REKLAMA TOP.r
czwartek, 11 stycznia 2024, Amadeusz Cyganek

Czas na zmianę limitów w rowerach elektrycznych. Inaczej zahamujemy ich popularność na dobre

bicycles-4871865_1280
fot. pixabay

0 odpowiedzi na “bicycles-4871865_1280”

  1. az... pisze:

    A ja czekam na tanie elektryczne rowery trójkołowe. Ładowane w domu. Wówczas te parę kilometrów do sklepu nie musiałbym pokonywać samochodem. Tym bardziej, że unijni fantaści zamierzają co jakiś czas zmniejszyć liczbę samochodów odbierając seniorom prawa jazdy.

  2. Chriss pisze:

    Bardzo dobrze, że są takie ograniczenia. Już teraz czasem spotyka się na ulicach idiotów na rowerach elektrycznych że zniesiona blokada, którzy potrafią się rozpędzić do 40 i więcej km na godzinę. Co będzie jak wszystkie produkowane rowery będą miały podwyższone limity mocy i predkości? Strach pomyśleć. 25 km to w zupełności wystarczająca predkość dla rowerzysty. Jak ktoś potrzebuje jechać szybciej może wytrenować własne mięśnie, przynajmniej nie będzie stwarzał zagrożenia dla siebie i innych, bo przy okazji nauczy się bezpiecznie jechać z większą prędkością.
    Branża rowerowa sobie spokojnie poradzi z obecnymi ograniczeniami. Rozwój bardziej bym widział w kierunku różnorodnosći typów rowerów (MTB, trekking, gravel, itp), ewentualnie zasięgu, miniaturyzacji baterii czy atrakcyjniejszych cen.

    • Willy pisze:

      Idąc tym tokiem myślenia trzeba by w pierwszej kolejności wprowadzić ograniczenia prędkości w samochodach i to nie do najwyższej prędkości dopuszczalnej w danym kraju, ale do prędkości dopuszczalnej w danym miejscu , czyli np. w strefie 30 auto nie pojedzie szybciej…

    • Grześ pisze:

      Chris, najlepiej wszystkie samochody wyposażać w silniki 250 cm³ i ograniczyć prędkość max do 25 km/h, bo jakiś frog mógłby zrobić innym krzywdę. Prawo ma zakazywać nadużywania mocy a nie ją limitować.

    • jola pisze:

      Tak, też uważam że 25km/h to wielka prędkości dlatego wszystkie pojazdy mechaniczne dla bezpieczeństwa powinny mieć ograniczenie w zabudowanym do tej prędkości. Wszystkie czyli samochody też. A ci do tego czy trenujesz mięśnie czy masz silnik nie ma znaczenia dla bezpieczeństwa jak nie trenujesz mózgu. Dotyczy j rowerzystów i kierowców samochodów.

  3. Mariusz pisze:

    500W to optymalne ale … jak są rowery komercyjnie w miastach i dureń dostanie pocisk nie mając doświadczenia to może być problem. Ja uzywam roweru sztucznie ograniczonego do 250W z 1000W i 25km/h ale używam 5 rok i nie nadużywam po odblokowaniu.Jak komuś pożyczam nie mam odwagi odblokować mu. Upojenie łatwością uzyskania dużej prędkości powoduje zanik ochrony siebie i innych. Na pewno warto aby cargo miały więcej, ale mtb w terenie może sobie odblokować sam. Po przemyśleniu nie raczej jestem przeciwko podnoszeniu wszystkim jak leci.

  4. Grześ pisze:

    Kurka wodna! Kiedy wreszcie jak promyk słońca w pochmurny zimowy dzień pokazuje się artykuł odpowiadający na ogromne zapotrzebowanie społeczne odnośnie podniesienia limitów mocy w e-rowerach, to oszołomy, zakładam że stosunkowo młodzi, mający sprawne mięśnie i stawy wrzeszczą że to zbrodnia mieć 500W pos siodełkiem. Zapraszam do Gorzowa, na nasze górki. Tu się już nawet pojawiały propozycje, aby rowerzyści mogli za darmo podjeżdżać autobusami miejskimi że swoimi rowerami, takie są u nas uciążliwe stromizny. I odpowiedzią na to jest super rozwiązanie w postaci e-roweru. Ja mam 60 lat i całe młode życie przejeździłem rowerem. Górki mojego miasta były dla mnie pestką. Ale metryki nikt nie oszuka. Siedząca praca itd. Teraz bez e-bikea jest coraz trudniej i bedzie coraz ciężej. Mam duotts-29. Podstawowy budżetowiec do miasta. Po drodze dla rowerów jadę nim 25/h bo szanuję przepisy i innych. Ale mam wybór gdy zjeżdżam poza taką drogę. Testowałem 250W i nie dawał rady pod nasze górki. A mi podobnych bedzie przybywać. Ja już nie dam rady wytrenować moich nóg na nasze miasto. I znam sporo osób w podobnej sytuacji. Wspomaganie jest aby wspomagać. Nie ograniczać.

  5. Grześ pisze:

    Przy okazji, w prosty sposób można by tę kwestię uregulować. Producent chcąc dopuszczenia e-roweru do legalnego użytku na drodze publicznej musiałby go wyposażyć w nieusuwalne sygnalizowanie poziomu wspomagania np przez kolor światła zainstalowanego na obudowie silnika: zielony, żółty itd. Lub podobnie. Każda służba ruchu miałaby nadgorliwca na patelni. W ten lub podobny sposób. A e-rowery beż takiej sygnalizacji po prostu nie byłyby dopuszczone do ruchu. I już po oszołomach.

  6. Aquox pisze:

    Wolno mieć większą moc i prędkość max ale wtedy jak to autor dobrze opisał należy pojazd zarejestrować i ubezpieczyć. Można jechać szybciej rowerem elektrycznym ale wtedy nie ma wspomagania i trzeba o własnych siłach. Sugestia że 250W to za mało w rowerach MTB to bardzo duże nadużycie. Z drugiej strony zjechać jest trudniej niż wjechać i może jak komuś 250 W to mało to może mu życie uratować. Do poruszania się rowerem osoba pełnoletnia nie potrzebuje żadnych dokumentów i porównywanie do samochodów nie ma sensu. Jak krytykujecie Niemców to tam limit alkoholu na rowerze wynosi 1.6 promila i jakoś pijanych rowerzystów w rowach nie widać

  7. Polak pisze:

    Dlaczego z moich pieniędzy ma być dotowany nie ekologiczny luksus ?.
    Przecież zwykły rower jest najbardziej ekologiczny a elektryczny już nie.

  8. Obserwator pisze:

    Rower w założeniu jest napędzany przez człowieka.
    Jeżeli występuje dodatkowy element napędzający lub jest napędzany w inny spsób nie jest rowerem.
    Nie jestem zwolennikiem e-bike 'w gdyż to oszuści (pomijam osoby z niepełnosprawnościami którym e-bike służy jako sprzęt wspomagający).
    Chcesz jeździć szybko i daleko trenuj łydy cały rok .

    Pozdrawiam

    • Kss pisze:

      To oczywiste, że pojazd ze wspomaganiem nie jest rowerem, bo jest ebikem. To dwa światy. Wśród rowerzystów najważniejsze by pokazać innym jakim sie jest twardym, liczy się tylko kto lepszy. Ebajkiewicze jeżdzą wyłącznie dla własnej przyjemności i nie oglądają sie na innych:)

    • Krzyno pisze:

      Jesteś w błędzie. Przejedź się na rowerze elektrycznym z tensometrem zamiast czujnika obrotu korb i bez manetki. Sam się przekonasz ile trzeba włożyć wysiłku.. Jeśli chcę zwiększyć dystans wycieczki ponad 130 km to, przesiadam się z elektrycznego Kalkhoffa Integrale EVO na analogowego Treka 8.6 DS. Na analogowym Treku najdłuższy dzienny dystans z sakwami to 287 km. Często trasy mają pomiędzy 140 a 220 km/dzień, a to już bez prądu. Rocznie kręcę ok. 30 000 km i Ty mi mówisz żebym sobie łydy trenował? Za 3 lata, na emeryturze, będę miał więcej czasu na trenowanie łyd. Zresztą, w moim i żony rowerze wspomaganie jest tym silniejsze, im mocniej naciska się na pedały – bez wysiłku jazdy nie ma.

  9. Kr,ysztof pisze:

    Moc silnika nie decyduje o cechach roweru bo inaczej zachowa się rower z napędem w piascie a inaczej mid drive. Ten drugi podjedzie pod strome góry ten pierwszy musi być większej mocy.
    Limitery w rowerach są rozwiązaniem głupim a to z tego powodu że komplikują system co wpływa na awaryjność i koszty.
    E bike jest ciężki więc po osiągnięciu mizernego 25 km/h system odłącza silnik potem zakacza i tak w kółko to tak jakby włączać i wyłączać co sekundę światło w salonie- czy to nie denerwuje?
    I jaki to w ogóle ma sens kiedy jadący ad A do B jest limitowany do 25 z uwagi na nachylenie terenu i masę a jadący w kierunku przeciwnym bez wspomagania korzysta z grawitacji i jedzie 50?
    Ta sama droga i różne prędkości na takim samym rowerze! Oczywiście, że kupowanie e bikea z takim limiterem nie ma sensu.
    Lepiej kupić lekkiego gravela prostota konstrukcji niska masa a osiągane prędkości na płaskim ponad 40 km/h.
    Latwo można to przenieść np do biura po schodach czy pociągu itp.
    W przypadku MTB używanego w górach limiter nie przeszkadza aż tak bo realne prędkości podjazdu to okolice 15 km/h.
    Problem dotyczy ludzi którzy chcą szybko gdzieś dojechać a mają nieco pod górę

  10. Max3miasto pisze:

    W Niemczech są 3 kategorie: pedelec (25,km/h), s-pedelec (45, km/h) i najnowsza r-pedelec (75km/h). Dwie ostatnie wymagają rejestracji, prawa jazdy na motorower lub wyższej. Są też specjalne wymogi homologacyjne – kaski, opony itd.

  11. kierowcaBombowca pisze:

    Czyli kierowcy po miescie na drodze, gdzie nie ma pieszych 30km, a rowerzysta bez papierow i ubezpieczenia, na pieszo-rowerowej 25km. Zycze powodzenia w odzyskiwaniu odszkodowan. Zeby jezdzic autem trzeba miec troche odpowiedzialnosci bo wymaga sie 18 lat. Na rowerze moze jezdzic dziecko co nie rozumie kompletnie nic. Jesli chodzi o moc to nie widze przeszkod zeby byla dowolna ale na pewno nie predkosc.

  12. Kilo pisze:

    Ja posiadam e bike 2000w ale po ścieżkach go ograniczam do 25 km/h nie ma co szaleć pog górki mam 5 trybów wspomagania siły na manetce staram się nie jezdzic , prędkość powyżej 40 to nie problem z tym silnikiem nawet 60 pojedzie moja masa plus rower to jakieś 125kg więc pocisk nieludzki dlatego trzeba technikę z głową wykorzystywać pozdrawiam

  13. Erowerzysta pisze:

    Ja jeżdżę regularnie do pracy rowerem elektrycznym, a w sumie motorowerem, bo posiada manetkę, silnik 1kw48v i vmax 45kmh. Zazwyczaj nie przekraczam 30kmh, jednak jeśli jadę ruchliwą ulicą, to wręcz jestem zmuszony do jazdy 40kmh+. Jeśli jadę zbyt wolno to co chwila samochody wyprzedzają mnie z kilkucentymetrowym odstępem, ulica na niektórych odcinkach jest węższa, więc ja zaczynam spowalniać ruch, bo nie da się mnie wyprzedzić. Codziennie kilka aut wyprzedza mnie na zakrętach, gdzie jest podwójna ciągła. Jadąc szybko, prawidłowo włączam się do ruchu, nikogo nie spowalniam i unikam wielu niebezpiecznych sytuacji spowodowanych przez niecierpliwych kierowców aut. Erower ma zbyt duże ograniczenia i powinno się to zmienić, niekoniecznie w kwestii DDR, ale chociażby podczas jazdy po ulicy.

  14. Valerian pisze:

    Problemem jest cena, zarabiają na tym krocie. Rower za 11 tysi? No proszę was. Bateria 4 tysie? Jak i tak wszystkie są na chińskich cellkach i jeszcze zabezpieczane że nic nie naprawisz bo elektronika się sama ucegli przy każdej próbie

  15. Kss pisze:

    Jako, że na elektrykach przejechałem kilkanaście tysięcy km a na zwykłych rowerach kilkadziesiąt to sie niezgodzę, że w przypadku ebike mtb na górskim szlaku potrzebne są zwiększone limity mocy i prędkości. Większość osób w górach i tak zwykle jeździ na średnim stopniu wspomagania. Maksymalny stopień pozwala przeciętnemu rowerzyście na wyjechanie na każde wzniesienie, ograniczeniem jest tylko przyczepność opon do podłoża. Moc oddawana na legalnym ebiku w takich warunkach to ponad 500 watów. Tak to jest z silnikami elektrycznymi, których moc nominalna wynosi 250W. Sprawa jazdy w mieście po ścieżkach ma sie tak, że 25km/h zwykle wystarcza. Każdy rowerzysta powie, że 25/h to jechał nie raz bez wysiłku. Tak, ale nie w każdych warunkach. Na ebiku jedziesz zawsze 25km/h a na rowerze większość przejazdów odbywa sie poniżej tej predkości. Mowa tu o przeciętnym miejskim rowerzyście. Jeśli o mnie chodzi to wystarczył by mi legalny limit predkości podniesiony do 30/km, moc jednostki 250W jest wystarczająca. Pamietajmy, że ebike pracuje ma tych samych podzespołach co rower bez silnika.

  16. Maja pisze:

    Hej, tak jak powyżej już ktoś napisał e-bike i rower zwykły to dwa różne światy. E-bike to miły sposób spędzenia czasu bez obciążenia kolan. Jeżdżę na rowerze elektrycznym w wolnym czasie i odwiedzam wiele fajnych miejsc. Nie zajeżdzam przy tym organizmu. Rano, najczęściej,trzeba wstać do pracy 🙂 Nie potrzebuję zrzucać kg bo wagę mam idealną. Jazda po to żeby chwalić się ile km dzis, czy to jest ok? Nie widzę zatem nic złego w elektrykach. Każdy robi to co lubi. Super, że technologia daje nam takie możliwości. Wszystkim i tym elektrycznym i przeciwnikom życzę przyjemności z chwil, bezpiecznych podroży i dobrej pogody 🤗


reklama