Do oferty znanego producenta rowerów – marki Haibike – trafia właśnie świetnie prezentujący się elektryczny rower MTB. Model Lyke CF 11 to sprzęt z naprawdę wysokiej półki, który powinien spełnić oczekiwania nawet najbardziej wymagających amatorów jazdy górskiej.
Haibike to marka, która od lat specjalizuje się głównie w rowerach typu MTB – także z napędem elektrycznym. Premiera modelu Lyke CF 11 pokazuje, że możliwości konstruktorów tego producenta wciąż pozostają na bardzo wysokim poziomie, bo ten elektryczny jednoślad prezentuje się bardzo efektownie.
Solidny silnik i szeroki wybór technologii
Rower bazuje na niezbyt popularnym, ale bardzo cenionym ze względu na swoją kulturę pracy silnik Fazua Ride 60, oferującym moment obrotowy na poziomie 60 Nm oraz obsługę trzech trybów wspomagania jazdy. Kontrolę nad nimi sprawujemy za pomocą niewielkiego wyświetlacza, a także kontrolera wbudowanego w górną rurę.
Bateria ma raczej standardową pojemność – to ogniwo o pojemności 480 Wh. Warto także zwrócić uwagę na wbudowany port USB typu C, który pozwala na ładowanie zewnętrznych urządzeń, takich jak smartfon czy komputer rowerowy. Nie brak także modułów łączności Bluetooth i ANT+.
W kwestii napędu producent postawił na osprzęt Shimano SLX z 12-rzędową kasetą i przerzutką z rodziny Shimano Deore XT z technologią Shadow+. Nie brak oczywiście hydraulicznych hamulców tarczowych Shiamno Deore XT o średnicy 180 mm z tyłu oraz 203 mm z przodu roweru.
Pełne zawieszenie z wysokiej półki
Amortyzację obsługują podzespoły od marki FOX – widelec FOX Factory Float 36 Performance o skoku 140 mm oraz damper FOX Factory Float SL Performance, także oferujący skok 140 mm. Nie brak również sztycy teleskopowej siodełka o skoku 170 mm. Wygoda jazdy jest więc gwarantowana.
Rama z karbonu zaoferuje nam udźwig 120 kg, a całość bazuje na 29-calowych obręczach od DT Swiss z szerokimi oponami Maxxis Dissector. Jak zapewne się spodziewacie, cena tego świetnie prezentującego się roweru nie jest niska – za ten model przyjdzie nam zapłacić 8000 euro, czyli ok. 33,5 tysiąca złotych.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
W rowerze elektrycznym nie ma magii. Co raz więcej młodych i sprawnych fizycznie kozaków widać na ścieżkach z tymi złomami.
Zrozumiałe jest dla mnie posiadanie elektryka u ludzi starszych, czy innych z deficytami, kurierów w mieście. Ale u sprawnych fizycznie uprawiających różnoraką jazdę w terenie, przejście na elektryka to dla mnie jak zdradzić rower isiebie samego.
Śmieszne są te ceny. Za kilkadziesiąt części, z których składa się rower:-) … za dwa razy tyle można kupić nowy samochód składający się z kilkudziesięciu tysięcy części.
Śmieszne to jest. Mała bateria, ograniczona prędkość.