011 nie zobaczyliśmy tylu świeżych produktów w tym segmencie, co rok wcześniej. Osobiście wierzę, że ujawniona niedawno platforma AMD Brazos tchnie nowe życie w netbooki. Okazja ku temu nadarzy się już niebawem, bowiem za kilka dni startują targi CeBIT 2011.
Czy zatem już wkrótce czeka nas całkowite wyginięcie netbooków? Moim zdaniem: nie. Jestem pewny, że rynek elektroniczny jest na tyle pojemny, by bez problemu znalazło się na nim zarówno miejsce dla netbooków, jak i tabletów. Oba typy urządzeń mogą współistnieć obok siebie i uzupełniać się możliwościami. Ich producenci muszą jednak pamiętać, by ewolucja jednych nie odbywała się kosztem drugich.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Predzej czy później wszystkie netbooki będą miały obracany dotykowy ekran i tyle. Tablet bez klawiatury jest mało praktycznym gadgetem,bo kiedy trzeba wpisać dłuższy tekst to staje sięniewygodny. Do tego iPad jest drogi i mało wydajny, przez co tylko sekta Jobsa to coś kupuje.
Swoją drogą ciekawe mogą być notebooki z najnowszą generacją CULV, które co prawda zużywają dwa rtazy więcej prądu od Atomów, ale i wyajność mają znacznie większą.
Netbook jest wygodniejszy w łóżku. Leżac sobie możesz spokojnie grać w gry czy oglądać filmy, a tablet musisz w ręku trzymać. Jeśli jest taka podstawka to musiałaby być naprawde stabilna żeby można było ją utrzymać w pozycji pionowej podczas pracy. Wogóle lepiej mieć klawiature w pozycjii poziomej, bo wtedy mniej ręce się męczą leżąc. Nigdy klawiatury qwerty nic nie zastąpi.
Panowie! Nie zwracacie uwagi na jedną, moim zdaniem, z ważniejszych rzeczy a mianowicie: tablety pracują głównie pod systemami dosyć ograniczonymi, szczególnie iPad! Netbooki często wykorzystywane są jako podręczne komputery, podłączane do np. projektorów jako nośnik prezentacji, do wszelkich urządzeń diagnostycznych itp. Jak na dzień dzisiejszy tablety maja ograniczony zasób programów i ogólnie personalizacji w porównaniu do komputerków z Ubuntu, czy Windą.
Z drógiej strony większość ludzi nie wykorzystuje ich do niczego innego niż właśnie do mobilnego internetu…
Komentarz został usuniętym gdyż nie wnosił niczego sensownego do dyskusji, a ewentualnie nieścisłości poprawione. Dla jasności moje nazwisko w celowniku brzmi „Mili” i tak powinno się je odmienić, a zwroty osobowe piszemy z małej litery – czyli „panu”.
Wszystkie uwagi są brane pod uwagę, więc Marcin z pewnością poprawi swój błąd, jeśli faktycznie użył niewłaściwego zwrotu. Pozdrawiam.
@ Mu-H: Dziękuję za zwrócenie uwagi, nie wiem skąd ten językowy lapsus wdarł się do mojego tekstu…
@ Szymon i Mateusz: Uważam, że pisanie na wirtualnej klawiaturze NIGDY nie będzie tak szybkie i sprawne jak na tej fizycznej, choćby nie wiadomo jak producenci i użytkownicy się starali. To ogromna przewaga netbooków nad tabletami. Człowieczek otwiera sobie komputerek, pisze maila, sprawdza wyniki meczów na Livescore, zamyka malucha i wraca do pracy. To utarty schemat, który wielokrotnie powielany sprawia, że obcując z „czymś” klawiatury pozbawionym, konserwatywny mobimaniaK czuje się nieswojo. Długo czasu zajęło zanim przekonałem się do dotykowych smartfonów, a teraz bez swojego HTC życia sobie nie wyobrażam. Trzeba być otwartym na nowe, ale też nie zapominać o tym, że „lepsze jest wrogiem dobrego”.
Widać, że tablety zazdroszczą netbookom/laptopom fizycznych klawiatur – o czym świadczą właśnie zawierające ją stacje dokujące. A w czym tak naprawdę poza zamontowanym OS taki Galaxy Tab z dołączoną klawiaturą różni się od o wiele tańszego netbooka?
Netbooki Forever!
Mała uwaga – „platforma AMD Brazos tknie nowe życie w netbooki”. Powinno być oczywiście „tchnie nowe życie”.
Chociaż z drugiej strony nie wiem po co to piszę, biorąc pod uwagę że gdy ostatnio pozwoliłem sobie zwrócić uwagę Panu Mila na liczne błędy, mój komentarz został błyskawicznie usunięty. Najwyraźniej krytyka owszem, jest mile widziana, ale jedynie przychylna autorowi 🙂
Wydaje mi się, że kwestia braku fizycznej klawiatury również została w pewnym sensie rozwiązana. Przeważająca większość tabletów (chodzi przede wszystkim o te najnowsze modele jak Motorola XOOM, Galaxy Tab, LG G-Slate czy seria Eee Pad) sprzedawana będzie w zestawie ze specjalną stacją dokującą, które mają właśnie postać fizycznej klawiatury. Rozwiązanie niby banalne, ale za to jakie praktyczne.
Jest jeszcze kwestia fizycznej klawiatury – wbrew pozorom jest przecież bardzo duża grupa ludzi, która nigdy nie zaakceptuje ekranowej klawiatury, jako wygodnego sposobu pisania czy edytowania dokumentów. Oczywiście wynalazki takie jak Transformer czy Slider po części takie problemy rozwiązują – osobiście nie wierzę jednak, aby wyparły z rynku tańsze netbooki, które jako typowo mobilne narzędzie do pracy, sprawdzają się póki co przecież bardzo dobrze.
Jeśli producenci w dalszym ciągu będą robili takie tablety jak Asus EeePad Slider czy Transformer, lub też Samsung Sliding PC Series – to najprawdopodobniej zainteresowanie netbookami spadnie – ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy cena tabletów spadnie poniżej 1,5 tys złotych za sprzęt z Tegrą 2.