Jeśli polujesz tani komputer z chińskiego sklepu wysyłkowego, lepiej dwa razy się zastanów. Jak się okazuje, niektóre modele przypłyną do Was z Azji wraz… z oprogramowaniem malware.
Jeden z youtuberów zajmujących się testowaniem sprzętu podjął się dość ciekawego eksperymentu. Otrzymał on bowiem miniPC raczej nieznanej w Europie marki AceMagic. Jak się okazało, był to sprzęt wypełniony niespodziankami.
Niestety, nie chodzi tutaj o solidne podzespoły w ultraniskiej cenie. O problemach z komputerem zaraportował bowiem poczciwy… Windows Defender.
Na partycji służącej do odzyskiwania systemu znaleziono bowiem podejrzane pliki. Dalsza analiza wskazała, że są to dwa pliki wykonawcze: ENDEV oraz EDIDEV.
To malware, które są odpowiedzialne m.in. za wykradanie haseł zapisanych w przeglądarkach internetowych czy portfelach kryptowalutowych. Ponadto są one w stanie pozyskać dane z zainfekowanego systemu operacyjnego.
50 wirusów na dysku nowego komputera
Kompletny skan komputera przyniósł jeszcze większe zaskoczenie – na dysku znaleziono 50 plików oznaczonych jako podejrzane. Jak się okazało, to nie jest przypadek – w komentarzach do filmu pojawiła się bowiem osoba, która również posiada ten sam miniPC, także po brzegi wypełniony wirusami.
Producent – firma AceMagic – przeprosiła za tę sytuację i stwierdziła, że był to problem, który pojawił się tylko w pierwszej dostawie sprzętu. Sprzedawca zapewnia, że wadliwe komputery są powoli pozyskiwane od klientów i prawdopodobnie ich liczba nie jest zbyt wielka, bowiem producent nie rozpoczął oficjalnej akcji serwisowej.
Warto wspomnieć, że koncern Shenzhen Shanminheng Technology Co., Ltd., oprócz marki AceMagic posiada w swoim portfolio inne, także znajdujące się na obudowach tanich komputerów miniPC. Wśród nich znajdziemy AceMagician, Kamrui, NiPoGi i CTONE.
Jeśli więc wpadniecie na pomysł kupna komputera jednej z tych marek, radzę dwukrotnie się zastanowić.
Zobacz również:
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.